cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

czwartek, 11 sierpnia 2016

Humory Hipolita Kabla


Roksana Jędrzejewska-Wróbel, autorka między innymi uwielbianych przez nas książek "Kamienica i "Siedmiu wspaniałych", napisała niedawno nową, cudowną opowieść o pewnym humorzastym psie. Hipolit Kabel jest wyjątkowym jamnikiem, trochę prawdziwym, bo rzeczywiście psy miewają rozmaite nastroje, ale przede wszystkim bajkowym, ponieważ posiada dużo cech i zainteresowań typowo ludzkich. Jak każdy zantropomorfizowany bohater, może służyć jako zwierciadło słabostek i śmiesznostek czytelnika.

Potem pobiegł truchtem do makaronu, a ponieważ ten był wciąż niegotowy, a błogość w sercu nadal bulgotała nadmiarem, Kabel pomyślał, że skoro jest jej tak dużo, to obdzieli nią bliższych i dalszych (choć raczej wyłącznie dalszych) znajomych z psiego portalu Pod Budą.
Nie zaglądał na niego zbyt często, ale dużo słyszał o tym, że Pod Budą to fantastyczne miejsce. Zrobił więc sobie zdjęcie na tle czystych okien i zamieścił je na swoim profilu z podpisem: "Jestem szczęśliwy, gotuję obiad". Przy okazji zerknął na inne profile. Jednak to, co zobaczył, sprawiło, że apetyt na sos boloński zniknął, jakby go nigdy nie było. Bo oto z monitora wyskoczyły na niego puchary z wystaw, medale z pokazów oraz uśmiechy spod palm i basenów. (...) Nikt! Nikt nie sfotografował się z durszlakiem do odcedzania makaronu! Nikt! Nikt nie napisał, że jest szczęśliwy, bo umył okna.
W jednej chwili satysfakcję z miło i pożytecznie spędzonego dnia zastąpiły w sercu Hipolita Kabla zazdrość i poczucie, że jest kompletnym nieudacznikiem. Jedynym jamnikiem, który nie ma światu i znajomym z Psiej Budy absolutnie nic do zaoferowania.

W rozwiązywaniu osobistych tragedii pomaga Hipolitowi jego przyjaciel, kocieł, o, przepraszam, Kocioł. Właściwie osoba ta nazywa się Alojzy Kocioł i charakteryzuje się niezwykłym opanowaniem, cierpliwością oraz wyrozumiałością względem Hipolita, służąc jamnikowi jako balsam dla znerwicowanej duszy, kompas emocjonalny oraz lekarstwo na wszelkie smutki. Czasem też po prostu sprowadza przyjaciela na ziemię, swoim kocim dystansem pomniejszając to, co wydawało się barierą nie do pokonania.

Psia Buda? – zainteresował się Kocioł, który właśnie stanął w drzwiach. – Mówisz o tym dziwnym czymś, co założyły psy, żeby się między sobą przechwalać?
Koty nie mają swojej Budy w internecie? – zdziwił się Kabel.
Oczywiście, że nie! My, koty, nie lubimy się porównywać, jesteśmy na to zbyt wyjątkowe – prychnął Kocioł i postawił na stole butelkę deszczówki. – Świeżutka, prosto z kałuży, akurat na proszony obiadek.

Opowiadanie o marzeniach i ideałach z portali społecznościowych jest bardzo zabawne, ale i prawdziwe, wszak znamy podobne problemy zarówno z fachowych analiz na temat wpływu internetu na użytkowników (nie tylko małoletnich), jak i z autopsji. W tej (pierwszej) historyjce Roksana Jędrzejewska-Wróbel zbliża się do konwencji bajki terapeutycznej, kolejne rozdziały są bardziej uniwersalne i oderwane od rzeczywistości – zwykłemu śmiertelnikowi trudno byłoby zapędzić się w Kablowe humory.

Przeżywanie złego dnia bez widowni nie jest dostatecznie tragiczne. Wrona się nie nadawała, ale na szczęście Kabel nie musiał być skazany na nieodpowiedzialne wrony. Miał przyjaciela. "Przyjdź natychmiast. To jest najgorszy dzień w moim życiu. Jesteś mi potrzebny" – napisał SMS-a do Kocioła i wygodniej usadowił się w koszyku. Nagle kątem oka zobaczył swoje odbicie w lustrze. "Niedobrze. Wygląda, jakbym się wylegiwał. Zero dramatyzmu" – pomyślał Kabel i po raz kolejny wyskoczył z koszyka. A kiedy po paru minutach Kocioł pojawił się w drzwiach, z pyska Hipolita wystawał koniec języka, spod pachy termometr, a z głowy zwisał mu kompres z ręcznika.

Hipolit zdecydowanie wymyśla swoje przypadłości, niczym niezapomniana pani Emilia z "Nad Niemnem" Elizy Orzeszkowej. W jednym z opowiadań pada nawet słowo-klucz: hipochondryk. O ile jednak pani Emilia nigdy nie należała do moich literackich faworytów, o tyle Hipolit Kabel nie jest personą wywołującą w czytelniku irytację, wręcz przeciwnie, wzbudził naszą ogromną sympatię. Ja i syn śmialiśmy się przy każdej z ośmiu historyjek, a potem opowiadaliśmy o nowym "książkowym koledze" mojej mamie. Mamy wielką nadzieję, że Hipolit powróci w kolejnych książkach.
Na uwagę zasługuje również plastyczna część książki. Z pracami Grażyny Rigall spotkałam się po raz pierwszy (kiedyś chyba czytaliśmy "Koty, czyli historie z pewnego podwórka" Melanii Kapelusz, ale właściwie nie pamiętamy) i było to spotkanie bardzo udane. Już przy otwieraniu "Humorów Hipolita Kabla" towarzyszyły nam szerokie uśmiechy wywołane przez serdelkowe wyklejki w sepii. Dalej było równie wesoło i nastrojowo. Ilustratorka używa kolorów odpowiadających nastrojom bohatera, a więc brązów, szarości, beżów, ale że humory te są tylko do pewnego stopnia prawdziwe, więc i ilustracje trudno nazwać ponurymi zawsze znajdzie się jakiś jasny, wesoły element, a całe obrazy sprawiają wrażenie stonowanych, nie zaś smutnych. Młody czytelnik chętnie wyszukuje na kolejnych stronach szczegóły, jak numery stron, czasem umieszczone w nietypowych miejscach. Z "Humorów Hipolita Kabla" zapamiętamy też cienie, widoczne na prawie każdej ilustracji, niecodzienne pudełka i ubrania, ozdoby choinkowe oraz dywanik (lub tapetę) z krawieckiego wykroju. Współpraca Roksany Jędrzejewskiej-Wróbel i Grażyny Rigall to jedna największych czytelniczych przyjemności, jakie spotkały nas w ostatnich miesiącach.
Bożena Itoya

Roksana Jędrzejewska-Wróbel, Humory Hipolita Kabla, ilustracje Grażyna Rigall, Wydawnictwo Adamada, Gdańsk 2015.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz