Pierwsza część serii o ośmioletniej Taluli jest książką może niepozorną, ale wyjątkową. Zgrabna, niewielkich rozmiarów, napisana w wesołym tonie, choć nie pomija ważnych spraw. Bawi naturalnym humorem, sprawia przyjemność krótkimi, dobrze spuentowanowymi rozdziałami i lekkim tłumaczeniem Marii Braunstein (prawdziwy majstersztyk!). To lektura błyskawiczna, czyta się właściwie sama, spodoba się i dobrze wdrożonym, i dopiero się rozkręcającym młodym czytelnikom.
Wiesz, trudno jest zawsze wiedzieć, co mamy prawo mówić przy dorosłych. Czasem dorośli robią dziwną minę, ale kiedy przerywasz, mówią ci: „Nie, nie, mów dalej!”.
Bohaterka opowiada o sobie, szkole i rodzinie w popularnej formie dziennika. Rozdziały zaczynają się standardowo: najpierw „Kochana kartko!”, potem „Kochany dzienniku!”, ale to znane z literatury dziecięcej tytułowanie nie sięga strefy... tytułu, bo nazwanie książki komunikatem, a właściwie zdaniem wykrzyknikowym „Chcę kota i normalnych rodziców!”, jest zabiegiem rzadko spotykanym w literaturze dla najmłodszych. Tytuł ten wiele mówi o usposobieniu bohaterki i charakterze książki, po którą sięgamy, ale przede wszystkim wywołuje uśmiech jeszcze przed jej otwarciem.
„Nienormalni” rodzice Taluli pracują w cyrku, takim bez zwierząt, żonglują, robią sztuczki, które niestety wyjaśniają córce i magia wyparowywuje, no i są trochę „odklejeni od rzeczywistości”, jak to mawia młodzież. Istnieje też brat, starszy o rok Łukasz, któremu na złość Talula chce (ponownie!) przeskoczyć klasę, ale już nie wyrzucić za okno jego buty, bo boi się, że mógłby nigdy nie wrócić. Całe rodzicielskie bujanie w obłokach i sprzeczki między rodzeństwem zostały opisane niby żartobliwie, a jednak celnie. Autorka powplatała też nieco sentencji o odpowiedzialności dziecka „niekompetentnych” rodziców i dojrzałości, tworząc bardzo udaną tkaninę literacką złożoną z humoru i refleksji. Bo wiecie, że dzieci rozmyślają bardzo dużo, cały czas? Nawet jeśli o tym nie mówią, jeżeli są największymi i pozornie najbardziej przyziemnymi śmieszkami. Bez przerwy coś kombinują, rozpracowują, obserwują. I taka jest też Talula.
A kumple… jak wiesz… to mój problem!
Jak twierdzi zainteresowana, żeby dogonić starszego brata i wskoczyć do jego klasy, trzeba być dojrzałym, mieć kolegów i kompetencje społeczne oraz być lubianą przez nauczycielkę. Cóż, sama Talula stwierdza, że nie spełnia tych warunków, ale też intensywnie pracuje nad poprawą. „Polubia” się z dziewczynką z ławki, zyskuje chyba sympatię wychowawczyni, choć tata poza alergią na koty ma też uczulenie na nauczycielki, więc utrzymanie tego stanu może być trudne. Niespodziewaną nowością jest również uczucie do Antka, przyjaciela brata.
No więc opowiadaliśmy sobie dowcipy przy jedzeniu, a w pewnej chwili Łukasz powiedział coś takiego:
- W szkole, w mojej klasie są dwie pary.
Mama parsknęła, dusząc się ze śmiechu.
- Dwie pary?
- No tak, Julia z Szymonem i Antek z Szarlotą.
Popatrzyłam na Antka, żeby zobaczyć, jaką ma minę, i wiesz co? Coś mnie ścisnęło za gardło. Wszystko wokół mnie stało się jakieś dziwne, do tego stopnia, że chciałam podrzucić swój talerz w górę, żeby zobaczyć, czy siła ciężkości nadal istnieje.
I wiesz co jeszcze? Chyba jestem zakochana w Antku.
Nie tak zakochana, jakbym od razu chciała wyjść za niego za mąż.
Zakochana tylko tak… jakbym chciała wyjść za niego później.
Mocny charakter połączony z dziecięcością bohaterki są wzruszające i imponujące zarazem, przy czym najbardziej imponują wiedza i wyczucie autorki w materii przeżywania świata przez dziecko. Ważne miejsce w książce zajmuje komunikacja w rodzinie, udane i nieudane próby dogadania się, rozwiązywania problemów bez bójek i wyrzutów, zacięcie i wyrzuty sumienia, złość przeplatająca się z wielką miłością oraz sposoby ich wyrażania. Po takiej lekturze chce się rozmawiać i próbować.
Dziennik Taluli obejmuje fragment czwartej klasy, dokładnie od 30 sierpnia do 12 stycznia. Potem zeszyt od mamy się kończy, a dziewczynka czeka na zakup kolejnego, co z powodu zapominalstwa rodziców może trochę potrwać. Ale, jak czytaliśmy w „Mikołajku”: „odwagi!”, na tylnej okładce książki zapowiedziano, że Talula napisze jeszcze przynajmniej dwie części dziennika, a kolejna jest już nawet w księgarniach.
Bożena Itoya
Marion Achard, Chcę kota i normalnych rodziców!, przełożyła Maria Braunstein, Wydawnictwo Muchomor, Warszawa 2021.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz