Rozumienie i wyrażanie swoich emocji to wielka sztuka, której posiąść nie potrafi większość dorosłych. Trudno się więc dziwić małym dzieciom, ich automatycznym reakcjom ‒ złości, żalowi, krzykom, tupaniu, płaczom, kłamstwom, obrażaniu się lub, co gorsza, zamykaniu się w sobie, obgryzaniu paznokci, jąkaniu. Przy tych wszystkich wewnętrznych pożarach maluchy rzadko potrafią skoncentrować uwagę na kimś innym niż "ja", a równocześnie czas przedszkola jest okresem, w którym powinny zostać zbudowane podstawy empatii, bo ta nie weźmie się znikąd w wieku szkolnym i dojrzałym. Wiadomo: dobra książka ułatwia rodzicom czy nauczycielom wdrażanie wartości i postaw. Pomaga na przykład wyjaśnić, jak radzić sobie z gniewem i czemu warto dobrze przyjrzeć się innym ludziom, wczuć w ich rolę, nie skreślać. Taka pożyteczna lektura nie musi być typową bajką terapeutyczną, wystarczy dobra historyjka bez wyraźnie wypowiedzianego morału. Ten łatwo sobie dopowiedzieć, kiedy jest się inteligentnym dzieckiem, niekoniecznie "grzecznym", a nawet bardzo kłopotliwym, jak bohaterka książki Pii Lindenbaum. Ella, inaczej nazywana Zlatanką, stoczy walkę z zazdrością i potrzebą posiadania ukochanej osoby na własność.
Teraz całe dnie będę z Tonim. Nie pójdę do przedszkola.
‒ Pójdziesz, pójdziesz, Zlatanko ‒ mówi Toni. ‒ Muszę też czasem trochę odpocząć.
Nazywa mnie Zlatanką od imienia mojego ulubionego piłkarza. Bo tak naprawdę mam na imię Ella.
Wujek Toni mógłby zostać określony jako czarna owca w rodzinie, bo od niej odstaje. Ale to inni są czarno-biali, natomiast Toni mieni się wszystkimi kolorami tęczy. Babcia jest ciepłą, okrąglutką starszą panią pokazywaną tylko jako gospodyni domowa, inni wujkowie wyglądają jak korporacyjne trojaczki emanujące powagą i nudą, mieszkają z babcią, zaś "on prawie zawsze jest w jakimś innym miejscu na świecie". Nagle wpada i już jest do końca książki, zabawnie uczesany, co dzień w innej barwnej koszuli.
Takie spodziewane zmiany, odmienność (także od siebie nawzajem) i szaleństwo są wpisane w przyjaźń dziewczynki z wujkiem. Zlatanka kocha piłkę nożną, chodzi w stroju sportowym, korkach i z piłką, wujek zaraża ją muzyką i śmiesznymi zabawami, co dzień zmienia jej kolor włosów, zabiera do kawiarni, rozmawia i gapi się z nią na ludzi, ale na sporcie się nie zna. W tej dziedzinie króluje za to Stef, przyjaciel Toniego, odrzucany (i obrzucany ‒ różnymi przedmiotami, nieprzyjemnymi spojrzeniami oraz komentarzami) przez Zlatankę, powód jej zazdrości, przyczyna rewolucji w świecie, który znała dotąd na wylot. Nieprzewidziana i niechciana zmiana.
Po filmie strasznie chce nam się siku i biegniemy do toalety. Ja jestem pierwsza. Potem ma wejść Stef. Wrzucam papier toaletowy do wody. Żeby sobie nie myślał.
‒ To co, idziemy jutro na basen? ‒ pyta Toni.
‒ Figa z makiem podkalakiem ‒ odpowiadam.
Bo nie mam zamiaru się kąpać.
‒ Wracaj do tego swojego Trelleborga ‒ mówię do Stefa i zatrzaskuję im drzwi przed nosem.
Dorosły czytelnik od początku będzie pewny tego, co wyczuwa Zlatanka: Stef jest kimś bardzo bliskim Toniemu, jego partnerem, czy raczej chłopakiem, mówiąc po dziecięcemu. Zlatanka przestaje więc być jedyną ukochaną wujka, jak być może dotąd siebie postrzegała, stąd zazdrość i przemeblowanie w emocjach. Dziecko słuchające książki nie uzna jej za opowieść o homoseksualizmie (bo też w ogóle nią nie jest), ponieważ związek dwóch mężczyzn jest tu pokazany z dużą dyskrecją i naturalnością, jako tło przeżyć bohaterki. Jeśli temat miłości nieheteroseksualnej jest dla was krępujący, nie obawiajcie się "Zlatanki", nie musicie prowadzić z dzieckiem wielkich rozmów uświadamiających, choć powinniście przygotować się na proste pytania oraz oczywiste odpowiedzi. Tylko one uzbroją dzieci na ich własne walki z emocjami, przygotują do rozwiązywania konfliktów, okazywania empatii i wsparcia bliskim. Zachowania te widzimy choćby na ostatniej ilustracji, gdzie wujkowie oraz babcia wreszcie wychodzą z domu, tracą powagę, za to nabierają kolorów. Obrazki są tu bardzo ważne, szybko zauważamy, że nie tylko towarzyszą tekstowi, ale też go dopowiadają, tworząc wspólnie wielki ładunek miłości, akumulator dla czytelników chwilowo pozbawionych nadziei, przewodnik dziecięcej energii. Bez uziemienia i narzucania z góry ustalonych, jedynie słusznych tras.
Bożena Itoya
Pija Lindenbaum, Zlatanka i ukochany wujek, przełożyła ze szwedzkiego Katarzyna Skalska, Wydawnictwo Zakamarki, Poznań 2012.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz