Książka "Sufrażystki i sufrażetki" jest opowieścią o historii rewolucji snutą w tradycyjnej formie, autor przyjął bowiem klasyczny styl ilustracji i popularnonaukowego tekstu ułożonego w dwóch kolumnach. Taki wybór wydaje się słuszny, zwłaszcza zważywszy na niewielką znajomość tematu wśród polskich młodych czytelników, ponieważ gwarantuje przejrzystość, nie zakłóca przekazu, a właśnie wartość informacyjna jest tu najważniejsza. O konkretnym, nieco encyklopedycznym charakterze publikacji świadczy już przedmowa, której autorka (Lauren Laverne) nie ogląda się na ewentualnych czytelników spoza Anglii i nie pieści z ich dziecinnością, powołując się na całkiem dojrzałe pojęcia – i nie definiując ich – jak "postęp", tytułowe "sufrażetki", "wiktoriańskie społeczeństwo" czy "wyższe sfery" i "niższe warstwy". Po tym wstępie, skądinąd inspirującym i rzeczywiście zachęcającym "abyście mimo pozornej niemocy próbowali uczynić świat lepszym miejscem", zupełnie nie wiedziałam, do jakiej grupy wiekowej adresowana jest książka Davida Robertsa. Chociaż w przypadku serii Art Egmont z założenia najistotniejsza jest forma prezentacji treści, kolekcjonowanie źródeł wiedzy, a niekoniecznie jej wykuwanie z zachowaniem świętych polskich szkolnych ram programowych obowiązujących dziecko w danej klasie.
Nie jestem ekspertem, raczej entuzjastą zainspirowanym działaniami różnych ludzi, odważnych, zdeterminowanych, nastawionych pokojowo i wojowniczych, a wszystkich skupionych na jednym: uzyskaniu prawa do głosowania.
Sto lat po tym, jak kobiety po raz pierwszy wywalczyły dla siebie prawo wyborcze, nadal stawiamy sobie wyzwania w kwestii równości płci oraz oczekiwań wobec kobiet i mężczyzn i ich ról. Powoli usuwamy ograniczenia i bariery stojące na przeszkodzie równości, na które napotykały poprzednie pokolenia, a także wielu ludzi do dziś. Kobiecość nie jest jednoznaczna ze słabością, a równouprawnienie płci przynosi korzyści wszystkim.
Pierwsze dwa rozdziały kontynuują formę wstępu, tym razem bardziej historyczno-społecznego, autor przybliża bowiem "Męski świat" oraz "Czym jest prawo wyborcze?". Dalsza część książki ma już układ chronologiczny (od 1832 do 1928 roku), w rozdziały nazwane datami wplecione są te poświęcone konkretnym osobom lub akcjom, aż do finału zatytułowanego "Walka o prawo wyborcze dla kobiet na świecie", złożonego z krótkich biogramów i wizerunków bohaterek sportretowanych na tle flag państwowych (świetny pomysł, wpływający na czytelność oraz zapamiętywanie przekazu graficznego). Mimo wszelkich starań autora, by książka była przystępna i nienużąca, jest to publikacja bardzo obszerna, pełna poważnych sformułowań i odniesień do rzeczywistości historycznej znanej naprawdę tylko ponadprzeciętnym młodym czytelnikom. W jednym krótkim, zaledwie dwuzdaniowym akapicie trafiają się na przykład "radykalne poglądy społeczno-polityczne", "życie kobiet z klasy robotniczej" i "entuzjastyczne wsparcie". Fragmenty naładowane fachowymi określeniami i faktami są jednak łagodzone przez lżejsze i krótsze rozdzialiki, na przykład taki poświęcony konkretnemu sloganowi czy określonej sytuacji. A punktem kulminacyjnym, najbardziej dla mnie fascynującym momentem opowieści, okazały się narodziny określenia "sufrażetki", opisane przez autora (i tłumaczkę) z językoznawczo-kulturoznawczym wyczuciem. To połączenie walki o równouprawnienie kobiet ze zmianami językowymi ponownie budzi skojarzenia z XXI wiekiem, z naszym polskim piekiełkiem dyskusji o feminatywach.
Pozornie ugrzecznione ilustracje z czasem nabierają dynamiki, a ich klasyczny charakter połączony z wiernością realiom epoki (jaka dbałość o szczegóły garderoby i fryzur!) jaskrawo kontrastują ze scenami zgiełku i bójek towarzyszących demonstracjom sufrażystek. To szalone zestawienie dobrze oddaje ducha protestów, atmosferę skandalu wiązaną w XIX i XX wieku z wystąpieniami bojowników o prawo wyborcze kobiet. Czytelnik szybko odczuwa też pokrewieństwo opisywanych tu wydarzeń i poglądów z tymi aktualnymi, dostaje po prostu mały leksykon "nieposłuszeństwa obywatelskiego", walki o postęp mimo zgorszenia wynikającego z zachowawczości dominującej grupy społeczeństwa.
"Sufrażystki i sufrażetki" przyjemnie mnie zaskoczyły brakiem nachalności, rzetelną historyczną relacją pozbawioną prób wpajania czegokolwiek. Publikacja ta ma same walory: jest po prostu mądra, niezwykle wartościowa pod względem wiedzy, której nie znajdzie się w każdym podręczniku czy encyklopedii, do tego znakomicie przetłumaczona przez Annę Klingofer-Szostakowską oraz opatrzona ładnymi, nieco starodawnymi, przyciągającymi uwagę ilustracjami autora. Chyba pierwszy raz spotkałam się z książką tak doskonale zrównoważoną na poziomie artystycznym oraz merytorycznym i pod oboma względami zapełniającą lukę w ofercie polskich księgarni.
Bożena Itoya
David Roberts, Sufrażystki i sufrażetki. Walka o równość, tłumaczenie: Anna Klingofer-Szostakowska, Wydawnictwo Egmont (Art Egmont), Warszawa 2019.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz