Pszczoła
to zwierzę bardzo pożyteczne i w równym stopniu zagrożone.
Powyższa informacja, zmieniająca się w przesłanie, jest obecna w
książce "Pszczółka" Kirsten Hall (tekst) oraz Isabelle
Arsenault (ilustracje), a gdy zostało to już powiedziane, możemy
skoncentrować się na całej reszcie tego małego dziełka.
Popularnonaukowy charakter publikacji stanowi jedynie jej podszewkę,
właściwie mamy do czynienia z uroczym, rymowanym tekstem splecionym
z całostronicowymi ilustracjami. Podróż do pracy, zajęcia i
roczny cykl życia pszczół – temat wydaje się przyziemny, jednak
autorki potrafiły niczym najwięksi mistrzowie literatury dla dzieci
znieść granicę między zdobywaniem wiedzy a zabawą i wzlecieć
naprawdę wysoko. Brzmi jak komunał, bo liczni autorzy i wydawnictwa
reklamują się podobnymi hasłami, ale niewielu udaje się osiągnąć
cel. Najlepszym egzaminatorem są tu dzieci, które od razu wyczują
"fałszywkę", niezależnie czy mają dwa, czy dwanaście
lat. Ja sprawdziłam, jak czyta się (i ogląda) "Pszczółkę"
z obydwiema wspomnianymi grupami wiekowymi, stąd mam pewność, że
jest to książka szczera, docierająca do dzieci, wywołująca
uśmiech, odgłosy dźwiękonaśladowcze i podrygi, zapadająca w
pamięć, a mimo to będąca w stałym użyciu.
Budowa
rymowanego tekstu przyciąga małego słuchacza i utrzymuje jego
uwagę. Czasem w jednej linii gości tylko jedno słowo, przeważnie
wersy złożone są z dwóch, trzech, najwyżej sześciu wyrazów
(ale jest też kilka dłuższych). To zrozumiałe, przecież
pszczółka bzyczy i tańczy właśnie takimi krótkimi taktami.
Każdy element tekstu jest zgrany z ilustracjami: treść i
liternictwo odpowiadają temu, co dzieje się (lub statycznie trwa) w
tle. Kolejno spoglądamy na łąkę z oddali, podziwiamy pierwsze
zbliżenie – na kwiaty, wielobarwne, choć z przewagą tych
soczyście żółtych, niemal pomarańczowych (ta barwa dominuje, ba,
niemal świeci na okładce i w całej książce), zauważamy
"przerywany" ślad po pszczółce, która świeżo
przeleciała przed naszym nosem, nasłuchujemy i wreszcie spotykamy
ją, małą pasiastą bohaterkę. Teraz pszczółka nie zniknie już
z kart swojej książki aż do czasu, gdy ułoży się do zimowego
snu (uwaga, spoiler! na końcu powróci). A w międzyczasie będzie
latać tu i tam, poszukiwać, wypatrywać, zbierać, współpracować,
przekazywać wieści, przeżuwać, lepić, zabezpieczać, słuchać
królowej. Ta wielka pracowitość wyrażona została piękną
polszczyzną i lekkim rymem, zręcznie doprawionymi wykrzyknikami i
odgłosami, "hopami", "siupami", "ha!"
i "ho!". Proszę zapamiętać nazwisko tłumacza, bo to
Marceli Szpak uczynił "Pszczółkę" tak wspaniałą
lekturą.
Wszystkie
te wesołe wersy wyzwalają w dzieciach bzyczenie, fikanie, rymów i
przyrody umiłowanie. Rytm, barwy, rysunki czy temat zdają się
proste, ale łączący je koncept wyczarowuje z tych elementów
książkę artystyczną, bezcenną i niepowtarzalną. Jej odbiór
oparty jest na wrażeniach, trudno więc wyrazić słowami wartość
"Pszczółki", po prostu trzeba przygarnąć do siebie
najbliższe dziecko, otworzyć książkę, czytać na głos i dać
się olśnić jej jaskrawej słoneczności.
Bożena
Itoya
Kirsten
Hall, Isabelle Arsenault, Pszczółka, tłumaczenie: Marceli Szpak,
Kultura Gniewu / Krótkie Gatki, Warszawa 2018.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz