cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

piątek, 20 listopada 2020

Albercie, ty złodzieju!

Tytuł tej książki i pewne jej fragmenty mogą być dla niektórych dorosłych bardziej szokujące od publikacji poświęconych kwestiom wciąż w Polsce kontrowersyjnym, a przynajmniej niezbyt modnym, jako tematy literatury dla dzieci: seksowi, przemocy, dyskryminacji ze względu na płeć, sytuowanie czy kolor skóry. Tutaj bowiem mały chłopiec, przedszkolak czy może młodszy uczeń, żyjący w zwyczajnej, ciepłej europejskiej codzienności zderza się z oskarżeniami, zachowaniami i wyzwiskami bardzo realnymi, dosadnymi i osaczającymi, a piekło to ściągają nań rówieśnicy, inne słodkie, niewinne "bombelki". Tymczasem czytający maluchom rodzice i dziadkowie często wolą odpływać w świat pouczających i pocieszających opowiastek, stąd te dramy oraz niepokojący stan, w jaki wpada Albert, mogą być, w mniemaniu bajkowo troskliwych opiekunów, przerażające. Tylko że właśnie takie jest dzieciństwo, z głębią każdej emocji, przeżywaniem małych upadków i chwilowych wykluczeń, jakby to był koniec wszystkiego, ostateczny upadek. Obcowanie ze świetną książką, jaką jest "Albercie, ty złodzieju!" Gunilli Bergström, pozornie nie sprawi dziecku przyjemności wywoływanej przez gładkie lektury w stylu adaptacji znanych filmów animowanych, ale za jakiś czas zaowocuje: pewną odpornością na stresujące relacje między rówieśnikami, umiejętnościami społecznymi, radzeniem sobie w sytuacjach, w których nie uczestniczą dorośli. A tych powinno być jak najwięcej, jak najwcześniej.

Historia wydaje się w zasadzie prosta, ale dla wielu dzieci może okazać się kluczowa, może nawet w dorosłym życiu, jeśli nie zostanie wyjaśniona i przerodzi się w traumę. Albert i inne dzieci z podwórka mają w pobliżu blokowiska swój domek na drzewie, zamykany na kłódkę, by nie został zaanektowany przez inne drużyny małych blokersów. Pewnego dnia nie mogą znaleźć klucza do kłódki, zwyczajowo chowanego w bezpiecznej skrytce. O zabranie fantu oskarżony zostaje Albert, choć uzasadnienie tego, czemu miałby zachować klucz dla siebie, wydaje się mało logiczne. Przezywany, odsunięty od grupy, po wielokroć wraca w okolice domku i przeszukuje je, by udowodnić swoją niewinność. Sytuacja rozwiązuje się na korzyść chłopca, ale zachowanie towarzystwa odbiega od sztampowych zakończeń książek dla dzieci, oczyszczenie nie jest pełne, end nie do końca happy. Białym ludzikom z ilustracji autorki daleko do aniołków jak nam wszystkim.

Jeśli uważacie, że warto jak najwcześniej podać dziecku szczepionkę na nadwrażliwość, na którą zapadają zwłaszcza nastolatki, zadbać o dodatkowe źródło samodzielności (bo podstawowe powinno wypływać z wychowania w rodzinie), to ta odsłona serii o Albercie Albertsonie na pewno wyda się wam potrzebna i wartościowa. "Albercie, ty złodzieju!" jest książką nieoczywistą, nieproponującą spodziewanych scenariuszy (bajko)terapeutycznych, pozbawioną scenek z przepraszaniem i wybaczaniem, które często odgrywane są tylko w wyobraźni dorosłych lub przed nimi przez dzieci, które potem i tak robią co chcą, niekoniecznie uznając konflikt za rozwiązany.

Ilustracje są wymownie kontrastowe i kolażowe, dokładnie odzwierciedlają szczęście zestawione z koszmarami, kartonowe osiedla obok zielonych ostoi, tych małych dziecięcych azyli, a bajkowe rysunki z fotograficzną dosłownością. Ich forma i przekaz przemawiają do mnie dużo bardziej niż we wcześniejszych książkach o Albercie, a może po prostu teraz, kiedy moje dziecko przeżyło już na różne sposoby to, o czym rysuje i pisze Gunilla Bergström, więcej rozumiem z jej artystycznej wizji.

Bożena Itoya

Gunilla Bergström, Albercie, ty złodzieju!, przełożyła ze szwedzkiego Katarzyna Skalska, Wydawnictwo Zakamarki, Poznań 2019.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz