cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

środa, 26 marca 2014

Oswajenie lęków

Kiedy po raz pierwszy otworzyłam leżącą na moim biurku czerwoną książeczkę w białe kropki, poczułam znajomy dreszcz. Wspomnienie, a raczej cień wspomnienia z głębokiego dzieciństwa. Obok tomów bajek i wierszyków w naszej domowej biblioteczce stały książki dla dorosłych: powieści, podręczniki, poradniki medyczne, albumy. Pamiętam, z jaką fascynacją zdejmowałam je z półki i przeglądałam. Były tam ilustracje i zdjęcia, których znaczenia nie rozumiałam i które wzbudzały często mój lęk, a mimo to nie mogłam oderwać od nich wzroku. Zdarzały się też książki dla dzieci z ilustracjami jakby zupełnie nieprzeznaczonymi dla młodego czytelnika. Do dziś pamiętam wydanie "Pchły Szachrajki" z lat 80. z przerażającymi ilustracjami mężczyzn z głowami owadów.

"Złe sny" Oli Cieślak (wydawnictwo Bona) wyciągają na wierzch te niepokojące wspomnienia z dzieciństwa. Słowa, które z niezrozumiałych powodów budziły strach, i ilustracje, które sprawiały, że szybko przewracaliśmy tę jedną konkretną stronę w ulubionej książce - albo chowaliśmy ją głęboko na dnie szafy.

Na pierwszy plan wysuwają się ilustracje. Abstrakcyjne, oniryczne. Twarze - jedne powykrzywiane, karykaturalne, inne znów urocze, ale przez to jeszcze bardziej niepokojące. Niezgrabne litery, wypełniane pieczołowicie ołówkiem, rysunki kopiowane przez kalkę, z ich charakterystyczną, toporną kreską. Autorka chętnie sięga po techniki wprost ze szkolnej ławy: mazaki, wycinki z gazet, farby, kredki, długopis, tusz. Przeglądając książkę, odnosiłam wrażenie, że oglądam ostatnie strony zeszytu szkolnego, zapełniane w trakcie lekcji produktami znudzonego uczniowskiego umysłu. Ten zwariowany miszmasz dopełniają teksty, czasem celowo trudne do znalezienia i odczytania (jak napis ukryty w niebiesko-żółtej kratce, od której bolą oczy), czasem znów wypełniające całą stronę. Złe sny - zbudowane w oparciu o dwuznaczność pewnych słów. Jest tu mamusia, która lubiła przy sobocie zgotować swoim dzieciom piekło (kobieta z zamieszczonego zdjęcia posyła czytelnikowi demoniczny uśmieszek) albo - moja ulubiona - kasjerka, która umiała każdego trafnie podsumować (napis na paragonie).
Całość tworzy dzieło, które w pewien sposób uzależnia. Niektóre ilustracje przyciągają uwagę bardziej niż inne, sprawiają, że mamy ochotę wrócić i przyjrzeć im się jeszcze raz. Historie ze snów są absurdalne, ale przez to również nie dają o sobie zapomnieć. Trzeba przy tym powiedzieć jasno: jest to książka skierowana na pierwszym miejscu do dorosłego czytelnika. Wymaga pewnego wyrobienia, które pozwoli docenić zabawy słowne i ilustratorski talent autorki. Dla dzieci również może być ciekawym doświadczeniem, choć z pewnością na nieco innym poziomie.
Joanna Pietrulewicz

Od wydawcy: Złe sny to zabawa słowem i obrazem; zlepek absurdalnych historii podobnych sennym marom. W całości tworzą swoisty notatnik zmagań z wyobraźnią (dodajmy - dość szaloną, karmiącą się kolażem i lekkim językowym poczuciem humoru).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz