cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

czwartek, 19 lipca 2018

Lot Osvalda





Ależ to wielka i lotna książka! Trudno mi nie zakrzyknąć w zachwycie nad publikacją, która formatem przypomina dawne perełki: "Krecika w mieście" czy Profesora Filutka, przy czym mam na myśli i dosłownie duży rozmiar, i wymiar literacko-satyryczny oraz fizis (ludzkich) bohaterów. Otóż w książce Thomasa Baasa "Lot Osvalda" poznajemy statecznego jegomościa w nieokreślonym, przynajmniej średnim wieku, pod krawatem, w garniturze, wysokim meloniku i w miejskiej dżungli całkowicie usatysfakcjonowanego regularną, dość monotonną codziennością. Filutek miał pieska, zaś Osvaldo, współczesny francuski krewny profesora z pasków komiksowych publikowanych niegdyś w "Przekroju", posiada ptaszka Fiu-Fiu. Szczebiot i przyjaźń skrzydlatego współlokatora są dla Osvalda może najważniejszym fundamentem poukładanego życia, ale pędzący swój żywot w klatce Fiu-Fiu smutnieje i przestaje śpiewać. Codzienność szarzeje, choć u autora i zarazem ilustratora "Lotu Osvalda" nadal jest zielona z nieznacznymi czerwonymi akcentami, do których należą ptaszek, jego trele oraz włosy przystojnej sąsiadki. Jak w wielu dobrych zagadkowych nowelach, czy to literackich, czy filmowych, Osvaldo szuka pomocy w tajemniczym, "pachnącym" szamanem miejscu. Spodziewa się znaleźć tu coś, co odbuduje energię Fiu-Fiu, obudzi go ze smętnego odrętwienia.

Następnego wieczoru Osvaldo przechodził obok dziwnego sklepu, którego nigdy wcześniej nie zauważył.
Pełno w nim było rzeczy pochodzących z odległych krajów, o których Osvaldo nawet nie słyszał. W całym tym rozgardiaszu zwróciła jego uwagę mała roślinka.
Ona jest bardzo wyjątkowa, proszę pana – powiedziała sprzedawczyni. – Pochodzi z samego serca dżungli.
Uszczęśliwi każdego, komu ją pan podaruje.

Czy roślina okaże się magiczna, czy uszczęśliwi tylko obdarowanego, czy też pomoże lub zaszkodzi obdarowującemu – przekonacie się sami. W tym punkcie opowieści miejska dżungla budynków o nieokreślonej lokalizacji (pasujących właściwie do każdego czasu i miasta nowożytnej Europy) ustępuje miejsca prawdziwej dżungli, w którą śmiało zagłębia się Osvaldo poszukujący szczęścia – dla przyjaciela, siebie, w ogóle. A tytuł książki musimy zinterpretować samodzielnie, autor tylko pobudza nas do nieco filozoficznych rozmyślań.
Ta prosta, acz fascynująca przygoda porwała nawet mojego dwuletniego bratanka. "Lot Osvalda" może każdego oczarować czym innym: gigantyzmem kart, a co za tym idzie ilustracji, równocześnie tak oszczędnych, choć też pełnych szczegółów, cieni i maźnięć pędzla; zamkniętym, skromnym zestawem kolorów; kreską, czasem sprawiającą wrażenie szkicu (ale artystycznego i dopracowanego) czy wreszcie samą historią. Nam spodobały się wszystkie wymienione aspekty tej wyjątkowej lektury, która mogłaby być napisana i narysowana równie dobrze 100 lat temu, współcześnie i za kolejny wiek. W naszej rodzinie na pewno będzie i wtedy.
Bożena Itoya

Thomas Baas, Lot Osvalda, tłumaczenie Przemysław Szczur, Wydawnictwo Tadam, Warszawa (brak daty wydania).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz