cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

środa, 12 października 2016

Noc w Muzeum Narodowym


Twórcy książek stosują różne metody przekonywania dzieci, że sztuka nie jest nudna, a wizyta w muzeum może być wielką przygodą. Mamy więc publikacje edukacyjne z zadaniami plastycznymi, typowe przewodniki z tekstem i oprawą plastyczną dostosowanymi do możliwości młodszych dzieci, niebywających zbyt często w muzeach i galeriach. Słynne dzieła sztuki oraz instytucje zajmujące się kolekcjonowaniem czy konserwacją eksponatów od czasu do czasu wskakują również do literatury pięknej dla najmłodszych. Nowo powstałe wydawnictwo "druganoga" obrało tę właśnie drogę, publikując książkę przygodową z wątkiem kryminalnym, której akcja rozgrywa się w warszawskim Muzeum Narodowym.

Wyjąłem plan Muzeum, który w biegu udało mi się capnąć w holu. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Same kwadraty i prostokąty, w dodatku jeden bardziej szary od drugiego. Kto to narysował? Właśnie odkryłem, dlaczego tak niewielu ludzi włamuje się do Muzeum! To wszystko jest bardzo skomplikowane i nieprawdopodobnie męczące. Naprawdę.

"Draka w Muzeum" jest historią pewnego zakładu, jaki lekkomyślnie podejmuje z rówieśnikami Janek, wciągając w swoje zadanie również młodszego brata, Stefka. Właśnie ten wspólnik mimo woli relacjonuje nam przechwałki brata, który zapowiada, że włamie się do Muzeum Narodowego, przygotowania do kradzieży oraz przyjęcie trzeciego kompana do spółki. Pomocnikiem przyszłych młodocianych gangsterów zostaje ich dziadek, emerytowany pracownik Muzeum, posiadający specjalistyczną wiedzę – znający każdy kąt budynku.

No jasne. – Janek próbował załagodzić sytuację. – My jesteśmy porządnie wychowani rabusie, tak jak w starych dobrych czasach. Najważniejsze to dobre maniery, prawda Stefek?
Tak, tak – mruknąłem. Ale mój brzuch mruczał coś zupełnie innego. Byłem zły. Miałem być mistrzem włamu. Sympatycznym Stefkiem, który w nocy zamienia się w przebiegłego włamywacza. Ale na filmach nie pokazują, jakie to wszystko męczące! Ile się trzeba napracować, żeby coś gwizdnąć. Byłem głodny jak wilk. I spocony jak mysz. Myśl, że dalej będę się plątał przez całą noc o pustym brzuchu po ciemnym, pełnym schodów, korytarzy i szalejących wartowników Muzeum, była trudna do zniesienia.

Opowieść została bardzo dobrze napisana. Autorka (Agata Loth-Ignaciuk) umiejętnie żongluje humorem, zagadką, prawdziwym przestępstwem, nie unika też rzeczywistych wrażeń dziecka z wizyty w muzeum. Cóż, nie ma co ukrywać, że zwiedzanie podobnych przybytków kultury i sztuki często kojarzy się młodszej młodzieży z nudnymi starociami.

Wreszcie wdrapaliśmy się na drugie piętro. Wyglądało właściwie tak samo, jak pierwsze, więc nie wiem, po co się tak męczyliśmy.

Oprócz szeregu zabawnych i tajemniczych zdarzeń, bohaterowie doświadczają również ciekawego spotkania ze sztuką. Mimo dystansu, jaki odczuwają względem budynku, na który "napadają", niewątpliwie sami padają ofiarą dziadka-edukatora. Ten przebojowy przodek z łatwością zamienia zwiedzanie w przygodę. Chłopcy spędzają w gmachu muzeum kilka nocnych godzin i w tych wyjątkowych okolicznościach oglądają obrazy i inne artefakty, dowiadują się co nieco o ich historii, przechowywaniu i konserwacji, na tyle skutecznej, że jeden z eksponatów ożywa. W pewnym momencie Stefek i Janek zyskują też praktyczną wiedzę z wymarzonego zakresu sztuki kradzieży (lub kradzieży sztuki).

Panie Edwardzie. Dobrze, że pan mnie znalazł – szeptała wąsata mumia stłumionym głosem.
To wy się znacie? – Nie docierało do mnie to, co wydarzało się w tej chwili.
Janek wpatrywał się w eksponat równie zaskoczony.
W końcu Dziadek ma już swoje lata – wydukał.


"Drakę w Muzeum" nie tylko dobrze się czyta, ale i ogląda. Publikacja ma nietypowy format, twardą oprawę, mocny papier i zawiera intrygujące ilustracje w intensywnej, zapadającej w pamięć kolorystyce. Ilustrator (Bartek Ignaciuk) wplata reprodukcje obrazów w swoje rysunki i szkice, podobnie jak autorka przeplata tekst literacki fachowymi (ale zwięzłymi) przypisami. Cała książka stanowi montaż i kolaż: przygodowości z edukacją, humoru ze sztuką, tego, co wymyślili i stworzyli autorka oraz ilustrator z tym, co znane i uznane od dawna. Na pewno okaże się świetnym prezentem lub nagrodą dla każdego przygodowo nastawionego czytelnika.
Bożena Itoya

Agata Loth-Ignaciuk, Draka w Muzeum, ilustracje Bartek Ignaciuk, druganoga, Warszawa 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz