cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

niedziela, 16 października 2016

Biblioteka pana Lemoncella



Książka Chrisa Grabensteina wciągnęła nas dosłownie od pierwszej strony, na której bohater rzuca się w wir zwariowanej rodzinnej gry – mamy takie same zwyczaje! Następnie z zachwytem odkryliśmy, że w świecie pana Lemoncella biblioteki i ich pracownicy cieszą się ogromnym szacunkiem, a ich działalność wzbudza powszechne zainteresowanie. Bibliotekarze są tu wręcz celebrytami, a autorzy gier planszowych i rodzinnych stają się miliarderami.

Tymczasem na drugim końcu miasta dr Janina Zinczenko, sławna na całym świecie bibliotekarka, szła szybkim krokiem przez wielki jak jaskinia budynek, którego uroczyste otwarcie miało nastąpić za parę dni.
Nową bibliotekę miasta Alexandriaville budowano od pięciu lat. Wszystkie prace odbywały się w największej tajemnicy pod najbardziej ścisłym nadzorem. Jedna ekipa zajmowała się odnawianiem elewacji niegdyś najwspanialszego w tym małym miasteczku budynku, dawnej siedzibie banku. Inne – stolarze, murarze, elektrycy – pracowały wewnątrz. Każdą z tych ekip zwalniano po sześciu tygodniach i zatrudniano następną. Nikt z robotników nie wiedział, co robią (lub będą robić) inni. A kiedy wreszcie ukończono prace, kilka supertajnych zespołów (wysokopłatnych robotników, którzy mieli za zadanie wyprzeć się, że kiedykolwiek byli w bibliotece, Alexandriaville czy Ohio) potajemnie wprowadziło parę ostatnich poprawek. Dr Zinczenko nadzorowała je w imieniu swojego pracodawcy, bardzo ekscentrycznego (niektórzy twierdzili, że szalonego) miliardera. Tylko ona wiedziała, jakie zagadki i cudowności kryje nowa, niewiarygodna biblioteka.

Przygotowania do inauguracji działalności tajemniczej biblioteki brzmią intrygująco, a w ich cieniu poznajemy przyszłych uczestników przedstawienia reżyserowanego przez pana Lemoncella. Czy przyjmą rolę pionków w tej przedziwnej grze? Galeria postaci i cała sytuacja nieco przypomina "Charliego i fabrykę czekolady", do której to książki wydawca (Wilga) odwołuje się nawet na okładce. Analogie nie przeszkadzają jednak czerpać przyjemności z lektury, która jest bardziej współczesna niż klasyczna opowieść Roalda Dahla. Prawdopodobnie większości rówieśników mojego syna (10 lat) powieść Chrisa Grabensteina wyda się atrakcyjniejsza, choćby ze względu na nowinki techniczne zastosowane w bibliotece pana Lemoncella. Jednak duch Roalda Dahla odżył w tej książce, niczym postacie z przeszłości pana Lemoncella i historii literatury ożywione w formie hologramów podczas niezwykłej bibliotecznej gry terenowej.

Zasady bibliotecznej imprezy zamkniętej – oznajmiła dr Zinczenko – przedstawi wam pani Fail Tobin, główna bibliotekarka biblioteki miasta Alexandriaville w latach sześćdziesiątych, gdy pan Lemoncello miał tyle lat co wy.
Cudowna Kopuła znowu podzieliła się na dziesięć działów Deweya.
Ile ma lat? – spytał Sean Keegan.
Miałaby sto dziesięć, gdyby nadal żyła.
Umarła i nadal tu pracuje?
Powiedzmy, że jej duch przetrwał w tym hologramie.
Tu nie ma okien – zauważył Andrew Peckleman. – Pewnie po to, żeby zniechęcić złodziei do włamań. Ale czy biblioteka nie powinna mieć okien?
Biblioteka ich nie potrzebuje. Mamy książki, które sa oknami na światy, o jakich nawet nie śniliśmy.

Akcja zbudowana jest właściwie z kilku rozgrywek: wstępnych, właściwych, mniej ważnych i kluczowych. Pan Lemoncello czasem odurza technologicznymi rozwiązaniami, kiedy indziej stawia na znajomość tradycyjnych, analogowych gier. Dzieci uczestniczące w zamkniętej imprezie inauguracyjnej muszą się też wykazać miłością do książek i nieustającą czujnością.

Kto z was zna klasyczną grę planszową pana Lemoncella – Wyścig na Szczyt Stogu?
Uniosło się dwanaście rąk.
Bardzo dobrze.
Cudowna Kopuła zmieniła się w gigantyczne, wypukłe wieczko pudełka gry.
To będzie żywa, trójwymiarowa wersja tej gry. Wszyscy usłyszycie pytanie. Jeśli odpowiecie poprawnie, będziecie mogli rzucić kostką i przemieścić się o odpowiednią ilość biurek. Gdy wrócicie do punktu wyjścia, przeniesiecie się do następnego kręgu biurek. Zakończywszy to okrążenie, przejdziecie do następnego i tak dalej. Ten, kto dotrze do mojego biurka na środku, zostanie zwycięzcą.

Przygoda, którą przeżywa Kyle i kilkoro innych dzieci, opiera się na rywalizacji i zawieraniu sojuszy, uczciwości i sprycie, rozwiązywaniu szyfrów, a w dużym stopniu także na umiejętności zastosowania wiedzy z zakresu bibliotekoznawstwa i literatury. To gra dla małych geniuszów.

Na podłodze zamigotały czerwone strzałki. Sean poszedł za nimi.
Co się wydarzy, jeśli postanowimy zostać? – spytała Akimi.
Dostaniecie szansę zagrania w zupełnie nową, ciekawą grę!
Czy jest nagroda dla zwycięzcy? – chciała wiedzieć Haley Daley.
O, tak.
Teraz Miguel uniósł rękę.
A co musimy zrobić, żeby wygrać?
To proste: znaleźć drogę wyjścia biblioteki, posługując się tylko tym, co w niej znajdziecie.

Wspaniale czyta się o tych tropicielach zagadek zainscenizowanych w przestrzeni biblioteki ze snów, o ożywających książkach oraz ich twórcach. Czytelnik prędko zaczyna marzyć o udziale w podobnej grze. Tempo sprzyja i szybkiej lekturze, i pracy szarych komórek: O czym autor już pisał? Jakie to może mieć znaczenie dla kolejnych zadań? Kto odpadnie, kiedy i dlaczego – z własnej woli, winy, a może kłopoty ściągną na niego inni gracze?
Zastanawia Was też pewnie, po co to wszystko? O co walczą pierwsi posiadacze kart czytelnika biblioteki pana Lemoncella? Cóż, trapi to również samych uczestników gry. Wczytajcie się w tę historię i czekajcie na kolejne wyzwania, gra jest warta świeczki!

Może nam pan zdradzić, jaką nagrodę przewidziano dla zwycięzcy?
(...) – Sława i chwała!

Bożena Itoya

Chris Grabenstein, Biblioteka pana Lemoncella, tłumaczenie Maciejka Mazan, Wilga, Warszawa 2015.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz