W wydawnictwie Media Rodzina ukazał się w tym roku szereg kartonowych książek należących do serii "Uniwersytet Malucha". My trafiliśmy na trzy arcydziełka popularnonaukowe napisane przez Chrisa Ferriego: "Fizykę jądrową dla maluchów", "Technologię kosmiczną dla maluchów" oraz "Osiem małych planet". Ostatnia z publikacji jest wierszem, wyliczanką znakomicie spolszczoną przez Miłosza Urbana, będącego również tłumaczem pozostałych omawianych książek.
Koncept "Ośmiu małych planet" łączy zabawę słowem, liczeniem, wiedzę i igraszki edytorskie. Układ Słoneczny koncentruje się oczywiście wokół Słońca, i to właśnie ono jest gwiazdą książeczki, jedynym ciałem niebieskim widocznym na każdej karcie. Strony mają bowiem okienka, przez które wyziera właśnie centrum układu planetarnego. Sami tytułowi bohaterowie uszeregowani od najdalszego, do najbliższego Słońcu, dostają na własność zawsze dwie strony. Planety przedstawione zostały jako sympatyczne, uśmiechnięte kuleczki z charakterystycznymi kolorami i atrybutami, jak księżyce, pierścienie czy lawiny meteorytów. Chwytliwym obrazkom Lizzy Doyle, odpowiedzialnej zapewne także za cały pomysł graficzny, w tym wspomniane okienka, nakładające się na siebie jak stopnie z różnokolorowymi, tęczowymi krawędziami, towarzyszą rymowane opisy położenia i najważniejszych cech danej planety. Poszczególnym obiektom poświęcono każdorazowo cztery wersy ujęte w dwóch zwrotkach: pierwsza zawiera nazwę i opis planety, druga informację o odległości od Słońca (ósma, siódma, szósta i tak dalej). Niezależnie od świetnie skondensowanej i ujętej wiedzy przyrodniczej, bardzo podoba mi się zarówno pomysł odliczania od ośmiu do jednego, jak i równoległe umieszczanie obok siebie cyfry i tożsamego jej liczebnika w rodzaju żeńskim: "5" i "piąta (planeta)", "3" i "trzecia". Książka, zasadniczo prosta, okazała się wprost genialna, ucząca na wielu płaszczyznach. "Osiem małych planet" porządkuje świat i bawi, bo jest to publikacja śliczna i zajmująca dla maluchów, co sprawdziłam czytając ją z dwu- i czterolatkiem. "Fizyka jądrowa" oraz "Technologia kosmiczna dla maluchów" są niewątpliwie przejawem odwagi autora, bo może być trudno przekonać rodziców niebędących specjalistami w tych dziedzinach, że maluch cokolwiek zrozumie z tak kosmicznych ścisłości. Otóż po przeprowadzeniu badań empirycznych zapewniam, że zrozumie. Dziecko w wieku poniżej czterech lat zainteresuje się prostymi, nieprzeładowanymi ilustracjami i "osłucha" z tajemniczymi słowami, brzmiącymi nieco jak magiczne zaklęcia. To już dobra podstawa, takie wstępne otwarcie na świat nauki i późniejsze przyswajanie wiedzy. Czytanie prawdopodobnie okaże się też impulsem do aktywności plastycznej, bo młodsze przedszkolaki, przynajmniej w mojej (humanistycznej!) rodzinie często godzinami tworzą rysunki techniczne według własnych pomysłów. Tutaj mogą znaleźć inspirację w portretach spłaszczających się piłek, atomów, skrzydeł rakiet, w wektorach sił, a także w oszczędnym i wyjątkowo czytelnym użyciu kolorów. Poziom skomplikowania zagadnień fizyki jądrowej i technologii kosmicznej nie nuży młodego odbiorcy, nawet jeśli maluch nie zrozumie wszystkiego, to z procesu lektury wyjdzie z choćby niewielkim, ale ogromnie wartościowym bagażem wiedzy i ciekawości świata. Z takim przedszkolnym plecaczkiem, dobrze wyposażonym na dalszą naukową podróż.Bożena Itoya
Chris Ferrie, Fizyka jądrowa dla maluchów, przekład: Miłosz Urban, seria wydawnicza: Uniwersytet Malucha, Media Rodzina, Poznań 2020.
Chris Ferrie, Technologia kosmiczna dla maluchów, przekład: Miłosz Urban, seria wydawnicza: Uniwersytet Malucha, Media Rodzina, Poznań 2020.
Chris Ferrie, Osiem małych planet, ilustracje: Lizzy Doyle, przekład: Miłosz Urban, seria wydawnicza: Uniwersytet Malucha, Media Rodzina, Poznań 2020.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz