cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

sobota, 14 grudnia 2013

o własnym domku słów kilka...


Kiedy dzieci stają się bardziej samodzielne… cóż, niby wszyscy czekamy na tę chwilę, by odzyskać odrobinę prywatności i samotności, nie towarzysząc dziecku – wreszcie – 24 godziny na dobę. By cieszyć się jego postępami, odkryciami, próbami, podziwiać jego świat – niby ten sam, co nasz, ale jednak widziany innymi oczami. By smakować nowe rodzicielstwo – bycie z dorastającym człowiekiem. Lecz czas ten, skądinąd nieraz tak wyczekiwany, niesie ze sobą całą gamę ambiwalencji, szczególnie na poziomie uczuć, które nieraz mogą nas zupełnie zaskoczyć. Cóż, nie spodziewamy się wcześniej, jak zareagujemy na niespodziewaną odmowę wspólnej zabawy, na pierwszą randkę, wreszcie – na wyprowadzkę z domu. Niby wszystko dobrze, tak ma przecież być, rozpiera nas duma, ale jednak… nie jesteśmy już potrzebni tak, jak kiedyś. I to wcale nie jest znowu łatwe do przeżycia…
Temat ten porusza, bardzo subtelnie i aluzyjnie, nowa odsłona opowieści o Findusie i Pettsonie Svena Nordqvista, w serii wydanej przez Media Rodzina pt.”Findus się wyprowadza”. O głównych bohaterach książeczki, zwariowanym, nadpobudliwym z lekka kocie i jego staruszku – opiekunie, wspominałam tu w zeszłym roku. Co im się przytrafia tym razem? Ano Pettsonowi puszczają trochę nerwy, gdy kolejną noc próbuje się wyspać, a ze snu wyrywa go skaczący po łóżku kot, dla którego dzień się już właśnie zaczął. Próby tłumaczenia spełzły na niczym, Findus po prostu TAK MA i już! Przypominają mi się w tym miejscu, rzecz jasna, moje trzy potomkinie, które miały swoje ulubione pory wstawania (piąta rano), bądź, po prostu, chciały się w nocy często przytulać… Jeszcze się kiedyś wyśpię, zarzekałam się nieraz, pełznąc półprzytomnie w kierunku radośnie nawołującej z łóżeczka córeczki, podczas gdy za oknem panowały egipskie ciemności. Więc rozumiem Pettsona i wcale mu się nie dziwię, że zainspirował swojego kota pomysłem wyprowadzki do własnego domku. Blisko, ale oddzielnie, wydawałoby się, że wspaniały pomysł, a tymczasem… Przeczytajcie i zobaczcie, komu było trudniej i dlaczego, i jak się to wszystko skończyło!
Książeczkę wydano bardzo starannie, Media Rodzina trzyma najlepsze standardy. Połowę sukcesu, śmiem twierdzić, popularna seria zawdzięcza ilustracjom autora, Svena Nordqvista – bardzo szwedzkim, trochę w duchu Carla Larssona, lecz uwspółcześnionym, z masą tak miłych dla oka domowych szczegółów. Portrety Findusa wywołują od razu mój spontaniczny uśmiech. Autor z podziwu godną maestrią oddał na rysunkach jego ruchliwość, czupurność i żywiołowość. Toć to urodzony figlarz o złotym sercu!
Agnieszka Jeż 
Od wydawcy: Findus codziennie o czwartej rano rozpoczyna serię skoków po swoim nowym łóżku. Pettson ma już tego dość i ostrzega kota, że jeśli nie przestanie, będą musieli wynieść łóżko. Findus uważa, że to doskonały pomysł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz