Uwielbiamy
książki Roalda Dahla i jakoś tak się ustaliło, że czytamy je
przeważnie w wakacje. Może dlatego, że wtedy podświadomie chcemy
sobie zrobić wolne od morałów i "nutek edukacji",
którymi przesączona jest większość literatury dla dzieci i
młodzieży. W tym roku zostawiliśmy sobie na lato "Cudowne
lekarstwo George'a", które znakomicie wyleczyło nas ze stresu
i realizmu.
Już
na początku lektury stwierdziliśmy, że byłoby bardzo zabawnie
czytać tę książkę z babcią, ale tylko taką miłującą czarny
humor. Babcia George'a zachowuje się jak stara wiedźma i tak
właśnie przedstawia się wnukowi. Staruszka jest wyjątkowo
irytująca, złośliwa, doskwierająca i potomkowi, i czytelnikowi, a
przyznacie, że publikacje o nienawiści do babci nie są niczym
szczególnie popularnym. Od pierwszych kart opowieści George planuje
zemstę, ba, sposób na pozbycie się babci raz na zawsze. W tym celu
zabiera się za przyrządzenie tytułowego specyfiku, będącego w
założeniu... trucizną podaną babci zamiast zwyczajowego
lekarstwa, którego konsystencję i kolor stara się podrobić mały
aptekarz-mściciel. Właściwie bohater niewiele się tu różni od
starszej antybohaterki, zresztą babcia uprzedziła George'a o tym,
że są ulepieni z tej samej magicznej gliny.
George
zaczął wycofywać się wolno w kierunku drzwi. Chciał znaleźć
się jak najdalej od paskudnej starej kobiety.
– Widzę,
że próbujesz ode mnie uciec – powiedziała, celując wskazującym
palcem wprost w jego twarz. – Chcesz zostawić swoją babunię.
Mały
George stał przy drzwiach i nie odrywał wzroku od obrzydliwej
staruszki w fotelu. Ona z kolei wpatrywała się w niego.
"Czy
to możliwe – zastanawiał się George – by była czarownicą?"
Zawsze myślał, że wiedźmy istnieją tylko w bajkach. Teraz jednak
nie był już tego taki pewien.
– Podejdź
bliżej. – Skinęła na niego sękatym palcem. – Zbliż się do
mnie, a zdradzę ci moje tajemnice.
George
stał jak wryty.
Babcia
również nie ruszała się z miejsca.
– Znam
mnóstwo rozmaitych sekretów – kusiła, a na jej twarzy wykwitł
nagle lodowaty uśmieszek i chłopiec poczuł się jak ofiara
zmrożona wzrokiem jadowitego węża. – Przybliż się do babuni,
to zdradzi ci swoje tajemnice.
George
zrobił kolejny krok w stronę drzwi.
– Nie
możesz się mnie bać – upomniała go staruszka z tym swoim zimnym
uśmieszkiem.
George
cofnął się jeszcze dalej.
–
Niektórzy z nas – ciągnęła,
wychylając się w przód i szepcząc chrapliwym głosem, którego
chłopiec nigdy dotąd nie słyszał – mają magiczną moc i dzięki
niej mogą nadawać stworzeniom niesamowite kształty.
Jak
to u Roalda Dahla bywa, akcja rozrasta się obfitując w fantastyczne
wydarzenia, niby rodem z baśni, ale raczej tych mniej łagodnych. Tu
nie nastąpi ani cudowne pogodzenie seniora i juniora rodu, ani
wyleczenie babci z okropieństwa. Rodzice, nieświadomi dziwnego,
wiedźmowatego zachowania babci wobec wnuka, będą co prawda
zaskoczeni działaniem "lekarstwa", ale George'a nie spotka
żadna kara, przeciwnie, ojciec żywo zainteresuje się możliwością
wykorzystania wynalazku w zbijaniu farmerskiego majątku i będzie
zachęcał syna do szerszej produkcji mikstury. Zwierzęta hodowlane
przejdą prawdziwe metamorfozy, ale ludzie, z jednym (niemałym)
wyjątkiem pozostaną niezmienieni.
Dla
nas "Cudowne lekarstwo George'a" jest książką bardzo
udaną, wyjątkowo śmieszną, ale też złośliwą. To coś dla
starszych dzieci, już wyrobionych "czytelniczo",
nieodbierających wszystkiego dosłownie. Przywary ludzkie są tu
wyolbrzymione, zatruwanie sobie nawzajem życia przerysowane (także
z pomocą znakomitej kreski Quentina Blake'a), a wnioski trzeba
wysnuć samemu. Życzylibyśmy sobie więcej podobnych lektur, nasz
poziom abstrakcji wymaga przynajmniej jednej dawki zwariowanej
literatury miesięcznie. Jednak nikt nie pisze tak, jak robił to
Roald Dahl, więc w razie potrzeby po prostu sięgamy ponownie po coś
ze znanego już zestawu książek mistrza, od pewnego czasu
dostępnego w solidnych wydaniach – z twardą oprawą i w nowym
przekładzie. Jesteśmy też pełni nadziei, że wydawnictwo Znak
udostępni polskim czytelnikom jedną z książek Roalda Dahla, które
dotąd nie zostały przełożone na nasz język, bo zdaje się, że
nadal takie istnieją.
Bożena
Itoya
Roald
Dahl, Cudowne lekarstwo George'a, ilustrował Quentin Blake,
przełożyła Katarzyna Szczepańska-Kowalczuk, Znak Emotikon, Kraków
2018.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz