Na to pytanie próbuje sobie
odpowiedzieć człowiek już od zarania dziejów. Odpowiedzi są
różne, lecz najważniejsze wydaje się to, że wciąż jeszcze
zadaje się to pytanie. Paradoksy ludzkiej koegzystencji pokazują
nam, że nie ma łatwych odpowiedzi, najważniejsze zaś to nie dać
się uśpić rutynie, przyzwyczajeniom, przesądom, lecz pytać,
podważając to, co pozornie oczywiste.
Autor zebrał tym tomiku błyskotliwe
przypowieści, które mają taki właśnie cel: obudzić czytelnika,
wyrwać ze skostniałych schematów, nauczyć samodzielnego myślenia,
„uwolnić od znanego”. Skompilowane historie są zapewne celowo
rozmaitej proweniencji kulturowej, by ukazać pierwotną mądrość
człowieka, zazwyczaj archetypowego „starca”, ukrytego nieraz pod
postacią zwierzęcia. Znamy to już z bajek Ezopa, żydowskich
midraszy czy opowieści mędrców sufi. Prosty schemat paraboli
pozwala dotrzeć do sedna sprawy bez zbędnego moralizowania, a
dołączony do każdego opowiadania komentarz podsuwa dodatkowe
odniesienia, pozwalające na szersze rozumienie tekstu w powiązaniu
z realiami współczesnego życia. I tak na przykład w „Paraboli o
poparzonych żabach” przedstawione są dwa mechanizmy dochodzenia
do władzy tyranii, w rozwinięciu zaś autor próbuje zwrócić
uwagę czytelnika na z pozoru niegroźne zjawiska, które na równi
potrafią zniewolić człowieka. A że ma tu na myśli wybujały
konsumpcjonizm i problematykę uzależnień, sprawa staje się w
dzisiejszym społeczeństwie jak najbardziej aktualna. Komentarze nie
ograniczają się do oczywistych wniosków, lecz drążą głębiej,
jak to czytamy np. w opowiadaniu „Suchy chleb i pączek”. Pod
moralny osąd czytelnika poddany jest nie tylko bohater historii,
który dobrowolnie znosił upokorzenia w zamian za kęs ciasta, co
wydaje się być oczywistym przesłaniem, lecz także stosunek kata i
ofiary. I tak ci, którzy rzucali kamieniem, bo wydawało się to
wynikać z niekwestionowanej logiki narracji, również znaleźli się
pod lupą filozofa: nic nie usprawiedliwia okrucieństwa wobec
słabszych, nawet ich dobrowolne poniżenie. Nawiasem mówiąc,
dobrowolne z punktu widzenia filozofa, ale już nie psychologa, czy
terapeuty… tak to rodzą się kolejne pytania, których co prawda
nie ma w zapisanych w tej książce, ale pojawiają się na pewno,
gdy się czyta uważnie.
Podoba mi się idea książki, która
zadaje pytania i, jak Sokrates, potrafi dziwić się światu,
jednocześnie ukazując nie tylko błędy i porażki ludzkiej natury,
lecz także jej światłe momenty. Wspomniana wielość tradycji jest
ogromną zaletą, nie mogłam się jednak oprzeć wrażeniu pewnej
dyskredytacji religii jako takiej, bardzo dyskretnej, ale jednak.
Autor przedstawia tu swój punkt widzenia bazujący w prostej linii
na francuskim modelu racjonalno-oświeceniowym. Może to kwestia
nieco tendencyjnie dobranych historii, w których ukazać się miało
niebezpieczeństwo przesądów i bolesne skutki „opium dla mas”.
Przedstawionym przykładom nic zarzucić nie można, ale chodzi o
proporcję. Patrząc jednak z drugiej strony, mamy do czynienia z
książką filozoficzną i określonym modelem filozofowania. Tu
autor pozostaje sobie wierny i racjonalna ścieżka, jaką wybrał,
realizowana jest z całą konsekwencją. Osobiście przyczepiłabym
się tylko do jednej nieścisłości, czy może niedokładności:
naukowe badania Całunu Turyńskiego izotopem węgla 14C nie
przyniosły, jak dotąd, jednoznacznych wyników, a naukowcy
podważyli orzeczenia z 1988 roku, wskazujące na średniowieczne
pochodzenie Płótna. Autor tej miary i o takiej otwartości, jak
Piquemal, powinien przynajmniej podać fakt jako do końca
niezbadany, nie zaś jako negatywny przykład przesądu. Racjonalność
poglądów za wszelką cenę nie powinna się stać kolejną
ideologiczną pułapką, od czego autor wydaje się być przecież
daleki. A Czytelnicy z pewnością skorzystają, gdy sami zapoznają
się z książką i wyrobią sobie własne zdanie.
Agnieszka Jeż