cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

wtorek, 4 grudnia 2018

Smoki wyobraźni


Wydawnictwo Literatura w 2018 roku przekształciło się w grupę wydawniczą, poszerzając swoją ofertę o pozycje dla dorosłych. Adresatami linii wydawniczej (czy też wydawnictwa-córki) Literatura Piętro Wyżej są czytelnicy wychowani na książkach dziecięcych i młodzieżowych publikowanych w wydawnictwie Literatura, którzy wyrośli już nawet z serii "Plus minus 16", ale chcieliby pielęgnować swoje zainteresowania oraz przyzwyczajenia czytelnicze. Oczywiście po "dorosłe" publikacje Katarzyny Ryrych, Pawła Wakuły czy Barbary Stenki może sięgnąć każdy chętny, ale ideą było utrzymanie i pogłębienie sympatii czytelników dla ich ulubionych pisarzy, typów literatury czy narracji. Jednocześnie autorzy piszący zazwyczaj dla młodych ludzi mogą na chwilę odejść od konwencji, tematyki i ograniczeń książki dla dzieci, wykazać się na innym polu, zyskać nową publikę.
"Smoki wyobraźni" są pierwszą książką Pawła Wakuły adresowaną do dorosłych. Moja rodzina czytuje i bardzo lubi "Kajtka i Yetika", kilka tomów opowiadań o leśniczym Piątku, zbiór "Mój tata jest olbrzymem" czy cykl opowiadań historycznych "Zdarzyło się w Polsce", a także inne publikacje historyczne ukazujące się w serii "A to historia!" wydawnictwa Literatura ("Jagiełło pod prysznicem", "Jajecznica Kolumba", "Wierusz i Nikt", "Bjorn. Syn burzy"), więc w pewnym sensie jesteśmy znawcami twórczości Pawła Wakuły, ale "Smoki wyobraźni" okazały się dla mnie wielkim zaskoczeniem. Co prawda humor prawie nigdy nie opuszcza tego pisarza, jednak wcześniej, na przykład w tomach "Opowiadania z kluczem" czy "Czarownice są wśród nas", otrzymaliśmy ledwie zapowiedź jego możliwości satyrycznych, parodystycznych i kryminalnych. Nowa książka przesiąknięta jest czarnym humorem, utrzymana w konwencji groteski i literackiej gry z czytelnikiem.
Autor połączył historie rozmaitych, nieznających się osób przeplatając je inną opowieścią. Jest to właściwie zbiór opowiadań wypływających z odrębnego opowiadania, głównego, choć zapisanego kursywą, ramowego, ale bezimiennego (poza chwilowo przywdzianymi funkcjami prologu oraz epilogu) i poszatkowanego pozostałymi, rozdzielonego między nie, a wobec fantazyjności ogółu, chyba najmniej wciągającego dla czytelnika. Otóż koleją (właśnie "koleją", a nie byle "pociągiem"!) podróżuje sobie narrator – jedzie, jedzie pan, pan i w rytmie stukotu zwierza nam się ze swojej fascynacji podobnymi wędrówkami oraz z obrzydzenia, jakie wywołują w nim gadatliwi współpasażerowie. Również "nasz" pan nie jest sam, daje się wciągnąć w pogawędkę, która szybko przeradza się w dyskusję na jakże egzotyczny i niepoważny dla dorosłych ludzi temat smoków.
Kolejne rozdziały noszą imiona smoków: Walenty, Eustachy, Amadeusz, Bartłomiej, Fabrycy, Kalikst, Winicjusz, Teofil, Emeryk, Gedeon, Antoni, Dionizy i Albert, Wincenty, Tycjan. Ładne, szlachetne imiona, czyż nie? Mnie skojarzyły się z wymienianymi co rano w radiu mitycznymi solenizantami, bo osobiście nigdy nie zetknęłam się z żadnym Kalikstem, Fabrycym, Emerykiem ani nawet Eustachym. Czy zatem rzeczywiście istnieją? Właściwie można w to wątpić tak samo, jak i w prawdziwość smoków. Autor zaplanował charakter swoich opowiadań i bohaterów już nadając im imiona. Stał się demiurgiem świata niezwykłego, bo osadzonego w rzeczywistej, ziemskiej, nie tak dawnej przeszłości, a zarazem fantastycznego, przy czym czytelnik zastanawia się, na ile jest to fantastyka, a na ile przenośnia i drwina. Mamy tu do czynienia z umiejętną i urokliwą stylizacją, utwór skrzy się starodawną erudycją, obserwujemy też kontrolowane użycie archaizmów i innych form wysokich. Z tekstu biją elegancja i "grzeczność", służące jednak jako ścianki jednego z elementów tej szkatułkowej opowieści. Imiona smoków, ich losy, forma prozy, którą zostały opisane, sytuacja i cel, w jakich są przekazywane przez współpasażera w pociągu – wszystko to składa się na misterną sieć, którą snuje wokół nas Paweł Wakuła. Dawno nie widziałam tak pięknej i perfekcyjnej pajęczyny literackiej, jakże miło było dać się w nią wplątać!
Nie opowiem, co przytrafia się bohaterom "Smoków wyobraźni", aby nie odbierać czytelnikom niespodzianek, a konstruującemu fantastyczne pułapki pisarzowi – ofiar. Książkę Pawła Wakuły polecam wszystkim wielbicielom dobrej literatury. Odczułam tu nie tylko pokrewieństwo smoków z ludźmi, ale i pewną łączność, zakorzenienie czy podobieństwo "Smoków" względem kilku autorów, dzieł i typów twórczości, w których zaczytywałam się jako licealistka i studentka: "Inwazji jaszczurów" i "Krakatitu" Karla Čapka, "Przemiany" Franza Kafki, dramatów Samuela Becketta. Jest i krztyna dziewiętnastowiecznej klasyki rosyjskiej (prozy, dramatu), zwłaszcza Antoniego Czechowa, a i miłośnicy "Strefy mroku" czy innych tworów z okolic Stephena Kinga znajdą tu coś dla siebie.
Wiele artystycznych wrażeń zapewnia czytelnikowi również ilustrator "Smoków wyobraźni", Piotr Fąfrowicz. Każdemu opowiadaniu towarzyszy całostronicowa grafika przedstawiająca smoczego bohatera w jego naturalnym otoczeniu. Jak przystało na tradycyjną ilustrację książkową, pod obrazem znajduje się odpowiadające mu, zaczerpnięte z tekstu zdanie. Trzeba uważać, by nie czytać tych podpisów przed zakończeniem lektury danego rozdziału – ja dwukrotnie, mimowolnie i przedwcześnie poznałam pointę opowieści. Delikatne akwarele z drobnymi zwierzętami, domami oraz okienkami, łysymi drzewami i smoczymi ogonami ząbkowanymi jak dziecięce szlaczki dobrze oddają kruchość i pewną przezroczystość bohaterów (metaforycznie: prześwitujemy przez nich my sami). Ogólną melancholię i nostalgię buduje także kolorystyka ilustracji, każdemu smokowi przyporządkowujących barwę, zazwyczaj smutno-jesienną, trochę przykurzoną, może nadpleśniałą. Te zabiegi graficzne znakomicie oddają naturę i nastrój tekstu, zresztą stylizacja obejmuje także inne poziomy książki, czyniąc z niej edytorski skarb. Tak oto przygotowana przez Elżbietę Chojnę okładka jest jakby podwójna: w nowiutkiej, idealnie białej twardej oprawie zamknięto poszarzałą, pozaginaną i ponaddzieraną miękką okładkę, z jakimiś zaciekami, odręcznym napisem. Podobnie wyglądają należące do mojej mamy książki wydawane w latach 50. XX wieku, może były na nich kiedyś obwoluty, ale dawno się rozpadły. Publikacja ma też ciekawy, nietypowy format, a w tej kwestii współczesne wydawnictwa dla dorosłych są raczej jednostajne. Innym urozmaiceniem jest malutka czcionka zastosowana w odpowiednich fragmentach "Amadeusza" – niby to tylko zabieg kosmetyczny, ale wyjątkowo celny. Twórcy książki ujęli mnie wszystkimi szczegółami i ogółami, sprawiając, że "Smoki wyobraźni" Pawła Wakuły uważam za literaturę piętro wyżej od wszystkiego, co ostatnio czytałam.
Bożena Itoya

Paweł Wakuła, Smoki wyobraźni, ilustracje Piotr Fąfrowicz, okładka Elżbieta Chojna, Wydawnictwo Literatura – Literatura Piętro Wyżej, Łódź 2018.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz