cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

piątek, 20 listopada 2020

Kosmiczne święta

 Książki-kalendarze adwentowe wydawnictwa Zakamarki ukazują się co roku i mają w Polsce spore grono fanów. Te smakołyki pochodzą ze Szwecji, a składają się z 24 do 25 krótkich rozdziałów tworzących około świąteczną opowieść. Na każdy dzień adwentu przypada fragment historii i to właściwie koniec religijnych konotacji, bo treść znanych nam książek z tego cyklu można śmiało określić jako świecką, ewentualnie związaną z wiarą w istoty fantastyczne czy pozaziemskie. Piątą z siedmiu dotychczasowych odsłon serii zatytułowano bowiem "Kosmiczne święta" i właśnie pewien przybysz z daleka jest bohaterem stworzonym przez Ingelin Angerborn (tekst) oraz Pera Gustavssona (ilustracje). Grudniowe zwyczaje, w których uczestniczymy wraz Rutką, Samirem, Kosmą i innymi postaciami, częściowo będą dla polskich dzieci równie egzotyczne, co dla ufoludka. Bo też gdyby rozpatrywać bożonarodzeniowe atrybuty i obyczaje pokazywane w książce, to z polskimi zgadzają się choinka, niektóre ozdoby na niej, fakt wręczania prezentów i wysyłania kartek świątecznych, choć to ostatnie nie jest już w Polsce zbyt powszechne, zwłaszcza w najmłodszym pokoleniu. Podobnie śnieg spowijający szwedzkie święta dla nas kojarzy się już bardziej z obrazkiem w książce niż z rzeczywistością. W każdym razie niektóre elementy wystroju i wyposażenia szwedzkiego domu (chodaki!) czy ichniejsze obchody adwentu dla naszych dzieci nie będą nic oznaczać, mogą również zdziwić się zakończeniem historii świątecznej przed Świętami, bo też tu kulminacją okazuje się Wigilia, która w Polsce nie jest nawet dniem wolnym od pracy. W całej książce nie pada zresztą nazwa "Boże Narodzenie".

Początkowa scena rozgrywa się w mieszkaniu Rutki, która przygotowuje z rodzicami adwentową gwiazdę i świecę, ale nikt nie może znaleźć potrzebnych nożyc i młotka. W kolejnym rozdzialiku ginie nóż, i choć nikt nie czyni dziewczynce poważnych wyrzutów, to jednak na nią spływają podejrzenia o zapodziewanie domowych niezbędników. Tymczasem Rutka wystosowuje listę życzeń do Świętego Mikołaja: przyjaciel, prawdziwy pies, pies z wystawy w sklepie metalowym. Dużo tu tego żelastwa, prawda? A jeszcze drugą adwentową etiudę zamyka nadgryziona kłódka.

Znikają kolejne przedmioty, a zamiast nich pojawiają się małe tajemnice: głos z ciemności mówiący po cichutku "stare kalesony", spadające z parapetu doniczki (jeden kwiatek nadgryziony), a w końcu "jakaś niebieska postać" zaklinająca się po wielokroć na wspominane już stare kalesony. Po chwili okaże się, że rzeczywiście jest to zaklęcie ‒ na niewidzialność. Wypowiada je Kosma (to skrót), chłopiec z planety Koncypiusz (nie wiadomo, jak daleko), w którego języku (koncypiańskim) "Rutka" znaczy "przyjaciel".

Znajomość rozwija się i kwitnie, Kosma koncypuje, bo tym zajmują się Koncypianie nawet zamiast snu, jak wrócić do domu. Młodzież z różnych planet razem spaceruje, chodzi do szkoły, opowiada sobie o rodzimych tradycjach, występuje w czymś w rodzaju jasełek, bawi się, wspiera i buduje statek. Jednocześnie Rutka trochę wzdycha do Samira, który zostaje wtajemniczony w pobyt i chęć odlotu Kosmy. Czuć, że Gwiazdka coraz bliżej, na dodatek dzieci udają się do obserwatorium astronomicznego i znajdują tę wymarzoną ‒ Koncypiusza.

Finał historii będzie miły i ciekawy, ale warto przyjrzeć się pewnym elementom jej rozwinięcia. W międzyczasie pojawiają się bowiem przynajmniej dwa istotne problemy, poważniejsze niż wizyta kosmity i trudniejsze do oswojenia. Pierwszym jest klasowy złośliwiec Anton. Czytelnicy doświadczą dobrego sposobu na poskramianie podobnych antypatii. Drugi to niepełnosprawność Samira, nad którą nikt się w "Kosmicznych świętach" nie rozwodzi, po prostu zauważamy wózek inwalidzki na ilustracjach. Nie komentuje się też ciemniejszego koloru skóry chłopca i jego dość egzotycznego imienia, dzięki czemu dziecko czytające i oglądające książkę odkrywa, że czasem tak jest, żyjemy wśród ludzi takich i owakich, zaś wybałuszanie oczu, pokazywanie palcem oraz żądanie wyjaśnień na temat każdego nietypowego aspektu jestestwa innych osób wcale nie należy do zachowań normalnych w skandynawskiej literaturze dziecięcej i rzeczywistości. To właśnie chyba najbardziej wartościowa nauka płynąca z "Kosmicznych świąt".

Bożena Itoya

Ingelin Angerborn, Kosmiczne święta, ilustrował Per Gustavsson, przełożyła ze szwedzkiego Marta Wallin, Wydawnictwo Zakamarki, Poznań 2018.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz