cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

niedziela, 29 sierpnia 2021

Mój cień jest różowy


Jeżeli za przekład książki dla dzieci bierze się Michał Rusinek, poeta i językowy sztukmistrz, to musi czekać nas lektura wyjątkowa. W końcu spod jego pióra wyszły polskie wersje "Fistaszków" (Wydawnictwo Nasza Księgarnia) oraz opowieści Tomiego Ungerera ("Otto", "Księżycolud" i "Trzej zbójcy", Wydawnictwo Format). "Mój cień jest różowy", stwierdza chłopiec wpatrujący się w swoje roztańczone odbicie, odziane w spódnicę baletnicy. Taką okładkę przygotował autor oryginalnego tekstu i zarazem ilustracji: Scott Stuart. Minęło kilka miesięcy od polskiej premiery tej dość głośnej książki adresowanej do kilkuletniego czytelnika i jego rodziców, spróbujmy na chłodno spojrzeć na jej zalety i przekaz, nie mieszając się w medialne wybuchy ideologicznej agresji. Ewentualne rozterki dotyczące wartości czy zasad ugruntowywanych przez tę publikację wynikać mogą z jej tematu. Autor opowiada bowiem o przełamywaniu uprzedzeń i zachowaniach wychowawczych rodzica dziecka, które nie identyfikuje się (przynajmniej nie w pełni) ze swoją biologiczną płcią. Kwestia ta rozciągana jest na inne "tożsamości nienormatywne". Tytułowy cień oznacza tu drugie "ja" lub "ja" pierwsze, ale w jakiś sposób wstydliwe i ukrywane, potrzebujące ujawnienia. Posiadający konserwatywne poglądy dorośli czytelnicy książek dla dzieci mogą odetchnąć i nie poczuwać się do obowiązku bycia zbulwersowanym, bowiem "Mój cień jest różowy" okazuje się nie być książką kontrowersyjną, krytykującą kogokolwiek, piętnującą dzieci "normalne", mieszającą im w głowach. Tu jest miejsce dla każdego, a jeśli nie zgodzicie się z tatą głównego bohatera, możecie wyjaśnić swojemu dziecku, czemu nie ma on racji i jak wy byście postąpili, gdyby to ono czuło się wyklęte ze świata.

Cień taty mojego niebieski jest cały - i wszystkie chłopaki w rodzinie taki miały.

Na dużych, pokrywających całe (również niemałe) strony ilustracjach poznajemy zmartwionego chłopca wojującego z własną przynależnością: do rodziny, oczekiwań, społecznej roli, zachowań i zainteresowań, jakie przyporządkował mu świat ze swoimi normami i kategoryzacjami. Niezadowolony z siebie samego wyraźnie cierpi. Po chwili jednak okazuje się, że gdy nasz bohater jest sam, jego różowy cień jest dobrym, zabawnym kompanem, tylko że ta zabawa kończy się wraz z pojawieniem bardzo męskiego mężczyzny, czyli taty.

Twój cień już niebawem nie będzie różowy. Nie przejmuj się - mówi. - To etap przejściowy.

Pasować do rodziny, w ogóle do świata – to marzenie i wyzwanie dla malucha, który właśnie idzie do szkoły. Trudno uwierzyć w podobną odwagę, ale mimo kompleksów i samoakceptacji bliskiej zeru, chłopiec spędza pierwszy dzień w spódniczce baleriny. Podoba się sam sobie, tata wygląda na strapionego, inni uczniowie gapią się i śmieją. Po lekcjach ciuszek i wiara w siebie zostają rzucone w kąt, bohater zaszywa się pod pierzyną, a ojciec... Zachowa się zupełnie inaczej niż na początku tej historyjki. Nie, idylla nie nadejdzie nagle, ale uda się wypracować jakąś drogę do pewności siebie i szerszego patrzenia na świat. A chyba dokładnie takie są cele wzajemnego wycho(wy)wania się w rodzinie przez dorosłych i dzieci, prawda? Spróbujcie zatańczyć, jak wam zagrają wasze cienie, w rytm lekkiego przekładu Michała Rusinka. Czasem będzie różowo, kiedy indziej dopadnie was blue monday albo inny niebieski cień codzienności, ale na pewno warto dać się zaprosić do tej lektury w rozmaitych układach i kolorach tęczy. 
 

Bożena Itoya 

 Scott Stuart, Mój cień jest różowy, przełożył Michał Rusinek, Wydawnictwo Znak Emotikon, Kraków 2021.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz