cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

poniedziałek, 20 listopada 2017

Husarskie skrzydła


Zastanawialiście się kiedyś, w jaki sposób powstaje książka dla dzieci? Jak wygląda proces twórczy? Trochę natchnienia, szczypta nawiązań, nutka edukacji, bach bach, jeszcze ilustracje i już jest książeczka? A co, jeśli adresatem ma być nieco starsze dziecko, na przykład jedenastolatek, tematem historia Polski, a formą beletrystyka? Czy właśnie tak Henryk Sienkiewicz pisał "W pustyni i w puszczy" albo "Krzyżaków", nie mówiąc już o "Panu Wołodyjowskim"? Tu na pewno można mówić o ciężkiej pisarskiej pracy. W "Husarskich skrzydłach. 10 opowiadaniach z czasów Rzeczpospolitej szlacheckiej" nie zauważycie wysiłku twórczego, bo autorskie trio (Grażyna Bąkiewicz, Paweł Wakuła, Kazimierz Szymeczko) napisało książkę lekko i naturalnie, po prostu świetnie, jednak w jej powstanie wyraźnie włożono wiele pracy i dobrego warsztatu pisarskiego. Zwykła kwerenda historyczna nie wystarczy, by powołać do życia bohaterów tak barwnych, realistycznych i ciekawych. Jeśli lubiliście Jagienkę ze Zgorzelic, mieliście sentyment do Basi Wołodyjowskiej, to koniecznie poznajcie Zuzannę Bobolę z "Raptus puellae" Pawła Wakuły i cały orszak postaci występujących w tym zbiorze literackich miniatur historycznych.
Opowiadania obejmują okres od 1573 do 1794 roku, to jest od czasów Henryka Walezego, przez władanie Stefana Batorego, Zygmunta III Wazy, Jana II Kazimierza, Jana III Sobieskiego, Stanisława Leszczyńskiego do Stanisława Augusta Poniatowskiego, którego kojarzy większość dzieci, ale niektórych jego poprzedników – niekoniecznie. W spisie treści pod tytułem danego utworu podano lata, w jakich toczy się akcja oraz aktualnego króla, więc czytelnik już tutaj może się sporo nauczyć. Nie wyszczególniono natomiast miejsca akcji, to trzeba już wyczytać z pełnego tekstu. Jestem pewna, że wielu rówieśników mojego syna zdziwiłoby się, czemu w książce o historii Polski znalazły się opowieści o dzisiejszej Białorusi, Ukrainie, Rosji, a czasem jeszcze odleglejszych krainach. Ano właśnie, nawet powierzchowna analiza zawartości tego tomu wiele daje czytelnikom, ośmielę się twierdzić, że więcej niż tradycyjna szkolna lekcja. Tu czuć ożywionego ducha i czasów, i miejsc, a podręcznik to tylko słowa, reprodukcje, mapy. Ja (i pewnie liczni reprezentanci mojego pokolenia) więcej nauczyłam się o Rzeczpospolitej szlacheckiej czytając trylogię Sienkiewicza, niż ucząc do klasówek oraz matury. "Husarskie skrzydła" są dobrym wstępem do poważniejszych lektur i etapów edukacji.
Grażyna Bąkiewicz napisała na potrzeby tego tomu dwa opowiadania: "Kolorowego ptaka" oraz "Od Sasa do Lasa". Pierwsze z nich otwiera zbiór i widok na dwór królewny Anny Jagiellonki. Obserwujemy zamieszanie elekcyjne, przyjazd Henryka Walezego do Krakowa i dziwne zwyczaje jego otoczenia. Wielka polityka przeplata się z kuchennymi plotkami, a całość czyta się przyjemnie i z zainteresowaniem. Dziewczęca bohaterka – szlachcianka, dwórka Anny Jagiellonki, gwarantuje, że nie jest to lektura tylko dla chłopców, jak często bywają szufladkowane powieści i opowiadania historyczne.
W drugim opowiadaniu Grażyny Bąkiewicz poznajemy z kolei Marcyjankę, dziewczynkę ze wsi leżącej na trasie ucieczki rodziny Stanisława Leszczyńskiego. Autorka dobrze scharakteryzowała skomplikowaną sytuację polityczną roku 1709, oczywiście nie wdając się w szczegóły, których dziecko by nie zrozumiało. Ciekawie wypadło również zetknięcie dwóch światów, zazwyczaj dla siebie niedostępnych: rodziny królewskiej oraz chłopów.
Kazimierz Szymeczko jest autorem czterech opowiadań ujętych w zbiorze "Husarskie skrzydła": "Spotkania Pod Fortuną", "Ducha wuja Samuela", "Wrócę przed żniwami" oraz "Prezentu na Boże Narodzenie". Pierwsze z nich, "Spotkanie pod Fortuną", relacjonuje rozmowy (fikcyjne, choć silnie związane z rzeczywistością), jakie w 1576 prowadził Jan Kochanowski z Mikołajem Rejem synem na temat poezji, języka polskiego oraz innych ówcześnie ważnych kwestii. Jest to dość trudny tekst, bo niewiele w nim przygody, a dużo rozważań, ale dziesięcio- czy jedenastolatek na pewno sobie z nim poradzi, a skondensowana wiedza o epoce przemawia za tym, by opowiadanie omawiać w szkołach. Jako dodatkowy materiał można wykorzystać również notę historyczną, którą zostało zakończone, przy czym komentarz ma charakter wartościujący, to znaczy sugeruje czytelnikowi, jak należy oceniać poruszane sprawy i portretowane osoby ("W tym utalentowanym gronie...", "Pierwsi pisarze kształtujący języki narodowe zasługują na szczególne uznanie..."). Na końcu zbioru znajdziemy też krótki słowniczek do każdego opowiadania.
Bardzo interesująco wypada "Duch wuja Samuela", szczera i przez to dwuznaczna (moralnie, etycznie) opowieść z czasów Stefana Batorego.

Wuj Andrzej podniósł naczynie, ukłonił się lekko Semenowi, a głębiej drzwiom, za którymi znajdowała się trumna brata, i wypił kilka łyków wina.
Dobre, mołdawskie – otarł usta rękawem.
Ech... Podokazywaliśmy w Mołdawii z batką Samuelem. Dobre to były czasy.
Podobno wyprawialiście się jeszcze dalej? – spytał chłopiec.
A jakże! Tłukliśmy Rusinów, Turków, a nawet, au! – przerwał, bo wuj Jędrzej trzepnął go w ucho.
Na pograniczu różnie bywa. Nie trzeba o wszystkim opowiadać. Czasami się spali jakąś wieś przez pomyłkę i mogą być nieprzyjemności – mruknął Jędrzej.
Kto by pytał, do kogo należy jakiś graniczny zameczek? – wzruszył ramionami Kozak.
Oblegaliście zamki? – spytał Dominik.
Wielkie tam oblężenie. Spaliliśmy kilka, jak to na wojnie, a potem się okazało, że dwa należały do kanclerza Zamoyskiego. Ot, przykre nieporozumienie. Kto by się przejmował byle wioską – Semen pociągnął z gąsiorka.
Dominik słyszał już, że wuj Samuel brał udział w wyprawie Batorego przeciw carowi Iwanowi Groźnemu. Banita miał nadzieję, że odkupi winy na polu walki i odzyska dobre imię. Niestety, i przed wojną, i po niej pustoszył z Kozakami pogranicze tureckie. Co tam robił, lepiej było nie pytać. Doszło do tego, że sułtan Murad III zagroził Polsce wojną, jeśli winni nie zostaną ukarani.

W tej historii wędrujemy między 1574 a 1584 rokiem, a autor wywołuje dla nas demony i widma polskiej historii. Niech czyta, kto ma odwagę.
Nie wszystko w naszych dziejach jest czytelne i możliwe do zamknięcia w kilku datach oraz prostych stwierdzeniach. Kazimierz Szymeczko zadał sobie wiele trudu, by te co trudniejsze zagadnienia rozsnuć w opowiadania przyswajalne i ciekawe dla młodych czytelników. Wielonarodowościowe tradycje Polski, powstanie pod wodzą Bohdana Chmielnickiego, "potop szwedzki" – czy myśleliście, że takie kwestie można rozpisać na beletrystykę adresowaną do osób całkiem młodych, które w szkole dobrną do tych tematów dopiero za kilka lat? Moim zdaniem Kazimierz Szymeczko z tej wielkiej próby wyszedł obronną ręką, czego dowodzą także opowiadania "Wrócę przed żniwami" oraz "Prezent na Boże Narodzenie".
Również Paweł Wakuła przygotował cztery utwory i są to, według mnie i mojego syna, najmocniejsze punkty tej odsłony cyklu "Zdarzyło się w Polsce": "Raptus puellae", "Szlachecki honor", "Kawa po wiedeńsku" oraz "Szewska pasja". Akcja "Raptus puellae" rozpoczyna się na Kremlu w 1606 roku, a oprócz historycznych wydarzeń młody czytelnik liźnie tu nieco łaciny, staropolszczyzny, ówczesnych obyczajów i geografii, bo jest to po części opowiadanie drogi.

Zuzanna niechętnie zerknęła na odległy koniec stołu. Tkwił tam nastroszony jak raróg młodzieniec. Od razu widać, że nikt znaczny, usadzili go za daleko od możnych... Polak, Rusin czy Litwin... nie wiadomo. A może jeden z tutejszych, moskwicin?
Dziewczyna znowu obrzuciła wzrokiem ponurego kawalera.
Nie dla psa kiełbasa... – uśmiechnęła się mimo woli.
Do fraucymeru carycy Maryny należały wyłącznie dziewczęta z dobrych szlacheckich rodów spokrewnionych z Mniszchami, ochmistrzyni Barbara Kazanowska miała na to wielkie baczenie. Zuzanna Bobola nie była co prawda senatorską córką, ale sroce spod ogona nie wypadła! Każdy w Polsce wie, kto są Bobolowie! Gdzie do nich takiemu chudopachołkowi?
Nieznajomy chyba opacznie zrozumiał jej uśmiech, bo podszedł, zdjął czapkę i skłonił się do samej ziemi, zamiatając czaplim piórem podłogę.
Wyświadczysz mi, waćpanna, łaskę? Zatańczysz ze mną?
Zaszczyt to dla mnie – zaszczebiotała przyjmująca zaproszenie do chodzonego. Kątem oka złowiła pełen niedowierzania wzrok przyjaciółki i surowe spojrzenie ochmistrzyni Kazanowskiej.
Ruszyli w korowodzie par w takt granej przez kapelę muzyki. Dopiero teraz uważniej przyjrzałam się swojemu wielbicielowi. Młody był, kilka lat starszy od niej, wąs nad wargą ledwo mu się sypał. Wysoki, szczupły, jasnowłosy... Żeby się jeszcze choć odrobinę uśmiechał!
Panna rozkwitasz na tej sali jak róża w rajskim ogrodzie... – wysilił się na nędzny komplement.
Naprawdę? – zatrzepotała rzęsami. – Pan chciałbyś zostać moim ogrodnikiem? A wiesz, że róże mają kolce? Można się zakłuć w palec!
Gołowąs zrobił się czerwony na twarzy.

Piętnastoletnia bohaterka jest świadkiem "Krwawej jutrzni", zostaje wywieziona z Moskwy przez paskudnego, interesownego typa, który chce ją zmusić do małżeństwa. Z odsieczą przybywa niedoceniany tancerz, jak się okazuje świetny szermierz, zasłużony żołnierz i uczciwy człowiek. Historia jest nietypowa pod wieloma względami: tematyki, bohaterów, języka, zakończenia. To małe arcydzieło, do którego na pewno jeszcze wrócimy.
O wielkich przygodach, sporach i brutalności tamtych czasów przeczytamy także w "Szlacheckim honorze". Kilkadziesiąt lat po akcji poprzedniej opowieści dwóch bieszczadzkich chłopców kłóci się o korzenie swojego szlachectwa. Dzięki tej zwadzie, opowieści szacownego dziada jednego z młodzieńców oraz zachowaniu ojca drugiego chłopca, dowiadujemy się, jak to wówczas bywało ze szlachetnością szlachty. Poznamy też kulisy obrony Chocimia, bo główny tor opowieści płynie w okolicach roku 1621, gdy relacjonujący swoją historię dziadek nie był jeszcze nawet ojcem.
Niezwykłe czyny i słynne oblężenie Wiednia (1683) przybliżył Paweł Wakuła w opowiadaniu "Kawa po wiedeńsku". Będą fortele, tytułowe husarskie skrzydła, będzie i zabawnie, i emocjonująco. To kawał dobrej literatury, a dodatkowo skuteczna forma zainteresowania młodszych nastolatków historią. Mój syn dzięki "Kawie po wiedeńsku" i kilku podobnym utworom lubi uczyć się tego przedmiotu jak mało którego.
Opowiadanie "Szewska pasja" zamyka tom "Husarskie skrzydła" i niejako wprowadza cykl "Zdarzyło się w Polsce" w nowe, złe czasy. Dzięki ciekawskim bohaterom, rówieśnikom czytelnika, z bardzo bliska obserwujemy insurekcję warszawską z 1794 roku, a zatem epizod insurekcji kościuszkowskiej. Jak się łatwo domyślić, tytułową pasję przejawia sam Jan Kiliński. Równie gwałtowne są porywy serc nastoletnich wychowanków i służby Szkoły Rycerskiej, współspiskowców i uczestników walki wręcz. Finał książki jest smutny, ale w końcu nie inaczej było ze sławetną Rzeczpospolitą szlachecką, a ci autorzy nie mydlą oczu młodemu odbiorcy. Swoją drogą, opowiadania doprawiono zabawami językowymi, zwłaszcza nawiązaniami do polskiej frazeologii, o czym świadczy choćby tytuł ostatniego tekstu. Jeszcze raz podkreślę więc, że omawiany tom ma nie tylko dużą wartość merytoryczną i dydaktyczną, ale też literacką i artystyczną.
Zbiór "Husarskie skrzydła" wyróżnia się na polskim rynku książki, mimo tak dużej popularności pozycji beletrystycznych o tematyce historycznej adresowanych do młodszej młodzieży. Po pierwsze, w takich utworach autorzy przeważnie wykorzystują motyw podróży w czasie, by przybliżyć współczesnym, często opornym czytelnikom dawne i nowsze dzieje Polski. W tej publikacji jednak nie doświadczymy fantastyki, oczywiście w beletrystyce nie obędzie się bez fikcji literackiej, ale nawet niektórzy bohaterowie pierwszoplanowi są autentycznymi postaciami historycznymi, a jeśli nie, to stykają się z nimi w swoich przygodach. Innym, chyba najistotniejszym czynnikiem decydującym o oryginalności treści tej książki jest jej surowość, bezkompromisowość. Autorzy znakomicie dali nam odczuć realia epoki, oddali je słowem i obrazem. Jest tu trochę brzydoty, brudu, kurzu i postaw, które trudno jednoznacznie ocenić. Jak to z historią bywa, prawda i dobro okazują się pojęciami względnymi.
Tradycyjnie przy lekturze cyklu "Zdarzyło się w Polsce" dużo czasu spędziliśmy na wpatrywaniu się w ilustracje Mikołaja Kamlera. Zaczęliśmy od zajrzenia za kotary przysłaniające okładkę, przy czym na tylnej znalazła się mała metafora czasów, o których opowiada ten tom: ciemna noc, samotny jeździec, drzewo i burza w szczerym polu. Działa w opowiadaniu "Prezent na Boże Narodzenie" strzelają od jednego do drugiego krańca tekstu, komentując go, opatrując historię historyjką obrazkową o dwóch stronach tego samego konfliktu. Oczywiście prace Mikołaja Kamlera mieszczą się w ramach ilustracji książkowej (choć nie całkiem tradycyjnej), a nie książki obrazowej wczepianej niekiedy w literaturę. I dla nas tak właśnie jest dobrze, najlepiej, jak może być w ilustrowanej literaturze historycznej dla dzieci i młodzieży. Z inną szatą graficzną cykl "Zdarzyło się w Polsce" nie byłby dla mnie i mojego syna aż tak ciekawy i cenny. Przed nami lektura czwartego tomu – "Walka o wolność", czekamy na wydanie piątego – "Odzyskana niepodległość", by oglądać do woli błyszczące na okładkach orły, godła Polski z różnych okresów jej dziejów (w tym orła, który będzie widoczny dopiero po zestawieniu ze sobą pięciu grzbietów serii).
Bożena Itoya

Grażyna Bąkiewicz, Kazimierz Szymeczko, Paweł Wakuła, Husarskie skrzydła. 10 opowiadań z czasów Rzeczpospolitej szlacheckiej, ilustrował Mikołaj Kamler, seria: A to historia!, cykl: Zdarzyło się w Polsce, część trzecia, Wydawnictwo Literatura, Łódź 2017.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz