Książka
"Balonowa 5" jest pozycją godną uwagi każdego
przedszkolaka. Lekka jak baloniki, wznosi się niczym one – tyle że
na wyżyny gatunkowe: książki dziecięcej, książki obrazkowej i
małej formy literackiej. Dogłębnie przemyślana, skomponowana jak
zgrabny utwór muzyczny, ciągnie czytelnika w zabawę, która, jak
się spodziewam po moich małych bratankach, może trwać latami. Bo
to taka książka, która staje się ulubioną i nieodłączną.
Uwagę
rodziców i dzieci (a także jurorów poważnych konkursów)
przyciąga do "Balonowej 5" graficzne bogactwo,
oszałamiające mimo prostoty kreski i kolorystyki, analogicznej do
podstawowego zestawu kredek. Hasanie bohaterów i rozrastanie się
barwnej roślinności wywołują wrażenie ruchu, tłoku i wesela.
Pozytywnie naładowana jest również treść książki, uderzająca
wielowarstwowością. Znajdujemy tu i dobrą fabułę, i przepis
kulinarny, i naukę: lokalizacji ("pod", "nad",
"za" itp.), liczenia, kontynentów, figur tanecznych,
trudnych, rzadszych dziś w języku polskim końcówek oraz
poprawnych form liczebników. Podczas lektury chwilami napływały do
mnie skojarzenia z twórczością Themersonów, kiedy indziej bez
zastanowienia, niczym dziecko, śmiałam się z oryginalnych
rozwiązań, jak cudowna rzeźba lamy, której czytelnik może
dorysować w swoim bloku to, co nie zmieściło się w książce.
"Balonową
5" napisał Mikołaj Pasiński, a narysowała Gosia Herba. Ten
artystyczny tandem poznaliśmy w "Słoniu na Księżycu",
książce pięknej i mądrej, ale pod wieloma względami bardziej
umownej i skomplikowanej od historii o zwierzątkach spod piątki. To
wyjątkowo ciekawe: obserwować, jak twórczy rozwój prowadzi kogoś
ku prostocie, oznaczającej dojrzałość.
Opowieść autorów przeskakuje z mieszkania do mieszkania, bawiąc i zarazem zaskakując. Postaci wspomniane, ale nie pokazane, pozostawiwszy po sobie puste pokoje, pojawiają się po kilku stronach, potęgując ciekawość i oczekiwanie czytelników. Historyjka zmierza ku hucznej imprezie, na której spotkamy wszystkich lokatorów Balonowej 5. I ta scena, i cała książka stanowią wielką pochwałę przyjaźni i wspólnotowości.
Opowieść autorów przeskakuje z mieszkania do mieszkania, bawiąc i zarazem zaskakując. Postaci wspomniane, ale nie pokazane, pozostawiwszy po sobie puste pokoje, pojawiają się po kilku stronach, potęgując ciekawość i oczekiwanie czytelników. Historyjka zmierza ku hucznej imprezie, na której spotkamy wszystkich lokatorów Balonowej 5. I ta scena, i cała książka stanowią wielką pochwałę przyjaźni i wspólnotowości.
W
finale dochodzi też do niespodzianki związanej z ujawnieniem się
narratora – wcześniej co prawda nie zastanawialiśmy się, kto nim
jest, ale teraz dowiadujemy się że najmniejszy może widzieć
najlepiej. Ta zasada spełnia się także w przypadku czytelników,
stąd cieszę się, że Mikołaj Pasiński i Gosia Herba poświęcili
tak wiele uwagi, ciepła, zrozumienia i swojego talentu najmłodszym
dzieciom. Wychowane na tym utworze maluchy będą patrzeć na świat
uważniej od rówieśników i po prostu bardziej go lubić. Jeśli
nie chcecie przesadzać z rozbudową biblioteczki w dziecięcym
pokoju, nie możecie zabrać za dużo na wyjazd albo znacie kogoś,
kto jeszcze nie posmakował czaru literatury, "Balonowa 5"
może z powodzeniem pełnić funkcję tymczasowo jedynej książki.
Zajmie dziecku dużo wesołego czasu i pobudzi je do rozmaitych
aktywności.
Bożena
Itoya
Balonowa
5, napisał Mikołaj Pasiński, zilustrowała Gosia Herba, Egmont
Polska (Egmont Art), Warszawa 2019.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz