cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

środa, 22 listopada 2017

Burdubasta albo skapcaniały osioł czyli łacina dla snobów


Napisanie czegoś o "Burdubaście" jest nie lada wyzwaniem, bo Stanisław Tekieli stworzył książkę, która mówi sama za siebie. Cóż tu dodać do podtytułów: "albo skapcaniały osioł czyli łacina dla snobów" oraz "139 sentencji i powiedzeń łacińskich w sposób jak najprostszy wyłożonych, z pretensjonalnymi cokolwiek przypisami filologiczno-kulturowymi"? W dodatku czytelnik może na wstępie obrazić się za nazwanie go snobem... Jednak przypuszczam, że taki skłonny do fochów osobnik odpuści sobie lekturę już po tytule, przesączonym górnolotno-ironicznym stylem autora.
Wydawnictwo Poradnia K udostępniło nam wyjątkowy, przezabawny i bardzo wartościowy projekt wydawniczy. Jako miłośniczka ilustracji książkowej najpierw przyjrzałam się stronie graficznej publikacji. Po pierwszym kartkowaniu ułożenie tekstu i rysunkowy komentarz do niego skojarzyły mi się z "Bajkami filozoficznymi" Michela Piquemala (il. Agnieszka Malmon), ale chwilę później odkryłam inny, kolażowo-satyryczny wymiar ilustracji w "Burdubaście". Co zaskakujące, ich autorką jest Agnieszka Żelewska, znana mi dotąd wyłącznie z publikacji dla maluchów, jak "Wesoły Ryjek" (autor Wojciech Widłak, wyd. Media Rodzina) czy "Czarownica Irenka" (komiks publikowany w magazynie "Świerszczyk"). W "Burdubaście" artystka eksperymentuje, zaskakuje różnymi kombinacjami technicznymi i stylistycznymi. Znajdziemy tu trochę wspomnianego już kolażu, nieco ilustracji prasowej, szczyptę komiksu i dużo żartobliwych nawiązań do rycin towarzyszących dawnym, poważnym publikacjom naukowym.
Na książkę składa się 29 rozdziałów, z których każdy zbudowany jest z humorystycznego wiersza zawierającego daną sentencję oraz z rzetelnego, choć nie całkiem poważnego, krótkiego wykładu. Tam znalazły się kolejne łacińskie wyrażenia i powiedzenia, pokrewne znaczeniowo lub gramatycznie temu głównemu. Zresztą te powiązania są względne, bo erudycyjno-wesołkowaty styl autora nie wyklucza dość odległych skojarzeń. Tytuły rozdziałów odwołują się do treści wierszy, ale w nawiasie przytoczone jest zawsze kluczowe powiedzenie (czasem jest ich kilka, nawet cztery). "Pretensjonalne cokolwiek przypisy filologiczno-kulturowe" trafią do dorosłych i młodzieży, bo też odbiorcą "Burdubasty" może być każdy, kto przejdzie próbę tytułu (przeczyta, zrozumie, zaśmieje się i nie obrazi). Nawet filolog może się czegoś nauczyć, jeśli nie nowych wyrażeń, to ich kontekstów oraz dystansu do swojego wykształcenia czy wykonywanej pracy naukowej. Najwięcej jednak zyskają dzięki tej książce licealiści i (ambitni) gimnazjaliści, młodszym odbiorcom spodoba się też stylistyka komentarzy – na przykład sformułowanie "słówko pochodzenia greckiego, szczególnie punktowane w rankingu supersnoba" (s. 60) bardziej kojarzy mi się z filmem "Śniadanie u Tiffany'ego" niż z tradycyjnym leksykonem.
Wiersze, którymi rozpoczynają się wszystkie rozdziały, bywają kilkuwersowe i prawie stronicowe, ściśle związane z przedmiotową sentencją oraz wizjonerskie, wywołane przez wyobraźnię autora. Stanisław Tekieli bawi się nie tylko skojarzeniami, ale też konwencjami, rymami i... gwarami. Czytam sobie spokojnie (w miarę) "Burdubastę", aż tu nagle szeroko otwieram oczy i uśmiecham się takoż, bo nastąpił rozdział "Tabula rasa", pisany najwyraźniej przez swojaka (i cwaniaka). Szybkie spojrzenie na okładkę – tak, autor urodził się w Warszawie. Choć po wierszu "O pierwszeństwie na rondzie" właściwie nie powinno być wątpliwości, że oto mamy do czynienia z kontynuatorem i pobratymcem Wiecha oraz Grzesiuka.

Mówi taksówkarz do tramwajarza:
Ty jesteś jakaś... tabula rasa!
Światła masz za nic, znaki pierwszeństwa,
człowiek odchodzi od człowieczeństwa,
gdy w poprzek drogi stajesz na rondzie!
Tramwajarz na to: – Wal się, wielbłądzie!
Zauważyłeś, kpie w ciemię bity,
że trochę większe mam gabaryty?
Złotówa zdębiał – takim językiem
rozmawiać z drogi użytkownikiem?
Oj, chyba spuszczę draniowi baty,
bo tu się waży honor sałaty!
Skoczył i dźwięknął dryndziarza w zęby,
aż mu puściła się jucha z gęby.
Ten jednak spiął się, na odlew trzasnął,
taksiarz się zachwiał i w niebo wrzasnął.
/ciąg dalszy – jeszcze lepszy! – w książce/

Inne zupełnie nieantyczne wiersze i tematy ujęte zostały między innymi w rozdziałach: "O rejestracji domen internetowych (Nomen omen)", "Wszystko przez golonkę! (Memento mori)", "Prawo po góralsku (Dura lex, sed lex)", "Nie pomógł mercedes... (Pacta sunt servanda)" czy "W stepie szerokim (A mari usque ad mare)".
"Burdubasta" jest jedną z najprzyjemniejszych publikacji popularyzujących nauki humanistyczne, jakich polska młodzież miała okazję skosztować nie tylko w ostatnich latach, ale w ogóle. Czytelnicy mogą liznąć klasyczną mądrość (i filologię) w lekkostrawnej wersji – trochę o erudycji, filozofii, języku łacińskim, tradycjach starożytnego Rzymu (także prawach kobiet), o własnej współczesnej kulturze. Główny wykład doprawiono przypisami na temat łacińskiej wymowy, akcentu oraz "względów metrycznych", którym podporządkował się autor. To kopalnia przystępnej wiedzy o powszechnie dostępnym, otaczającym nas dziedzictwie kulturowym, mała, popularna paraencyklopedia klasycznych pierwiastków polskości.
Bożena Itoya

Stanisław Tekieli, Burdubasta albo skapcaniały osioł czyli łacina dla snobów. 139 sentencji i powiedzeń łacińskich w sposób jak najprostszy wyłożonych, z pretensjonalnymi cokolwiek przypisami filologiczno-kulturowymi, projekt okładki i opracowanie graficzne Agnieszka Żelewska, Poradnia K, Warszawa 2015.

2 komentarze:

  1. Już dawno przyglądałam się opiniom o tej książce. Chciałam kupić dla córki, ale to raczej dla męża będzie! Dzięki! Kupię :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. W każdym razie bardzo polecam! :-) Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń