Nasz
wakacyjny pakiet przewodników po różnych sprawach i zagadnieniach
‒ przyrody oraz człowieka ‒ liczy w tym roku trzy pozycje.
Wszystkie ukazały się nakładem wydawnictwa Nasza Księgarnia, mają
różnych autorów i ilustratorów, ale zgodnie spełniają zadanie
umilacza czasu, atrakcyjnego informatora, posługującego się w
równym stopniu tekstem i grafiką. Wybierzcie się z nami w głąb
morza, brzucha i dawnego podwórka, takiego z naszego PRLowskiego
blokowiska, ruchliwego i wywołującego sentymenty.
„Gry
i zabawy z dawnych lat” opisała Katarzyna Piętka, a „obrysowała”
Agata Raczyńska. Jest to solidny wybór najważniejszych zajęć
miejskich dzieci, uroczo zilustrowany i uzupełniony modnymi
kolażami z archiwalnymi zdjęciami. Atrakcyjność formy towarzyszy
czytelności przekazu, bowiem przytoczone zasady zabaw są jasne i
zachęcające. Sama od razu zapragnęłam poskakać w klasy, szczura,
gumę czy pofikać na trzepaku. W tym zbiorze znajdziecie też
klasyki od babć, to jest przyśpiewki, rymowanki i wyliczanki,
przedszkolne zabawy w kółeczku i berki, podstawę podstawówki,
czyli „papier, kamień, nożyce”, dwa ognie (i inne zabawy z
piłką), nieco hardcorowe (i moje ulubione) zabawy dla
zaawansowanych bywalców podwórek, przez samą autorkę uznane za
niebezpieczne: „sekret lub widoczek” i „pikułę, czyli grę w
noże”, oraz wiele, wiele innych. Autorki wpisały się w pewien
trend wydawniczy odwołujący się do wspomnień pokoleń
dzisiejszych rodziców i dziadków, trafiając w sedno i wysoko
podnosząc poprzeczkę innym tego typu pozycjom. „Gry i zabawy z
dawnych lat” są po prostu pięknie wydane.
Książka
„Co tam słychać, czyli dziwne dźwięki z głębi ciała” Marty
Maruszczak (tekst) i Artura Gulewicza (ilustracje) również należy
do dość popularnego w ostatnich latach działu publikacji dla
dzieci. Młodsza młodzież, a przynajmniej jej część, lubi bowiem
poczytać lub posłuchać o różnych codziennych, przyziemnych
obrzydlistwach, jak kupy, bekanie czy puszczanie bąków. Warunkiem
powodzenia takich przewodników po tabu savoir-vivre'u jest
odpowiednia oprawa graficzna. Artur Gulewicz wybrał wielobarwne,
wręcz krzykliwe obrazki i podział tekstu przypominające komiksowe
kadry. Na każdej stronie jest kilka segmentów tekstu, każdemu z
nich odpowiada większy lub mniejszy obrazek, przeważnie
kontrastujący z pozostałymi. Jeśli chodzi o tematykę, to bekanie
i puszczanie bąków rzeczywiście otwierają tę publikację, ale
później jest już mniej kontrowersyjnie, co bardzo mnie cieszy, bo
temat trochę nam się... przejadł. Dowiadujemy się zatem co nieco
o trawieniu i związanym z nim burczeniu, o ziewaniu, kaszlu,
kichaniu, czkawce, chrapaniu, biciu serca, szczękaniu zębami,
śmiechu, płaczu, mowie, gwizdaniu, śpiewie oraz trzaskach w
kościach. Asortyment jest bogaty i książka z każdą stroną coraz
bardziej do mnie przemawiała. Krótkie, analogiczne w każdym dziale
notatki są rzeczowe, dobrze napisane, dotyczą nie tylko ludzi, ale
i zwierząt, a dodatkowo zostały wzbogacone o proste eksperymenty.
Oprócz typowych popularnonaukowych ciekawostek i objaśnień w
przewodniku Marty Maruszczak znaleźliśmy też sporo łamaczy
stereotypów, choćby tego o niepłaczących chłopakach. Ilustracje
doskonale odpowiadają charakterowi treści, są niezwykle kolorowe i
zabawne. Z pewnością nie widziałam lepszej książki o
burknięciach i chrapnięciach.
Trzeci
z naszych wakacyjnych przewodników ma znacznie więcej wspólnego z
komiksem, bo należy do serii „Naukomiks”, w której ukazały się
również „Dinozaury. Skamieliny i pióra” oraz „Roboty i
drony. Dawno temu, teraz i w przyszłości”. Album „Rekiny.
Najlepsi myśliwi w przyrodzie” został napisany i narysowany przez
Joe Flooda, tekst przełożyła Monika Gajdzińska, a rzeczowy wstęp
przybliżający dzieciom pracę biologa morskiego napisał dr David
Shiffman, naukowiec i naukowy bloger. Dobrze, że już w pierwszych
zdaniach książki określono, że najlepsi myśliwi w przyrodzie
mają wielkie problemy ‒ „Prawie jednej czwartej wszystkich
znanych nam gatunków rekinów i ich krewnych grozi wyginięcie. Na
skutek działań ludzkich za czasu życia waszych rodziców
liczebność niektórych grup spadła o 90%”. Ta informacja
naprowadza dorosłych na kategorię wiekową czytelnika, bo co prawda
wydawca podaje „6-14 lat”, ale młodsze dzieci raczej nie
zrozumieją ani danych liczbowych, ani szeregu pojęć i
klasyfikacji, które pojawiają się w książce. Oczywiście można
ograniczyć lekturę do efektownych, ciekawych obrazków, a tekst
zrozumieć za kilka lat.
Komiks
nie składa się z żadnego opowiadania, tylko ze scenek
przybliżających nasze popkulturowe wyobrażenia o rekinach oraz
fakty. Tekst wstawiony został w ramki w granicach kadru
przedstawiającego omawiane zagadnienie, właściwie więc nie jest
to komiks, tylko seria obrazków korzystająca w pewnym stopniu z
komiksowej stylistyki, odwołująca się do skojarzeń czytelnika.
Krótkie kadrowane i dymkowane historyjki pojawiają się
kilkakrotnie jako przerywniki wykładu przyrodniczego i liczą jedną
lub dwie strony, poza tym parę razy przy pomocy dymka przemówi
wesoło jakaś rybka.
Pod
względem poziomu i zróżnicowania wiedzy biologicznej „Rekiny”
są bardzo wartościową publikacją, która ugruntuje, uporządkuje
lub rozszerzy wiadomości ucznia na każdym poziomie szkoły
podstawowej. Informacje wykraczają poza temat rekinów, czytelnik
poznaje ogólnie środowisko wodne, etapy ewolucji organizmów żywych
i Ziemi, terminologię, narzędzia i zakres badań biologa morskiego.
To bardzo dobry sposób na zainteresowanie młodego człowieka pracą
naukową i przyrodą. Podobnie jak „Gry i zabawy z dawnych lat”
skłaniają do wniknięcia w tajniki środowiska rówieśniczego i
miejskiego, a „Co tam słychać...” daje rozeznanie w środowisku,
które stanowimy dla innych organizmów i siebie samych.
Bożena
Itoya
Katarzyna
Piętka, Gry i zabawy z dawnych lat, ilustracje Agata Raczyńska,
Nasza Księgarnia, Warszawa 2016.
Marta
Maruszczak, Co tam słychać, czyli dziwne dźwięki z głębi ciała,
ilustracje Artur Gulewicz, Nasza Księgarnia, Warszawa 2019.
Joe
Flood, Rekiny. Najlepsi myśliwi w przyrodzie, seria Naukomiks,
przełożyła Monika Gajdzińska, Nasza Księgarnia, Warszawa 2019.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz