Na
"Niezwykłą księgę owadów" trudno nie zwrócić uwagi w
księgarni, bibliotece czy domowej biblioteczce. Ten album naprawdę
jest niezwykły, nie tylko ze względu na naprawdę duży format
całości i gigantyczne owady drepczące już po okładce. Docenią
go odbiorcy w różnym wieku i o rozmaitych zainteresowaniach. By po
niego sięgnąć i sięgać wielokroć, nie trzeba zaliczać się do
dziwaków (jak ja), którzy wśród dziesięciu czy nawet pięciu
ulubionych filmów wymieniają "Mikrokosmos", kinowym
bohaterem wszech czasów jest dla nich żuk gnojowy z tegoż obrazu,
a najciekawszym bohaterem zbiorowym – maszerujące gąsienice (ta
muzyka!).
Autorzy
obrali raczej nietypową ścieżkę edukacji. W książce znajdziemy
bowiem zarówno zwyczajowe ogólne wprowadzenie, wyjaśniające
między innymi budowę i typologię owadów, rzeczowy język
naukowców, jak i mnóstwo żarcików oraz analiz podejmowanych z
punktu widzenia fascynata, kolekcjonera osobliwości, a nie ucznia
przyswajającego wiadomości po kolei, w podręcznikowym porządku i
ze szkolną oziębłością, czy raczej obojętnością. Tu rozdziały
zostały ułożone tematycznie, według owadzich cech, których
nosiciele opisywani (i pokazywani) są w zwięzłych podrozdziałach.
Tylko mrówce dostał się solowy rozdział, zatytułowany "Mrówka
to superzwierzę". Pozostałe części atlasu poświęcone są
różnym owadom reprezentującym to, co w gromadzie typowe lub
całkiem wyjątkowe, a na warsztat idą między innymi miłość,
lokum, pożyteczność lub uciążliwość, blef, samoobrona i
gigantyzm. Środkami wyrazu są poruszające obrazy i chwytliwe
sformułowania, w tym tytuły: "Złotook w owczej skórze",
"Morderczy dół mrówkolwa" czy "W samym środku
kupy". Nie udało nam się rozwikłać zagadki, do jakiej
kategorii wiekowej zwracają się twórcy atlasu, sądząc po
większości tekstu, obfitującej w humorystyczne zaczepki do
niezainteresowanych, są to dzieci w wieku wczesnoszkolnym. Przy
bardziej specjalistycznych fragmentach jako grupę docelową
wskazałabym dziesięcio-, może dwunastolatki, ale nie te zbyt
wrażliwe na bezwzględność natury (a częściowo też człowieka).
W charakterze skarbczyka ciekawostek i śmiesznostek publikacja jest
niewątpliwie cenna, jednak ton narracji, ten dziwny niby-luz, może
spowodować, że niektórzy czytelnicy nie doczytają do końca. Mój
trzynastoletni syn czuł się przez tę lekturę upupiany. Ale
obejrzał całość i chyba każdy, komu "Niezwykła księga
owadów" trafi w ręce, tak zrobi.
Książka
Barta Rossela i Medy Oberendorff jest efektowną ciekawostką
edytorską. Ilustratorka starała się zaskoczyć nas wspomnianymi
powiększeniami owadów, a autor – wymyślną czcionką o zmiennym
formacie, na stronie tytułowej określonymi nieskromnie jako
"eleganckie liternictwo" i "piękne, realistyczne
ilustracje". Ten realizm rozbawi czytelników gustujących w
czarnym humorze, obdarzonych mocnymi nerwami i przejawiających
kryminalną smykałkę, bo w "Niezwykłej księdze"
znajdzie się i noga trupa, i opis śledztwa detektywów z wydziału
zabójstw, dla których "pracują" muchy oraz inne owady, i
martwy, obleziony przez robactwo ptak, i żywe klejnoty wykonane z
chrząszczy, i koszmar ogrodnika, czyli atak mszyc. To od was zależy,
czy odbierzecie moją recenzję jako ostrzeżenie, czy zachętę, w
każdym razie wydawnictwo Nasza Księgarnia należy pochwalić za
podjęcie się nietypowego, dość odważnego projektu.
Bożena
Itoya
Bart
Rossel (tekst), Medy Oberendorff (ilustracje), Niezwykła księga
owadów, z niderlandzkiego przełożyła Alicja Oczko, Nasza
Księgarnia, Warszawa 2019.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz