"Teatrzyki"
Jana Brzechwy są czwartym tomem kolekcji nawiązującej do dawnych,
wieloczęściowych wydań polskich klasyków, zatytułowanej
"Brzechwa dzieciom. Dzieła wszystkie". Nasza Księgarnia
przypomniała, przybliżyła lub objawiła różne typy twórczości
pisarza, dramatopisarza oraz poety, którego nasze maluchy nadal
poznają częściej i wcześniej od innych polskich autorów. To już
trzecie pokolenie wychowywane na Brzechwie, nie jestem przekonana,
czy słusznie, ponieważ znam przynajmniej kilku poetów dziecięcych
tworzących w XX i XXI wieku, którzy powinni, ale nie mogą się
przebić do zbiorowej świadomości czytelniczej, blokowani przez
pomnikowość Jana Brzechwy. Społeczeństwo niewiele czyta, pewnie
jeszcze mniej dyskutuje o poezji z księgarzami, więc kiedy ktoś
szuka wierszyków dla dzieci, w pierwszej kolejności sięgnie po coś
sprawdzonego, przystępnego i dostępnego, bo zawsze obecnego w
kilku(nastu) równoległych wydaniach. A skoro bajki (tom 1. "Dzieł
wszystkich"), wiersze (tom 2.) i lekturowa "Akademia Pana
Kleksa" (element tomu 3.) Brzechwy tak dobrze się sprzedają,
to są publikowane ciągle na nowo. Ocenę ich wartości oraz
aktualności umożliwia właśnie seria "Brzechwa dzieciom.
Dzieła wszystkie", dająca szeroki pogląd o profilu
artystycznym Jana Lesmana i, według mnie, częściowo obalająca
jego status trwalszy niż ze spiżu.
Autor
ten pisał dużo i każdy tom "Brzechwy dzieciom" jest
wielki, wręcz zbyt obszerny na możliwości kilkulatka, czy nawet
dziesięciolatka (w przypadku "Pana Kleksa"). Lektura
"Teatrzyków" nam zajęła tydzień, a czytaliśmy na głos,
na przemian ja i mój jedenastoletni syn. Postanowiłam nie
uprzedzać, jakiego typu sztuki znajdzie w tej ogromnej książce, by
zbadać jego autentyczną reakcję. Dorośli na pewno mają inne
podejście, bo po pierwsze pamiętają lub wiedzą co nieco o dawnym
ustroju przygniatającym naszą część Europy i tworzących w niej
literatów (chodzi przede wszystkim o lata 50. i 60. XX wieku), a po
drugie mogą zapoznać się z drobnym drukiem na początku zbioru
sztuk teatralnych Jana Brzechwy. Ciekawa, rzeczowa i wiele
wyjaśniająca przedmowa Grzegorza Leszczyńskiego nie jest
adresowana do dzieci, one nie czytują wstępów, tylko do rodziców,
pedagogów i badaczy. A czym są "Teatrzyki" dla
współczesnych najmłodszych czytelników?
WILK
(Śpiewa).
"W
las dam nurka
I
Kapturka
Sprytnie
zmylę.
W
mą pułapkę
Złapię
babkę
Już
za chwilę.
Gdy
w brzuchu burczy,
Dostaję
kurczy
I
jem wszystko, że aż furczy,
Taki
ze mnie wilk!
Moim
wrogom
Dzisiaj
srogą
Dam
nauczkę,
Bo
mam chrapkę
I
na babkę,
I
na wnuczkę.
Gdy
w brzuchu burczy,
Dostaję
kurczy
I
jem wszystko, że aż furczy,
Taki
ze mnie wilk!"
Przede
wszystkim zaproszeniem do dobrej zabawy w teatr i do
eksperymentowania z klasyką. Tom zawiera naprawdę udane, wyjątkowo
rytmiczne i sceniczne "Bajki
samograjki", czyli znane jeszcze z płyt
gramofonowych adaptacje znanych bajek: "Czerwonego Kapturka",
"Kota w butach", "Kopciuszka" oraz "Jasia i
Małgosi". Te dźwiękowe teatry zawierały piosenki, które
osiągnęły już pułap utworów kultowych, były śpiewane w
dzieciństwie przez pokolenie moje i mojego syna, zresztą przeze
mnie nucone są do dziś. Wydanie "Bajek samograjek" w
wersji drukowanej jest dla mnie ważnym wydarzeniem, bo nareszcie
mogę je mieć zawsze pod ręką i uczyć ulubionych fragmentów
kolejne dzieci z naszej rodziny. Szykuje się seria domowych
przedstawień!
Tom
zawiera też dział "Teatr Pietruszki" z pięcioma
widowiskami kukiełkowymi, przeważnie pouczającymi, czasami
zabawnymi. To dawne jarmarczne przedstawienia w wydaniu rosyjskim,
bowiem autor upamiętnił w nich przedstawienia podwórkowe, których
był widzem jako dziecko, w "niezmierzonej",
"przedrewolucyjnej" Rosji, czego dowiadujemy się z
przedmowy do "Teatru Pietruszki".
Po
zakończonym przedstawieniu my, dzieci, pomagaliśmy człowiekowi z
parawanem zebrać rzucone z okien miedziaki, nie mogąc rozstać się
z Pietruszką, szliśmy za nim od podwórka do podwórka, stanowiąc
wędrowną widownię tego wędrownego teatrzyku.
Twórczość
ludowa innych narodów stworzyła postacie podobne do Pietruszki, ale
żadna z nich nie osiągnęła tej popularności, co on. Znali go
wszyscy i wszędzie witali serdecznie jak starego znajomego, słuchali
jego hałaśliwych tyrad, a młodociani widzowie dostawali wypieków
z zachwytu i odpowiadali wesołym śmiechem na niewymyślne żarty
kukiełki.
Mieszkałem
w wielu innych miastach i miasteczkach niezmierzonej Rosji – w
Petersburgu, Kazaniu, Ługańsku, Witebsku, Żmerynce, Zdołbunowie –
wszędzie spotykałem Pietruszkę, tego uroczego świszczypałę,
wyskakującego zza parawanu i okładającego kijem nienawistne dla
ludu postacie. Był to niekiedy jedyny teatr, jaki widziano w tej czy
innej zapadłej mieścinie, a już z pewnością jedyny teatr dla
dzieci.
Brzechwa
nieco uwspółcześnił przygody bohatera, dodając do nich rys
dydaktyczny, postacie milicjanta czy sprzedawcy w PDT. Mocnymi
stronami tych tekstów są uniwersalna ludyczność, przebieranki,
komizm sytuacyjny, które nie zmieniły się od wieków i nadal bawią
dzieci do łez, co wiem z letniego festiwalu teatrów lalkowych w
Warszawie.
"Brzechwa
dzieciom. Dzieła wszystkie: Teatrzyki" to także utwory
przygotowane z myślą o szkolnych i lokalnych teatrach amatorskich,
służące jako wyznania – politycznej wiary i wierności władzy
komunistycznej. Obok wesołych, rozśpiewanych Czerwonych Kapturków,
Wilków, Kopciuszków, księżniczek, kota w butach i im podobnych,
poznajemy przykładnych obywateli, przedstawicieli różnych zawodów,
ale broń Boże nie złych inteligentów, tylko dobry lud pracujący.
Zbiór widowisk Brzechwy trzeba więc uznać, zależnie od
nastawienia, za wielostronny, dwoisty, dwubiegunowy albo nawet
schizofreniczny.
Autor
raz podejmuje się adaptacji klasycznych bajek, a kiedy indziej jakby
sam z siebie kpi, negując założenia bajkopisarstwa, przyjmując
jako jedyny słuszny model twórczości taką będącą w służbie
socjalizmu. Czy Jan Brzechwa naprawdę wyznawał takie poglądy, czy
też była to (podszyta ironią) postawa zawodowa, jakiej wymagały
okoliczności – interpretować mogą dorośli. Dzieci otrzymują
surowe utwory, z którymi same muszą się zmierzyć.
Siedmiomilowe
buty
Wymyślił
sobie człek
I
w buty te obuty –
Nie
wiedzieć dokąd biegł.
To
taka bajka była
I
treść jej każdy zna –
Ta
bajka dziś odżyła,
Lecz
inny sens już ma.
W
siedmiomilowych butach
Maszeruj
przyjacielu!
Kroczymy
w rytmie pieśni
Do
wielkich, nowych zmian,
W
siedmiomilowych butach
Zbliżamy
się do celu
I
wykonamy wcześniej
Sześcioletni
Plan!
Zróżnicowanie
twórczości literackiej Brzechwy podkreślone zostało przez oprawę
graficzną serii, bowiem ilustracje do każdego z tomów "Dzieł
wszystkich" przygotował inny artysta. W "Teatrzykach"
podziwiamy rysunki Magdaleny Kozieł-Nowak, będące dla nas
najjaśniejszą stroną mocy tej książki. To dzięki ilustratorce
znosiliśmy najbardziej dydaktyczne i ideologiczne fragmenty sztuk,
choć przyznam, że niektóre czytałam sama, bo mój syn był już
zbyt znużony przodowniczą perfekcją, robotniczym trudem,
nieróbstwem bumelantów i leni czy cięgami spuszczanymi im przez
bałwana. Jednak zapowiadane przez wydawcę jako rarytas widowisko
"Siedmiomilowe buty", mimo że najdłuższe i
pozornie najcięższe gatunkowo, nie odstraszyło jedenastolatka,
tylko ogromnie go rozbawiło. Ta niespodziewana reakcja częściowo
wynika z humorystycznego podejścia Magdaleny Kozieł-Nowak do
najpoważniejszego z zagadnień – Planu Sześcioletniego.
Siedmiomilowe
buty
Prowadzą
dzisiaj tam,
Gdzie
w piecach Nowej Huty
Wre
Sześcioletni Plan.
Gdzie
walka trwa o pokój,
Gdzie
prawda zgniecie fałsz –
Przyśpieszmy
wszyscy kroku,
Bo
to nasz wielki marsz!
W
siedmiomilowych butach
Maszeruj,
przyjacielu!
Kroczymy
w rytmie pieśni
Do
wielkich, nowych zmian,
W
siedmiomilowych butach
Zbliżamy
się do celu
I
wykonamy wcześniej
Sześcioletni
Plan!
W
kluczowych, najpodnioślejszych momentach ilustratorka otula tekst
czerwoną kurtyną, świetnie odzwierciedlającą czasy krwistych
sztandarów. Utwór ten jest scenicznym odpowiednikiem naszego
"ulubionego" wiersza Jana Brzechwy (wspominanego w recenzji
"Wierszy"), a mianowicie tego traktującego o potwornych
stonkach zrzucanych przez wroga. Po blisko siedemdziesięciu latach
"Siedmiomilowe buty" straciły swój propagandowy błysk,
ale nie stały się zupełnie bezwartościowe, ponieważ aktywizujące
społecznie widowisko przeobraziło się w groteskę. Nie zdradzę
nic więcej z treści tego przedziwnego przedstawienia, ale dawno nie
mieliśmy w domu tak udanego teatru i zaangażowanej deklamacji. Aż
do bólu brzucha, ze śmiechu oczywiście.
Jeśli
nie będziemy rozpatrywać tych niebajkowych, zaangażowanych
politycznie "Teatrzyków" w kategoriach komizmu, zawsze
mogą posłużyć jako źródło wiedzy o socrealizmie w kulturze
dziecięcej. Używam liczby mnogiej, ponieważ w ślad za
"Siedmiomilowymi butami" maszerują "Wagary",
a ocierają się o nie również "Wieloryb" i
niektóre odsłony "Teatru Pietruszki", tworząc pochód
raczej jednobarwny i nieciekawy. Zdały się nam toporne, bliźniaczo
podobne, jakby wyszły z jednej, precyzyjnie zaprogramowanej taśmy
produkcyjnej w doświadczonej, odpowiednio przystosowanej do swoich
czasów fabryce literatury. Pomijając rzadką ewentualność
odgrywania tych utworów przez grupy kabaretowe, wymienione
"Teatrzyki" uznać trzeba za współcześnie
"niewystawialne" oraz nieczytelne dla dzieci w wieku mojego
syna, nieco od niego starszych, a już zwłaszcza młodszych.
Pamiętam, jak na studiach łowiliśmy w bibliotekach i
antykwariatach pojedyncze egzemplarze socrealistycznych tekstów
przerabianych na zajęciach z historii literatury. Podobne "dzieła"
(szczególnie zapadła mi w pamięć pewna czeska sztuka robotnicza –
prawdziwy dramat!) wycofywano z obiegu, bo kto by chciał pamiętać
o czymś takim. Studentom polonistyki "Teatrzyki" z
pewnością więc ułatwią życie, jednak wrócę do początkowego
stwierdzenia, że mnie interesuje odbiór właściwego adresata
publikacji, czyli dziecka. Pod tym względem ostatni tom serii
"Brzechwa dzieciom. Dzieła wszystkie" sprawdza się tylko
połowicznie, w części bajkowej. Cztery wesołe, czarujące "Bajki
samograjki" i podobna "Księżniczka na ziarnku grochu"
przeplatają się z pozostałymi ośmioma tekstami, a do rodzica czy
wychowawcy należy wyłowienie ze spisu treści tego, co warte jest
przeczytania lub wystawienia z dziećmi.
Bożena
Itoya
Jan
Brzechwa, Brzechwa dzieciom. Dzieła wszystkie: Teatrzyki,
ilustrowała Magdalena Kozieł-Nowak, wstęp: Grzegorz Leszczyński,
Nasza Księgarnia, Warszawa 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz