cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

piątek, 11 grudnia 2020

"Zielone" evergreeny Naszej Księgarni

 

Wydać książkę modną, ale niestarzejącą się ‒ to wielka sztuka. Wydawnictwu Nasza Księgarnia powiodła się przynajmniej dwukrotnie, mianowicie w przypadku "Roku w lesie" Emilii Dziubak oraz opowieści o roku na łące: "Opowiem ci, mamo, skąd się bierze miód" Katarzyny Bajerowicz (i Marcina Brykczyńskiego). Są to subtelnie ekologiczne, "zielone" evergreeny dla przedszkolaków, przed-przedszkolaków, i, proszę się nie krępować i przyznać, dla niektórych "poszkolaków". Leśnych wędrowców Emilii Dziubak spotkałam w przynajmniej jednym całkiem dorosłym domu.

"Opowiem ci, mamo, skąd się bierze miód" objawiła mi się jako potężnych rozmiarów książka kartonowa, ale o dziwo okazała się bardzo poręczna dla dwuipółlatka (wydawca określa przedział wiekowy nawet jako 0-6 lat). Młodzieniec od razu zasiadł na podłodze, rozpoczął kartkowanie i dyskurs na temat podobieństw do "Pszczółki Mai". Zaskoczyła mnie tak żywa reakcja na publikację jednak popularnonaukową, a tu po prostu dały o sobie znać igrce Katarzyny Bajerowicz z konwencją, no bo jak w końcu, rozrywka to, czy wiedza? Zabawa z formą dotyczy także ogólnie książki jako woluminu o określonych parametrach, omawiane dziełko wywija się bowiem z ram bibliograficznych. Po pierwsze, mamy tu humorystyczne podejście do przedstawienia podziału kompetencji między autorami: "za pszczołami latała Katarzyna Bajerowicz, do rysunków wiersze napisał Marcin Brykczyński". Dalej, strona tytułowa jest już elementem treści (tekstowej i obrazkowej), towarzyszy jej pierwsza "tabliczka" z informacjami o pszczołach i innych zwierzątkach oraz o roślinach. Bo w tej książce kwitnie życie w każdym jego przejawie. Jest ruchliwie, bzycząco i niemal pachnąco, a bohaterowie pierwszo-, drugo-, trzecioplanowi i wszyscy inni tłoczą się od samego początku do ostatniego centymetra kwadratowego publikacji. Co nie oznacza, że pod względem informacyjnym doświadczymy przesytu.

Proste, ale ciekawe i cenne dane o łące, naturze, a przede wszystkim pszczołach przeplatają się z ogromnymi, jasnymi obrazkami oraz zgrabnymi wierszykami-zagadkami autorstwa Marcina Brykczyńskiego. Z każdej części tej publikacji może korzystać kilkulatek, zależnie od umiejętności liczenia czy zapamiętywania rymów będzie bawić się tak lub siak, tylko oglądać ilustracje albo też rachować, dowiadywać się, skąd się biorą owoce, jak jest zbudowany kwiat. Pszczoły nie są tu przesłodzone, tylko przedstawione realistycznie (poza nietypowymi czynnościami wykonywanymi przez niektóre śmieszki), choć ich skomplikowane życie przypomina nieco bajkę wymyśloną przez jakiś wielki mózg, opowiadacza nad opowiadaczami.

Pszczołom dzielnie asystują kwitnący statyści. Gatunki kwiatów są wymieniane, umiejętnie portretowane i opisywane bardzo plastycznym językiem, niby na uboczu głównej treści książki, ale łączność antagonistek z kwiatami, wynikająca nawet z tytułu "Opowiem ci, mamo, skąd się bierze miód", staje się szybko oczywista nawet dla najmłodszego czytelnika. Dobrze, że tak wcześnie przyswoi on wiedzę o systemie naczyń połączonych, jakim jest przyroda, choćby w miniaturowej, miejsko-balkonowej odsłonie.

Poza głównymi rozkładówkami w "Miodzie" znalazły się miedzy innymi szczegółowy opis budowy pszczoły, streszczenie procesu powstawania miodu i instrukcje plastycznych zabaw konstrukcyjnych, naturalnie oswajające z... naturą. Taka aktywizacja odbiorcy urozmaica opowieść o życiu ula od wiosny do zimy. W książce Katarzyny Bajerowicz w rolach głównych występują cykl przyrody i pszczoły tańczące jak w zegarku, ale, jeśli podkreślimy odpowiednie akcenty, może się okazać, że sami młodzi czytelnicy są częścią tej historii, wielkimi demiurgami, ratownikami pszczół i strażnikami porządku świata. "Miód" obywa się może bez fajerwerków i nieoczekiwanych zwrotów plastycznych, ale solidnie, swojsko (występuje tu łąka z dzieciństwa każdego, kto po polskich łąkach brykał, nieważne jak dawno lub niedawno), ładnie i szczerze opowiada o pszczołach. To najlepsze strony polskiej natury.

"Rok w lesie" Emilii Dziubak mają lub znają chyba wszystkie bliskie mi rodziny z dziećmi. Na rynku króluje od pięciu lat, doczekał się całej serii kontynuacji ‒ innych twórców, o innych miejscach ‒ a ostatnio nawet jesiennych puzzli. Charakterystyczna kreska ilustratorki, jej ulubiona kolorystyka i gęstość obrazków kojarzą się młodym czytelnikom prawdopodobnie głównie z tą książką, choć w czasach pierwszego dzieciństwa mojego syna poznawaliśmy Emilię Dziubak nie w picturebookach, tylko w literaturze pięknej, celującej raczej w młodszych uczniów i nastolatków. Tymczasem sztandarowa publikacja artystki (i przy okazji Naszej Księgarni) jest przyrodniczą historią obrazkową, złożoną z 12 "miesięcznych" rozkładówek i końcowego labiryntu, pozbawioną słów ‒ z wyjątkiem komentarza do łamigłówki oraz dwóch wstępnych stron z prezentacją zwierząt. I pana leśniczego.

W leśnej sadze o kuzynach miesiącach występują między innymi niedźwiedź brunatny (jakoś jego najbardziej kojarzę z tą książką), lisica, bóbr europejski, gołąb grzywacz, borsuk, gąsienice, wróble zwyczajne, kowale bezskrzydłe, żaby śmieszki, muchy, sikorki, żuraw zwyczajny, mszyce, płoć czy dżdżownice. Opowieść toczy się chronologicznie, ale nie rozpoczyna się wiosną, jak cykl przyrody, tylko w styczniu, jak przystało na ludzki rok. Człowiek ma tu istotne znaczenie, bo rzecz toczy się obok leśniczówki, zresztą o tej porze roku ten las żyje w dużej mierze dzięki leśnikowi, który dokarmia i strzeże swoich podopiecznych. Nie każdy jednak chce skorzystać z paśnika czy karmnika, wiele zwierząt śpi lub kryje się w swoich norkach, ich znalezienie to niezłe początkowe wyzwanie dla małych rączek i oczu.

Na kolejnych miesięcznych rozkładówkach jednakowa drużyna bohaterów (z czasem poszerzana o osobniki zimujące w ciepłych krajach i przychodzące na świat) robi inne rzeczy w tym samym miejscu, a nawet w objęciach identycznego kadru ‒ wszystko zgadza się co do krzaczka, gałązki, odnóża podziemnej norki. No właśnie, część każdej planszy zajmuje podziemny labirynt z drążącymi mieszkańcami, nieznacznie zmieniającymi układ korytarzy. Ten fragment obrazka zawsze najbardziej przyciąga uwagę oglądającego, a jednolite tło pozwala na najdokładniejsze obserwacje stopniowych zmian w cyklu życia robaczków, kreta i innych leśnych "koparek". Każde ze zwierząt (w tym pan leśniczy) ma tu swoją historię, niektóre na naszych oczach zostają rodzicami, inne kłócą się, tańczą i wykonują rozmaite czynności, które możemy interpretować po swojemu. Autorka wyznaczyła nam też zestaw pomniejszych (większym jest końcowy labirynt) zadań do wykonania, to znaczy wyszukania.

Począwszy od miesięcy wakacyjnych na terenie wokół leśniczówki pojawiają się nowi ludzie, niektórzy całkiem mali, niczym te wszystkie urocze pisklaki, warchlaki, narybki i kijanki. Obecność dzieci niełatwo przegapić, ale młodszym czytelnikom tego obrazkowego pisma o czasie mogą umknąć pewne szczegóły, na które warto zwrócić ich uwagę: przekreślony chłopczyk przy wejściu do nory oznacza, że podczas wakacyjnych wypraw nie należy szukać towarzystwa podziemnych istot, choćby najsłodszych, dziewczynka nie karmi kaczek byle czym, żadnym przypadkowym "chlebkiem", natomiast leśniczy wskazuje właściwe miejsce reklamówki leżącej obok kosza na śmieci. Choćby te drobiazgi świadczą o ekologicznej wymowie "Roku w lesie" i ważnej roli, jaką może spełnić pomoc dydaktyczna Emilii Dziubak w najwcześniejszej, najpewniej domowej edukacji. Bawcie się dobrze! I uczcie, najlepiej na wiecznie zielonych kartonowych książkach-zabawkach z Naszej Księgarni.

Bożena Itoya

Opowiem ci, mamo, skąd się bierze miód, za pszczołami latała Katarzyna Bajerowicz, do rysunków wiersze napisał Marcin Brykczyński, Nasza Księgarnia, Warszawa 2018 (pierwsze wydanie: 2015).

Emilia Dziubak, Rok w lesie, Nasza Księgarnia, Warszawa 2015.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz