cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

poniedziałek, 9 maja 2016

Drzwi. Opowieść o świętym Wojciechu

Biografia dla dzieci, której akcja rozpoczyna się w 1175 roku, by po chwili cofnąć się do połowy X wieku – to niełatwy projekt. Jak zainteresować współczesnego czytelnika tak szkolnym tematem? Przedsięwzięcie okaże się jeszcze trudniejsze, gdy zorientujemy się w rynku wydawniczym, ostatnio rozkwitającym opowiadaniami historycznymi. Adresatami wydawnictw tego typu, przeważnie bogato ilustrowanych, są czytelnicy w wieku od około 9/10 lat. Na naszej półce czekają w tej chwili cztery podobne książki, wszystkie osadzone w średniowieczu. Jak wyróżnić się w gąszczu młodzieżowej literatury historycznej?
Niezawodnym sposobem wydawnictwa Muchomor jest trzymanie się swojej marki, to jest opowieści biograficznych Anny Czerwińskiej-Rydel opatrzonych współczesnymi, modnymi grafikami i ilustracjami. "Drzwi. Opowieść o św. Wojciechu" są dziełem znanej pisarki i studia graficznego Acapulco (Agata Dudek i Małgorzata Nowak).
Książka została podzielona na 18 scen z życia świętego Wojciecha. Każdą stronę tekstu ozdabiają "seryjne" wzorki przypominające ludową wycinankę, często pojawia się również linia czasu, na której oznaczono ważniejsze wydarzenia z historii ówczesnej Europy (na przykład 988 – chrzest Rusi Kijowskiej, 987 – początek dynastii Kapetyngów we Francji). Samemu bohaterowi towarzyszymy od chwili narodzin aż do męczeńskiej śmierci, jesteśmy też świadkami późniejszych wydarzeń.

Wojciech – łkała Strzeżysława. – Nie wiem, co robić!
Co z nim?
Spuchł cały. Brzuch mu się zrobił wielki jak u niedźwiedzia. Pomarszczył się, twarz mu zsiniała i wykrzywiła się jak u jakiegoś starca. Ledwie oddycha i tak jakoś dziwnie charczy, jakby miał zaraz…
Cicho bądź! Nie miel tyle językiem! – fuknął na nią mąż. – A ty każ mamce przynieść dziecko – polecił służce.
Po chwili rozległ się rozdzierający płacz niemowlęcia, a do komnaty weszła młoda kobieta, niosąc posiniałego i opuchniętego chłopca.
Nic nie pomaga. Ani uroki, ani…
Zamilcz! Uroki to rzecz diabła! Może to jego sprawka, że nasz syn tak ciężko zachorował. Nie ma innej rady, trzeba Wojciecha zanieść do świątyni i ofiarować go na służbę Bogu. Może odwróci od nas swój gniew.
O Boże! Zlituj się nad nami! – zawodziła Strzeżysława. – I nad tym dzieckiem, które niczego złego nie uczyniło! Ukarz mnie, ale jego oszczędź.
Ubieraj małego – polecił jej tymczasem Sławnik. – Zaniesiemy go do kościoła i położymy na ołtarzu jako ofiarę. Może Matka Boska go przyjmie.

Treść książki jest przystępna, odpowiednio udramatyzowana. Historia świętego Wojciecha toczy się jak opowiadanie, przeważnie w formie dialogów, czyta się ja płynnie i lekko. Właściwa opowieść została spięta klamrą wstępu (rok 1175) i zakończenia (rok 2016), objaśniającą wprost znaczenie patrona Polski dla jej średniowiecznych i współczesnych dziejów oraz kultury.

Co cię trapi, miłościwy panie?
Święty Wojciech – westchnął książę. – Już najwyższy czas, żeby naszemu patronowi coś ufundować i jakoś go upamiętnić. Ów biskup praski, sam książęcego rodu, przybył kiedyś na dwór mego przodka, Bolesława Chrobrego. Szukał u niego schronienia, gdy wrogowie w pień wybili jego krewniaków. Pałał pragnieniem, by ruszyć na misję do Prus. Chciał nawracać pogan. Wszyscy wiemy, jak zginął. Zamęczyli go, ciało zmasakrowali i zbezcześcili bez litości. Boga się nie bali, a człowieka mieli za nic. Książę Bolesław
oburzył się na to, co się stało, ciało biskupa natychmiast wykupił od bezbożników i przywiózł do Gniezna. Do grobu naszego świętego pielgrzymują ludzie z całej Europy, a on obsypuje ich wszelkimi łaskami. Ojciec mój, Bolesław Krzywousty, przed swoją śmiercią wiele razy wspominał, że jakoś trzeba życie naszego wielkiego patrona upamiętnić. Teraz przyszedł na to czas. – Mieszko znowu spojrzał na zgromadzonych.
Co książę postanowił, my z pokorą przyjmiemy – ukłonili się mężczyźni.
Pomyśleliśmy, że ufundujemy zdobione wrota, które w naszej katedrze gnieźnieńskiej będą cieszyć oczy i serca wiernych, a i Panu na chwałę służyć – powiedział z dumą Mieszko. – Drzwi przecież symbolizują wejście człowieka do królestwa niebieskiego. Sam Jezus powiedział: „Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony”. Święty Wojciech, jako Chrystusowy sługa, swoją misją chciał wprowadzić Prusów przez bramę wiary na drogę wiecznego zbawienia. I zginął za to jak Chrystus – pokiwał głową książę.

Publikacja powinna zainteresować nauczycieli, rodziców oraz dziadków dbających, by historia nie kojarzyła się młodzieży tylko z nudnymi podręcznikami i Wikipedią. Anna Czerwińska-Rydel nie ubarwia naszych (europejskich) dziejów, nie czyni z nich powieści przygodowej, ale prezentuje w atrakcyjny, solidny sposób i z rzetelnością godną historyka. Obiektywnie rzecz biorąc, życiorys świętego Wojciecha jest gotową, porywającą fabułą, trochę w stylu "Gry o tron" George'a R.R. Martina, jeśli szukać analogii z kulturą popularną.

W tym samym czasie, kiedy Wojciech pobożnie spędzał dnie w klasztorze na Awentynie, w Czechach działy się rzeczy straszliwe. Ród Wrszowców – którego członkowie nienawidzili Sławnikowiców – napadł na dwór w Libicach i wymordował czterech braci Wojciecha wraz z ich żonami i dziećmi.
Boże mój – modlił się Wojciech. – Nie bierz im tego za złe. Oni nie wiedzieli, co czynią. Przyjmij do siebie moich braci, ich żony i dzieci. Ja udam się po raz kolejny do Rzymu, do Ojca Świętego, poprosić go o pozwolenie, by wyruszyć na misje. Będę poganom mówił o Tobie, Boże, aby i oni mogli Ciebie poznać i pokochać. Amen.
Wojciech zrobił tak, jak obiecał Bogu. Podążył do Rzymu i po raz kolejny stanął przed ojcem świętym.
Dokąd chcesz się udać? – zapytał papież. – Czy obrałeś sobie już kraj, w którym będziesz nawracał pogan?
Jeszcze nie, Wasza Świątobliwość – odpowiedział Wojciech. – Wiem tylko, że ruszę między pogan, do ludu bogatego w złoto i potężnego w bitwie, ale ubogiego duchem i błądzącego w ciemnościach niewiary. Tam będę nauczał.

Takie nawiązania podjęły też ilustratorki, w formie prostych elementów graficznych wymownie obrazując choćby krew, dekapitację i wagę człowieka. Całość ma spójną, surową i nieco mroczną atmosferę, zajmuje i przyciąga czytelnika. Książka wydała mi się też bardzo ciekawa pod względem kolorystyki – opowieść graficzna snuta jest bielą, złotem, czerwienią i (sporadycznie) czernią. Środki plastycznego wyrazu i ich wyrazistość nasuwają skojarzenia z plakatem, przenikają czytelnika i zapadają mu w pamięć jak charakterystyczne symbole, choćby wszechobecne logo. "Drzwi" są bardzo udaną, estetyczną i ciekawą kompozycją historii, słowa oraz obrazu.
Bożena Itoya

Anna Czerwińska-Rydel, Drzwi. Opowieść o świętym Wojciechu, opracowanie graficzne, skład i ilustracje: Agata Dudek, Małgorzata Nowak / Acapulco Studio, Muchomor, Warszawa 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz