Długo
czekaliśmy na drugi tom Przygód Detektywa Pingwina. Alex T. Smith
poprzednio bardzo nas rozbawił swoją ilustrowaną powieścią
„Detektyw Pingwin i sprawa zaginionego skarbu”, więc chętnie
chwyciliśmy po „Detektywa Pingwina i Fortecę Tajemnic”. Autor
trochę nas zawiódł, bo choć podtrzymał humor i charakter postaci
z pierwszego tomu, to wydały się one nieco rozciągnięte,
nienaturalne, podobnie jak długość powieści (tom 1.: 208 stron,
tom 2.: 288 stron) spowodowała pewne dłużyzny. Nadal jednak jest
to kawał dobrej slapstickowej literatury dla dzieci.
Pan
Pingwin i jego przyjaciele ‒ Colin, pająk, nieoceniony partner
detektywa, oraz kloszardka (jak się zdaje) Edyta z gołębiem
Gordonem, wracają z jednej niebezpiecznej wyprawy, by przed jej
zakończeniem wpaść (dosłownie) prosto w drugą, jeszcze
groźniejszą. Podczas spektakularnej ucieczki samolotem rozbijają
się wśród zaśnieżonych szczytów i zostają uratowani przed
dwójkę dzieci z pobliskiego miasteczka. Młodzież okazuje się
bardzo aktywnymi i utalentowanymi bliźniakami, które już szukały
pomocy u Detektywa Pingwina i choć nie przeczytał ich listu, to
zrządzeniem losu dotarł, gdzie trzeba. Rodzeństwo Strudli
reprezentuje całą lokalną społeczność, choć istnieją
podejrzenia, że nie należy do niej pewien czarno odziany typ,
sobowtór naszego swojskiego Don Pedra, szpiega z Krainy Deszczowców.
Nowa
sprawa dotyczy świateł i trzasków dobywających się z opuszczonej
od lat, a raczej wieków, Fortecy Tajemnic, oraz być może z nią
powiązanego zaginięcia tłumu gryzoni, które miały wziąć udział
w 32. Międzynarodowych Igrzyskach Gryzoni w Szronedorf. Śmieszna
jest oczywiście sama okazja, w ten humor wpisują się również
idealnie przetłumaczone przez Piotra W. Cholewę nazwy własne:
Strudel (nazwisko), Szronedorf-Na-Szczycie (pełna nazwa
miejscowości), Pułkownik Pędzlonek (chomik) czy Dziadunio Grimm
(szczyt, na którym znajduje się tytułowa forteca). Atmosferę
podkręcają wesołe rysunki autora, wykorzystujące tylko czerń,
biel, odcienie szarości i jeden pomarańczowy. Gołąb z uciekającym
okiem przebrany za chomika, pingwin w gustownym alpejskim sweterku,
maszynerie, między innymi ta przedstawiająca samolot-kukułkę (z
uciekającym okiem), pająk z monobrwią, trenujący kung-fu i
porozumiewający się ze światem za pomocą notesu – takie cuda
tylko tutaj!
Właściwa
akcja przerywana jest wstawkami z pamiętnika hipnotyzera, głównego
złoczyńcy tej odsłony Przygód Detektywa Pingwina. Nasz rozkoszny
śledczy wielokrotnie będzie marzył o kanapce z paluszkami rybnymi,
jak Bilbo o swojej miłej norce, i o ucieczce, jak każdy rozsądny
osobnik w obliczu oplatającego go i wciąż zacieśniającego uścisk
śmiertelnego niebezpieczeństwa. Tu jednak nad wszystkim góruje
przyjaźń, obowiązek ratowania z opresji członka ekipy i niesienia
pomocy nowym przyjaciołom. No, Detektywa Pingwina napędza jeszcze
myśl, że im prędzej zamknie się sprawę, tym szybciej będzie
można odpocząć w biurze, z kanapką. Nie wiadomo tylko, co kieruje
Gordonem, gołębiem w skórze chomika, uroczo odstającym od
wszelkich zasad i normalnych pobudek. Może wy go zrozumiecie? My
tymczasem sprawdzimy, cóż wydarzy się w tomie trzecim,
zatytułowanym „Detektyw Pingwin i pechowy rejs”.
Bożena
Itoya
Alex
T. Smith, Detektyw Pingwin i Forteca Tajemnic, seria Przygody
Detektywa Pingwina, przełożył Piotr W. Cholewa, Wydawnictwo
Zielona Sowa, Warszawa 2019.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz