Cień taty mojego niebieski jest cały - i wszystkie chłopaki w rodzinie taki miały.
Na dużych, pokrywających całe (również niemałe) strony ilustracjach poznajemy zmartwionego chłopca wojującego z własną przynależnością: do rodziny, oczekiwań, społecznej roli, zachowań i zainteresowań, jakie przyporządkował mu świat ze swoimi normami i kategoryzacjami. Niezadowolony z siebie samego wyraźnie cierpi. Po chwili jednak okazuje się, że gdy nasz bohater jest sam, jego różowy cień jest dobrym, zabawnym kompanem, tylko że ta zabawa kończy się wraz z pojawieniem bardzo męskiego mężczyzny, czyli taty.
Twój cień już niebawem nie będzie różowy. Nie przejmuj się - mówi. - To etap przejściowy.
Pasować do rodziny, w ogóle do świata – to marzenie i wyzwanie dla malucha, który właśnie idzie do szkoły. Trudno uwierzyć w podobną odwagę, ale mimo kompleksów i samoakceptacji bliskiej zeru, chłopiec spędza pierwszy dzień w spódniczce baleriny. Podoba się sam sobie, tata wygląda na strapionego, inni uczniowie gapią się i śmieją. Po lekcjach ciuszek i wiara w siebie zostają rzucone w kąt, bohater zaszywa się pod pierzyną, a ojciec... Zachowa się zupełnie inaczej niż na początku tej historyjki. Nie, idylla nie nadejdzie nagle, ale uda się wypracować jakąś drogę do pewności siebie i szerszego patrzenia na świat. A chyba dokładnie takie są cele wzajemnego wycho(wy)wania się w rodzinie przez dorosłych i dzieci, prawda? Spróbujcie zatańczyć, jak wam zagrają wasze cienie, w rytm lekkiego przekładu Michała Rusinka. Czasem będzie różowo, kiedy indziej dopadnie was blue monday albo inny niebieski cień codzienności, ale na pewno warto dać się zaprosić do tej lektury w rozmaitych układach i kolorach tęczy.
Bożena Itoya
Scott Stuart, Mój cień jest różowy, przełożył Michał Rusinek, Wydawnictwo Znak Emotikon, Kraków 2021.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz