cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

niedziela, 7 października 2018

5. Festiwal Filmowy Kino Dzieci (edycja warszawska, 22-30.09.2018) /1/


Część 1. sprawozdania

W tym roku warszawska edycja festiwalu Kino Dzieci odbyła się w dwóch wyjątkowych przestrzeniach. Kino Muranów i Kino Praha to miejsca kultu i kultowe – oddające cześć filmowi polskiemu i światowemu (nie tylko, ale przede wszystkim artystycznemu i autorskiemu), przybytki, w których kinomaniacy podtrzymują zwyczaj oglądania premier oraz klasyków na wielkim ekranie, a nie w domowym, internetowym zaciszu. Charakterystyczne wnętrza i wydarzenia kin Muranów i Praha są już legendarne, same pojawiają się w filmie, jak Muranów w obrazie "Jak pies z kotem" Janusza Kondratiuka (premiera w październiku 2018 r.). Dzięki Kinu Dzieci moda na przeglądy filmowe (i w ogóle cykliczne uczestnictwo w kinowych wydarzeniach) ma szansę nie tylko przetrwać, ale też rozkwitać w nowych odsłonach i formach, gdy mali widzowie festiwalu dorosną i sami będą kształtować kulturę, a nie wątpię, że jej nie porzucą.
Niektóre tytuły wymieniane w programie 5. Festiwalu Filmowego Kino Dzieci można było zobaczyć tylko raz, wyłącznie w Warszawie, natomiast nie było żadnego pokazu, który nie odbyłby się w stolicy, ale gościł w jednym z pozostałych 20 kin w 20 festiwalowych miastach. Dlatego wydarzenia edycji warszawskiej Kina Dzieci można uznać za centralne i dobrze pokazujące, czym jest ten festiwal filmowy.
Warszawskie Kino Muranów od początku istnienia festiwalu jest jego główną siedzibą, stąd właśnie tutaj co roku ma miejsce uroczyste otwarcie i zamknięcie Kina Dzieci. To ostatnie wydarzenie połączone jest z ogłoszeniem laureatów nagrody Kwiat Paproci, na ostatnim festiwalu przyznawanej osobno przez 5 gremiów: publiczność, dziennikarzy (Barbara Piotrowska, Jakub Popielecki, Dorota Wyżyńska, Agata Żelazowska), European Children's Film Association (Marta Grzesiuk, Axelle Munich, Jens Lanestrand), Sieć Kin Studyjnych i Lokalnych oraz jury Filmowych Odkryć (Justyna Sobczyk, Łukasz Kacprowicz, Patrycja Wanat). Tegorocznym filmem otwarcia był obraz "Mirai" (reż. Mamoru Hosoda, Japonia 2017), natomiast na zakończenie Muranów zagrał indyjskie, krótkometrażowe filmy animowane: "Przyjaciela" (reż. Narayan Shi, Indie 2004) oraz "Katputli" (reż. Charmi Chedda, Indie 1998), a Wacław Zimpel – pasujący do nich minikoncert. Start i finisz Kina Dzieci wypadły egzotycznie i kolorowo. Inne unikatowe wydarzenie, w którym wzięliśmy udział, odbyło się w Kinie Praha i zasługuje na szerszą wzmiankę.
Poza sekcjami – korzenie kina
W drugim dniu Kina Dzieci wzięliśmy udział w jedynym festiwalowym pokazie widowiska odwołującego się do początków kina – w spektaklu "Ja i pchła" wykonywanym przez holenderski teatr cieni Lichtbende, z muzyką na żywo. Przygoda z latarnią magiczną i równie czarującymi dźwiękami trwała godzinę, a zaproszono na nią widzów w wieku od czterech lat. Historia opowiedziana światłami, cieniami i odgłosami pochodzącymi z różnych tajemniczych instrumentów czy przyrządów okazała się równocześnie prosta i zaskakująca. Oto bezpański pies żeruje w śmietniku, drąc koty z podwórkowym Mruczkiem, w oknie pobliskiej kamienicy pojawia się dorosły człowiek, próbując uciszyć Burka, później na zewnątrz wygląda troskliwa dziewczynka. Pies i dziecko zaprzyjaźniają się, dalej opowieść toczy się w rytm kół roweru, którym tata wozi córkę, dochodzi do gonitw, pchlich pogryzień, wygnania, zagubienia i przyjacielskiego ocalenia. Pchły, sprawczynie większości zamieszania, królują w fabule aż do ostatniego ujęcia, a zakończenie jest szczęśliwe po trosze dla każdej ze stron konfliktu. Taka historyjka z powodzeniem mogłaby stać się osnową dobrego filmu animowanego, my otrzymaliśmy coś więcej: tworzone na żywo obrazy przenikające z małego ekranu na większy i wreszcie na ściany oraz sufit, przechodzące z jednej dziedziny sztuki w drugą, multidyscyplinarne, naukowo rzecz ujmując. A po spektaklu mali badacze mogli zobaczyć z bliska warsztat aktorów, lalkarzy, oświetleniowców i instrumentalistów z Holandii, zadać mnóstwo szczegółowych pytań. Potem pozostało już tylko wspominać to nadzwyczajne wydarzenie, formatem dorównujące wielkim festiwalom "dorosłej" kultury, jak poznańska Malta (podczas spektaklu chwilami miałam wrażenie, że przeniosłam się właśnie na ten festiwal). Na pewno nie zapomnimy "Mnie i pchły", zwłaszcza że przypuszczalnie już nigdy nie będziemy mieli okazji uczestniczyć w takim pokazie.
Festiwalowe sekcje i co z nich wyłowiliśmy
Tytuły wyświetlane w ramach 5. Festiwalu Filmowego Kino Dzieci podzielone zostały na 7 sekcji: Konkurs główny (8 filmów), Konkurs filmowych odkryć (7 filmów), Kino dzieci z nosem w książkach (14 tytułów, w tym 7 zestawów filmów krótkich), Namaste – kino Indii (7 tytułów, w tym 1 zestaw filmów krótkich), Krótkie historie (5 bloków filmów krótkometrażowych), Panorama (16 tytułów, w tym 5 zestawów filmów krótkich), Mam 5 lat – urodziny Kina Dzieci (10 filmów). Udało nam się zobaczyć przynajmniej jedną pozycję z każdej sekcji, a kilka filmów znaliśmy z wcześniejszych festiwali. W znakomitej większości są to tytuły warte gorącego polecenia, esencja najnowszego i nieco starszego (jak "Dzieci z Bullerbyn", "Wiedźmy" czy "Pippi Pończoszanka") kina młodego widza. Poniżej wskażę kilka typów swoich i mojego syna, który teraz ma 12 lat, ale na festiwalu bywa co roku, od pierwszej edycji – miał wówczas 8 lat i świetnie pamięta, które filmy z jubileuszowej sekcji "Mam 5 lat" i zbliżonego do niej bloku "Kino Dzieci z nosem w książkach" podobały mu się najbardziej.

Wygrani Konkursu Głównego – według jurorów i według nas
Dwie nagrody festiwalu Kino Dzieci (przyznane w plebiscycie publiczności i przez Sieć Kin Studyjnych i Lokalnych) powędrowały do twórców filmu "Biuro detektywistyczne Lassego i Mai. Pierwsza tajemnica" (reż. Josephine Bornebusch, Szwecja 2018). Nawet podczas uroczystości zamknięcia festiwalu powiedziano, że nikogo taki werdykt nie dziwi, i rzeczywiście, kolejne szwedzkie produkcje o parze dziecięcych detektywów co roku biją rekordy popularności, choć według mnie wcale nie są to filmy najlepsze na poszczególnych edycjach Kina Dzieci. Spełniają za to oczekiwania młodych widzów w wieku około 6-9 lat, zaczytujących się serią książek Martina Widmarka. Zarówno lektura, jak i filmy odpowiadają percepcji oraz potrzebom dzieci zaczynających przygodę z czytaniem i kinem. Niektóre z tych dzieci są szczerymi fanami, a inne jedynie dołączają się do mody na "Biuro detektywistyczne Lassego i Mai". Są to proste historie książkowe i filmowe, służące wyłącznie rozrywce, niekoniecznie prowadzące dziecko na kolejny level czytelniczy i kinowy, więc mocno kontrastujące z innymi tytułami startującymi w obu festiwalowych konkursach. Przeważnie o statuetkę Kwiatu Paproci walczą obrazy zaangażowane, problemowe, ewentualnie reprezentujące najlepsze techniki współczesnej animacji, zawsze rozpalające miłość do sztuki kina, skłaniające widza do poszukiwań własnej niszy kultury filmowej. "Lasse i Maja" według mnie odstają od tego profilu festiwalowych konkursów (głównego i filmowych odkryć), niemal wszyscy młodzi ludzie idący na ten film dokładnie wiedzą, czego się spodziewać, a po seansie nie odniosą wrażenia, że zdobyli jakiś nowy, nieznany teren (kulturowy czy literacki) ani nie będą się za takim rozglądać. Nadal pozostaną w świecie Lassego i Mai, choć oczywiście będą zadowoleni, jak pokazał wynik plebiscytu publiczności. Satysfakcja widzów była tym większa, że na festiwalu gościli młodzi aktorzy grający tytułowe role.

Kwiat Paproci otrzymały także filmy: "Supa Modo" (reż. Likarion Wainaina, Kenia, Niemcy 2018; werdykt Jury dziennikarzy), wyróżniony również przez Sieć Kin Studyjnych i Lokalnych; "Liyana" (reż. Aaron Kopp, Amanda Kopp, Katar, Stany Zjednoczone, Suazi 2017; werdykt Jury Filmowych odkryć) oraz "Łowcy czarownic" (reż. Raško Miljković, Serbia, Macedonia 2018; werdykt Jury ECFA). Reżysera tego ostatniego filmu oraz głównych dziecięcych aktorów mieliśmy okazję poznać po seansie w Kinie Muranów. Obraz spotkał się z bardzo pozytywnym odbiorem widzów, w tym nas, było też dużo pytań do twórców. Tematem "Łowców czarownic" jest pokonywanie własnych uprzedzeń i ograniczeń, porzucanie wygodnej pozycji "idę na łatwiznę", "nie, bo nie", "jestem biedny i cały świat jest przeciwko mnie". Bohaterowie w wyobraźni latają, zabijają czarownice, a w rzeczywistości podejmują bardziej przyziemne walki, korzystając ze wsparcia przyjaciół i rodziny. Organizatorzy festiwalu rekomendowali film dla widzów powyżej dziewięciu lat, my sądzimy, że może się spodobać również siedmio- i ośmiolatkom, choć zagadnienia poruszane przez twórców, zwłaszcza niepełnosprawność i rozwód rodziców nastolatka, są poważne i trudne.

Dwoma wyróżnieniami (Jury dziennikarzy oraz Jury Sieci Kin Studyjnych i Lokalnych) oraz trzecim (ogłoszonym tylko ustnie, podczas ceremonii rozdania nagród) miejscem w plebiscycie publiczności mogą cieszyć się twórcy filmu "Jestem William" (reż. Jonas Elmer, Dania 2018), naszego absolutnego faworyta w Konkursie głównym. Jest to obraz rekomendowany dla starszych dzieci (9+), genialnie pomyślany, rozpisany na sceny, dialogi i kostiumy oraz świetnie zagrany. Uwierzyliśmy każdemu aktorowi, każdej chwili tego filmu. Historia chłopca, rówieśnika widzów, którego tata zmarł, a mama trafiła na stałe do szpitala psychiatrycznego, stąd zamieszkał z podejrzanym wujkiem, mającym problem z hazardem i chyba nie całkiem legalnymi interesami, brzmi dramatycznie, ale została przedstawiona w taki sposób, że na seansie "Jestem William" śmialiśmy się częściej niż na jakimkolwiek innym pokazie festiwalowym. Większość rodziców czy nauczycieli oglądając będzie się pewnie zastanawiać, kiedy wreszcie jakaś opieka społeczna zabierze to biedne, niewyspane, niedożywione i źle ubrane dziecko od nieodpowiedzialnego wujka, jednak to nie spojrzenie dorosłych jest tu najważniejsze. Duńczycy mają na tyle rozwinięte kino młodego widza, że nie muszą tworzyć tylko filmów familijnych, które spodobają się wszystkim, ale mogą sobie pozwolić na filmy o dzieciach i dla dzieci, nawet jeśli dydaktyzm tych produkcji nie będzie tak intensywny i dosłowny, jak życzyliby sobie dorośli prowadzący swoich podopiecznych do kina. Konkursowy "Jestem William" dla nas wygrał 5. festiwal Kino Dzieci, był najciekawszy, najlepiej dopracowany, najzabawniejszy i najpoważniejszy zarazem, najodważniejszy (nie pamiętam, czy kiedykolwiek wcześniej spotkaliśmy się w kinie dziecięcym z problemem choroby psychicznej rodzica), pełen dobrej mocy, optymizmu, wiary w człowieka i w rodzinę.
Ponadto obejrzeliśmy dwa filmy biorące udział w Konkursie Głównym: "Pettson i Findus – Najlepsza Gwiazdka" (reż. Ali Samadi Ahadi, Niemcy 2016) oraz wspominany już film otwarcia "Mirai" (reż. Mamoru Hosoda, Japonia 2017). Naszym zdaniem oba obrazy miały zbyt niską kategorię wiekową ("Pettson i Findus" 4+, "Mirai" 6+), bardzo ciekawą animację i były adresowane do widza w konkretnym wieku oraz o określonych zainteresowaniach, a także preferencjach plastycznych i estetycznych. 

Film "Pettson i Findus – Najlepsza Gwiazdka" trwa 82 minuty i wydał się nam za długi dla czterolatków, które pewnie znały bohaterów z cyklu książek Svena Nordqvista, ale na sali trudno było im wysiedzieć prawie półtorej godziny. Fabuła filmu tylko nieznacznie odbiegała od treści opowiadania "Goście na Boże Narodzenie" (tekstu i ilustracji), atmosfera była bardzo podobna i fani najwyraźniej to docenili, bo na naszym seansie widownia była pełna, a "Pettson i Findus" zajęli drugie miejsce w plebiscycie publiczności. Oprócz ogólnie umiejętnego przeniesienia uwielbianych, zwariowanych książek obrazkowych na ekran, twórcy tego filmu zaimponowali nam kinową techniką, bo obok zabawnie ucharakteryzowanych aktorów występują tu postaci animowane, a łączenie dwóch płaszczyzn przebiega płynnie, niemal niezauważalnie.

Film animowany "Mirai" jest jeszcze dłuższy, bo trwa aż 100 minut, i między innymi z tego względu polecamy go dzieciom co najmniej ośmioletnim. Dodatkowo znajdujące się na sali pięcio-, sześcio- czy siedmiolatki (a nawet starsze dzieci, oczywiście na oko, bo o wiek nie pytałam) bardzo często pytały na głos, o co chodzi, mówiły (lub krzyczały płacząc): "boję się!", najwyraźniej nie rozumiejąc lub nie akceptując stylistyki filmu. Mamoru Hosoda po raz kolejny zrealizował pełnometrażowe anime, które zachwyciło mojego syna, i to bardziej niż niegdyś przez niego obejrzane "Wilcze dzieci" (a wtedy był to hit). Może wyssał miłość do Tsubasy i jego "krewnych" z mlekiem matki? Dla mnie kino z tego gatunku jest znakomitym wehikułem czasu, bo w dzieciństwie wgapiałam się godzinami w emitowane przez telewizję kreskówki japońskie, a współczesne są znacznie lepsze i mają szansę na status kultowych. Organizatorzy Kina Dzieci sprowadzili na festiwal taką właśnie perełkę – świeżutką, jeszcze ciepłą i rozgrzewającą serca produkcję, w której malutkie dzieci bywają dorosłe, a rodzice i starsi (czasem nieżyjący) przodkowie stają się równolatkami swoich potomków. Bohater filmu ma zaledwie 4 lata, przeżywa duży kryzys w związku z narodzinami siostry o imieniu Mirai (jap. 'przyszłość'). Symboliczne i dosłowne podróże w czasie są tu jednym z najistotniejszych wątków, a także motywem dobrze znanym (z kina, literatury i komiksu) mojemu dziecku, które nie tak łatwo oczarować podobnymi zabiegami ‫– w tym wypadku się udało. Jest to film piękny, ale nie dla każdego, bo nie wszyscy docenią długie ujęcia, japońską symbolikę, poetyckie obrazy, dojrzałe rozterki i wypowiedzi skomponowane z animacją, owszem, atrakcyjną, ale niepozbawioną "strasznych" obrazów (są i sceny niczym z horroru).
Projekcje filmów konkursowych poprzedzone były pozdrowieniami dla widzów Kina Dzieci, nagranymi przez reżyserów. To bardzo sympatyczny akcent, uświadamiający dzieciom, że biorą udział w czymś niepowtarzalnym, są wyjątkowe, a za każdym filmem stoją "żywi ludzie", dla których opinia widzów festiwalu, kontakt z nimi (choćby symboliczny), ma znaczenie. Ktoś postarał się specjalnie dla nas i bardzo za to dziękujemy.

Pozostałe sekcje festiwalowe zostaną opisane w drugiej części sprawozdania. Bardziej szczegółowe omówienia the best of the best filmów obejrzanych przez nas podczas 5. Festiwalu Filmowego Kino Dzieci znajdą się w pofestiwalowym cyklu recenzji na naszym blogu.
Bożena Itoya

5. Festiwal Filmowy Kino Dzieci, 22-30.09.2018, Warszawa: Kino Muranów, Kino Praha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz