cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

środa, 26 października 2016

Jeśli bocian nie przyleci...


Zawsze doceniałam krótkie, ładne książki pisane wierszem jako ważny etap oswajania dziecka z czytaniem. Takie publikacje przyczyniają się do poszerzania grona małych wielbicieli książek, szkoda, że wśród nowości wydawniczych jest ich stosunkowo niewiele. Oczywiście nie mam na myśli zbiorów wierszy, bo tych ukazuje się mnóstwo, ale publikacje indywidualne, zawierające jeden utwór. Ich wartość jest nieoceniona, choć koncept bardzo prosty, bo sprowadza się do schematu: jeden temat – jeden krótki rymowany utwór – dużo ilustracji – niewielki format. Małemu dziecku łatwo skoncentrować się na tak skonstruowanej książce. Podobne publikacje (np.: "O kocie huncwocie", "Lokomotywa", "Kurczę blade") były udanym wstępem do czytelnictwa mojego syna, są wspaniałymi wspomnieniami z jego wcześniejszego dzieciństwa, pierwszymi książkowymi zauroczeniami. Niektóre z nich są zabawne, inne poważniejsze, z morałem. Do tej drugiej kategorii zaliczyć można nową książeczkę Agnieszki Frączek "Jeśli bocian nie przyleci, czyli skąd się biorą dzieci" (wyd. Literatura).
Autorka, znana nam dotychczas z rymowanek ortograficznych i innych językoznawczych wygibasów, tym razem przygotowała wierszowaną historię pewnej rodziny, dość typowej, choć dla wielu dzieci może przeciwnie, rzadko spotykanej. Po kilku pierwszych stronach zorientowaliśmy się, że ta rytmiczna, pogodnie i bogato zilustrowana (przez Iwonę Całą) książka dąży ku bardzo poważnemu tematowi.

Ale bocian – sami wiecie –
woli włóczyć się po świecie,
szukać żab na całym globie,
zamiast dzieci dźwigać w dziobie.

Zresztą może ja się mylę?
Wszędzie jest niemowląt tyle...
Może to nie boćka wina?
Może inna jest przyczyna?

Jest to wiersz o adopcji, w którym nie zostało użyte słowo adopcja. Poznajemy przepełnioną miłością parę dorosłych długo czekających na dziecko, powoli pogrążających się w smutku, zwątpieniu i pustce. Zaczynamy im współczuć i nie ma znaczenia, czy czytający dorosły i słuchające go dziecko znają podobne historie z życia lub nawet sami są ich bohaterami. Taki temat warto poruszyć z każdym młodym człowiekiem, by poszerzyć jego postrzeganie świata i rozumienie ludzi.

Tak czy owak, mama z tata,
choć od lat czekali na to,
choć szukali w krąg pomocy,
choć robili, co w ich mocy,
żeby zostać rodzicami,
ciągle byli sami. Sami!

Osobą, która rymuje opowieść o rodzicach adopcyjnych jest samo dziecko. Czytelnik (lub słuchacz) od pierwszej strony wie, że historia skończy się dobrze. Ta świadomość dodaje otuchy i sprawia, że lektura, choć wzruszająca, nie jest przygnębiająca. Wydźwięk terapeutyczny określiłabym jako bardzo dyskretny, dla młodego czytelnika wręcz niezauważalny. Autorce i ilustratorce udało się stworzyć radosną, pełną ciepłych uczuć książkę (mimo pozornie smutnego tematu), taki wulkan miłości zamknięty w dwóch okładkach i ujarzmiony wierszem.
Bożena Itoya

Agnieszka Frączek, Jeśli bocian nie przyleci, czyli skąd się biorą dzieci, ilustrowała Iwona Cała, Literatura, Łódź 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz