cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

czwartek, 25 sierpnia 2016

Opowiadania fantastyczne dla młodszej młodzieży


Zbiór opowiadań "Poppintrokowie" zawiera sześć obszernych tekstów Joanny Olech, dla których wspólnym mianownikiem jest magia objawiająca się nagle w życiu zwyczajnego nastolatka. Wielu młodych ludzi marzy o tym, by posiąść jakieś niewiarygodne moce, jak na przykład bohaterowie "Lamusów", i wykorzystać je w szarej codzienności. Właśnie dla takich marzących czytelników przeznaczone są opowiadania Joanny Olech, choć nie tylko – osobom bardziej przyziemnym "Poppintrokowie" pozwolą rozbudzić wyobraźnię i zapoznać się z literaturą fantastyczną.

Co jest?! – Tymon upewnił się, że nie dotknął obudową do kabla. Żarówka nie miała prawa świecić bez zasilania. Takie rzeczy to tylko w bajkach.
Wzruszył ramionami, wlazł na stołek i z pawlacza zdjął pudełko z lampkami choinkowymi.
Ledwie dotknął wtyczki, a sznur lampek rozjarzył się i zaświecił bezczelnie, wbrew zasadom fizyki.. Dopiero po dobrych kilku minutach światełka zbladły i zgasły.
Tymon nie wierzył własnym oczom. Jestem... akumulatorem? Elektrownią? Emituje prąd? To się kupy nie trzyma. Jasny gwint!
("Lamusy")

Utwory Joanny Olech reprezentują różne typy fantastycznej ingerencji w zwyczajne życie. Obok opowiadania o młodzieży, która mogłaby starać się o przyjęcie do szkoły dla X-Men'ów ("Lamusy"), w tomie "Poppintrokowie" spotkamy tytułowych upiornych staruszków, będących humorystycznymi dziedzicami Mary Poppins ("Parasolnicy"), dziecięce duchy-zombie ("Anyżkowe bliźniaki"), magiczne przedmioty ("Bombka"), kosmitów ("Mucha") oraz mistrzów dawnej magii ("Magik").

Przywarli nosami do wizjera.
Poniżej zobaczyli pokój, w którym bez trudu rozpoznali hol na parterze. Widzieli go znad sufitu – kryształowe paciorki żyrandola częściowo przesłaniały widok.
Hol był pusty, drzwi na zewnątrz otwarte, a próg oświetlony pomarańczowym blaskiem zachodzącego słońca.
Nagle... do środka wślizgnęli się dwaj chłopcy. Jeden z nich trzymał psa za pazuchą.
Widzisz to? Widzisz ich? – gorączkował się Porażka.
W chłopakach rozpoznali... SIEBIE. I Kapsla, który wystawiał nos spod kurtki Dominika. Widzieli własne miny i gesty, ale żaden dźwięk nie docierał tu, na górę. Jak gdyby pod nimi trwała projekcja niemego filmu z nieodległej przeszłości.
("Magik")

Lekturze opowiadań towarzyszy metafizyczny dreszczyk, taki miły strach, od którego uzależnieni są wielbiciele kina grozy czy analogicznych gatunków literatury. Autorka wplata też wątki obyczajowe, zwłaszcza dotyczące akceptacji (lub przeciwnie: nękania) w środowisku rówieśniczym i poszukiwania bratniej duszy, niezależnie od tego, z którego świata ta dusza pochodzi. Jako rodzic doceniam, kiedy mimo typowego w literaturze młodzieżowej przykładnego karania "tych złych", czyli szkolnych, podwórkowych lub rodzinnych (starsze rodzeństwo) gnębicieli, "ci dobrzy", czyli początkowe ofiary, nie stają się oprawcami. Nie podoba mi się, gdy ktoś uczy moje dziecko odgrywania się, niezależnie od winy osoby, której miałaby dosięgnąć zemsta. Rozsądny czytelnik w wieku powyżej dziesięciu lat ma już na tyle ukształtowany system wartości, że nie podda się podobnym sugestiom, choćby wyrażane były tylko w formie "nieszkodliwego" opowiadania, jednak nigdy nie wiadomo, czy nie trafi się bardziej podatny odbiorca, który zechce wprowadzić w życie literacką fikcję.
Joanna Olech na różne sposoby rozwiązuje starcia z młodocianymi prześladowcami. W opowiadaniu "Lamusy" kara dla złośliwego złoczyńcy (czyniącego zło w wymiarze szkolnym) jest umiarkowana, ale mojemu synowi jednak nie podobało się, że wymierza ją główna bohaterka, teoretycznie postać pozytywna. Z kolei w "Anyżkowych bliźniakach" (tekst znaliśmy już z tomu "Opowiadania z dreszczykiem", tytułowa para znalazła się nawet na okładce) młodemu dręczycielowi obrywa się porządnie, ale nie z ręki głównego bohatera, który powstrzymuje się od kpin i ogólnie od wykorzystania nowo uzyskanej przewagi.

Igor, jak dawniej, był wystrojony niczym gwiazda popu. Jego blond włosy nadal połyskiwały jak polerowany mosiądz, ale zniknęła gdzieś pewność siebie. Wyglądał, jakby uszło z niego powietrze. Uciekał wzrokiem przed Kornelem, a na uprzejme "cześć" odpowiedział czkawką:
Cze...cze...cze...cześć.
Kornela zamurowało. W tym wystraszonym jąkale zobaczył samego siebie sprzed wakacji. I ku własnemu zdumieniu nie odczuł z tego powodu żadnej satysfakcji.
("Anyżkowe bliźniaki")

Za najlżejszy i najweselszy utwór w "Poppintrokach" uznaliśmy "Muchę", trochę dlatego, że jesteśmy fanami science fiction i wszelkich technologicznych mutantów, ale może bardziej z powodu poczucia humoru, które tym razem nie opiera się na "nabijaniu się z kogoś", jak ujmuje to mój dziesięcioletni syn. Joanna Olech nie stworzyła Fly-Woman na wzór Ant-Mana, cudowne moce nastolatki są tu dyskretniejsze i nie służą ratowaniu świata, a jedynie ułatwiają przetrwanie w trudnych okolicznościach "zwyczajnego" dojrzewania.

Gdyby ktoś powiedział Franciszce Bywalczyk, że jej dobre samopoczucie jest skutkiem ubocznym kosmicznej infekcji, jaka dokonała się w jej organizmie z chwilą połknięcia Muchy, popukałaby się w czoło. Tymczasem Zwiadowca z kosmosu, rzucając cienką jak pajęcza nić cumę we wnętrznościach Franki, zaszczepił jej obce oprogramowanie, które miało zdolność modyfikowania białka i wysyłania paradoksalnych impulsów do mózgu.
("Mucha")

Dydaktyczny charakter twórczości autorki przejawia się między innymi w opowiadaniu "Bombka". Wątek magicznego przedmiotu umożliwiającego podróż w czasie staje się punktem wyjścia dla przygody bardziej przyziemnej: takiej metaforycznej wycieczki w przeszłość, polegającej na rozmowach z najstarszym pokoleniem własnej rodziny, wspólnym przeglądaniem albumów z fotografiami. Trudno powiedzieć, czy istotniejszy jest tu element obyczajowy czy motyw fantastyczny.

Kajtek paznokciem delikatnie popukał w bombkę.
Pies jakby usłyszał hałas, otworzył oczy i uniósł rudy łepek. Kłapciaste uszy stanęły dęba. Tropek zeskoczył z kanapy i podbiegł do choinki. Mizerny wzrost nie pozwalał mu dosięgnąć bombki, ale wpatrywał się w nią z zadartym łebkiem, jakby dobrze widział chłopca po drugiej stronie. Szczeknął raz i drugi, ale dźwięk nie dotarł do Kajtka. Niczym w niemym kinie patrzyli na siebie – pies sprzed pół wieku i chłopiec.
"Bombka"

Zbiór opowiadań "Poppintrokowie" zalicza się do tych książek, które mają być wiarygodne, pokazywać spojrzenie "od wewnątrz" nie tylko dzięki nastoletnim bohaterom, ale i poprzez zastosowanie młodzieżowego języka. Efektem jest rozchwianie stylistyczne, przemieszanie stylu wysokiego z potocznym, co wydaje się naturalne do chwili, gdy stylizacja językowa wykracza poza dialogi i sięga komentarza narratora. W "Poppintrokach" nie mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową, więc językowe szaleństwa narratora wypadają nieco sztucznie. Zresztą sposób wypowiadania się bohaterów nie świadczy zbyt dobrze o ich kulturze i inteligencji, nie sądzę by czytelnicy tego typu tekstu identyfikowali się z postaciami stosującymi sformułowania "Spadaj, dziadu!" czy "Idź się turlać, palancie!". Taka "fajna" młodzież raczej nie sięga po książki liczące ponad 200 stron. Poza tym nastolatki nie lubią być przedrzeźniane przez dorosłych, przy takich próbach wypadamy zawsze śmiesznie, jak przebierańcy, a więc (o ironio!) niczym bohaterowie "Parasolników" – staruszkowie w miniówkach i skejtowskich portkach.

Aleks, klnąc, na czym świat stoi, próbował dźwignąć się na nogi. Ale ilekroć prostował kolana, autobus wchodził w ostry zakręt i chłopak z łomotem lądował na brudnej podłodze.
Pogięło cię, stary grzybie?! – wrzasnął chłopak, pobladły z wściekłości.
Ale nie doczekał się odpowiedzi. Starzec za kierownicą tylko wyszczerzył zęby i, przekrzykując hałas silnika, rzucił przez ramię:
Spękany, co? – a potem powrócił do śpiewu. – Cool na maksa, ful i ekstraaa!!!
"Parasolnicy"

Książkę można polecić młodszym nastolatkom, choć właściwie trudno określić wiek adresata i moja opinia różni się od wskazówek wydawnictwa Literatura. Wydawca "Poppintroków" sugeruje bowiem, że odbiorcami książki mają być uczniowie szkoły podstawowej: seria "Z parasolem" adresowana jest do dzieci w wieku 6-10 lat, a na okładce zamieszczona została żartobliwa informacja: "Nie czytajcie, jeśli jesteście bojkami i nie macie co najmniej dziewięciu lat". Tymczasem w zbiorze znajdują się opowiadania o gimnazjalistach obok tekstów, którymi zainteresowane będą dzieci około dziesięcioletnie (dla młodszych tekst może być zbyt długi i "dreszczykowaty"). Starsza młodzież rzadko sięga po tak bogato ilustrowane publikacje, chyba że są to komiksy bohaterskie lub powieści graficzne, adresowane nawet do dorosłych. Ale nie ulegajmy stereotypom, może właśnie ta książka przyczyni się do zmiany nastawienia wydawców oraz czytelników i opatrzone licznymi ilustracjami powieści czy opowiadania dla nastolatków staną się normą?
"Poppintrokowie. Opowiadania z magią i dreszczem" są bardzo ciekawą pozycją ze względu na nawiązania do różnych gatunków i wykorzystanie rozmaitych motywów znanych fantastyce literackiej, filmowej i komiksowej, a także z uwagi na wspomniane ilustracje Anny Wielbut. Duże, wyraźne i dynamiczne rysunki w czarno-czerwono-szaro-różowo-białej tonacji wyróżniają ten zbiór spośród innych nowszych utworów literackich (a więc nie książek obrazkowych) widywanych na półkach księgarni i bibliotek. Tu intryguje nie tylko okładka, jak często bywa z książkami dla młodzieży, ale i ilustracje wewnątrz: nachodzące na siebie koty, balony-giganty, tło, na jakim pojawiają się anyżkowe bliźniaki w ostatnim "ujęciu" opowiadania, światło reflektora padające na "lamuskę", cyfrowy mózg będący w symbiozie z kosmiczną muchą i rozmaite nawiązania do sztuki komiksu. Anna Wielbut wydobywa z tekstu to, co ważne i wesoło go komentuje. Oby na polskim rynku wydawniczym pojawiało się więcej dobrze zilustrowanej literatury, w końcu młodzi czytelnicy zasługują na to, by dbano o ich wyobraźnię plastyczną nie tylko w książkach obrazkowych, które zazwyczaj adresowane są do najmłodszych dzieci i posiadają niewiele tekstu.
Bożena Itoya

Joanna Olech, Poppintrokowie. Opowiadania z magią i dreszczem, ilustracje Anna Wielbut, Wydawnictwo Literatura, Łódź 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz