cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

czwartek, 11 sierpnia 2016

Miasto labiryntów


Odkąd mój syn nauczył się wytrwale wodzić ołówkiem od startu do mety, łakomie zerkamy na wszystkie bloki z labiryntami, bo jest to jego ulubiony typ łamigłówek. Naprawdę udane publikacje zdarzają się rzadko, jeśli w ocenie weźmiemy pod uwagę oryginalność, atrakcyjność wizualną, trudność (za łatwe labirynty są nudne!), ale i rozwiązywalność (za trudne lub błędne powodują rezygnację). Często dochodzi jeszcze jeden czynnik: historia czy koncept wiążące labirynty. W "Mieście labiryntów" Jarosława Adama Kalinowskiego elementem spajającym kolejne łamigłówki jest przestrzeń miejska, mamy też bohaterów, którym musimy pomagać w przejściu ich poplątanej ścieżki, by wykonać następne, zapowiadane przy każdym labiryncie zadania.
Publikacja przeznaczona jest raczej dla starszych dzieci niż przedszkolaków, bo najprzyjemniej korzysta się z niej samodzielnie czytając zadania. Mojemu synowi spodobał się tekst i to, że autor zwraca się bezpośrednio do czytelnika, powierzając mu kolejne misje ratunkowe: wskaż kotu Benkowi drogę przez dachówki, ślimaka Piotrka przeprowadź na górę żywopłotu, umyj grubą żyrafę Emmę błądząc między jej cętkami, pomóż Feliksowi dopłynąć do kranu w zalanej łazience, panu śmieciarzowi – zebrać bałagan z podwórka, znajdź końcówkę dystrybutora na stacji benzynowej i pieczątkę w morzu listów na poczcie, pokonaj labirynt opon, by odnaleźć klucz, przejdź przez gąszcz kabli w poszukiwaniu odpowiedniej wtyczki do gniazdka; albo zlecając inne, czysto rozrywkowe zadania: pokonaj labirynt na rzeźbie robota, by wygrać bilety do kina, a na filmie przejdź drogę narysowaną na kostiumie potwora, zbadaj strukturę próbek w laboratorium, spróbuj nie zgubić się w labiryncie spaghetti na wielkim plakacie. Każdy, kto z sukcesem ukończy misję ratowania miasta, poczuje się jak lokalny superbohater – tyle ocalonych istnień!
Pomimo bałaganiarstwa obywateli, wakacyjny pobyt w "Mieście labiryntów" bardzo się mojemu synowi podobał, z jednym wyjątkiem: nie mógł przeprowadzić gołębia przez tumany dymu wylatującego z komina fabryki. Cóż, może należy tę ślepą uliczkę traktować symbolicznie – zwierzęta nie poradzą sobie z niektórymi typami ludzkiej ingerencji w środowisko?
Ilustracje Jarosława Adama Kalinowskiego są proste i wesołe, dziecku obcowanie z nimi sprawia przyjemność, a rodzic może zastanawiać się, czy tylko jemu okładka (i niektóre prace wewnątrz) kojarzy się z Nikiforem?
Bożena Itoya

Jarosław Adam Kalinowski, Miasto labiryntów, Nasza Księgarnia, Warszawa 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz