Bardzo
się cieszę, że Zielona Sowa kontynuuje wydawanie serii „Pies na
medal”, której autorką jest Barbara Gawryluk, a ilustratorką
Agata Kopff. Te niewielkie książki są kopalnią wiedzy na temat
psów i bezpieczeństwa. Ładne, poręczne i lekkie świetnie
sprawdzą się jako towarzysz wakacyjnych wycieczek, a że promują
rozsądne postępowanie w terenie, będą nawet czymś więcej:
odpowiedzialnym przewodnikiem po górach, plaży czy miejskiej
dżungli.
Książka
o Basterze, psie pasterskim pracującym w Górskim Ochotniczym
Pogotowiu Ratowniczym na terenie Gorczańskiego Parku Narodowego,
liczy niespełna 50 stron. Jej treścią jest opowiadanie o
kilkuosobowym zastępie harcerzy podróżujących po górach,
charakterystyka pracy psa ratowniczego i jednej z ras,
wykorzystywanych w tym zawodzie: border collie, opis GOPRu oraz
zastosowań numeru alarmowego w górach, a także zestaw ciekawych,
atrakcyjnych ilustracji. Autorka pokazuje, jak praca psów
ratowniczych odbiega od jej telewizyjnego obrazu oraz uświadamia
młodym czytelnikom, że zmienna wysokogórska pogoda może zwieść
każdego, nawet najlepiej wyszkolonego podróżnika. Co nie znaczy,
że nie warto solidnie się przygotować, na przykład pod okiem
zastępowego.
Podobny
układ treści ma historia o psie przewodniku, Roll(k)u. Tym razem
jednak przygoda, pozornie mniej efektowna czy dramatyczna, rozgrywa
się w mieście, a z pracującym psem zapoznajemy się w równym
stopniu, co z jego panem. Czytelnicy dowiadują się już na
początku, że: „Rollek to pies przewodnik, a jego właściciel
jest osobą ociemniałą. Pan Sebastian stracił wzrok jako młody
chłopak w wypadku motocyklowym. Zaraz po tym, gdy się dowiedział,
że już nigdy nie będzie widzieć, postanowił, że jego oczami
zostanie pies”. Tak rzeczowe streszczenie zawiera i prawidłowe
terminy, i ich zwięzłe definicje (rozbudowane w przypisie), i
pewien ładunek emocji wpływający na odbiorcę. Skoro pan Sebastian
był chłopcem, gdy uległ tak poważnemu wypadkowi, to znaczy, że
był niewiele starszy od czytelnika. Ta myśl zmienia sposób odbioru
książki, w ogóle mocno wpływającej na budowę lub odbudowę
empatii oraz chęć przyjmowania innej perspektywy.
Zanim
poznamy Rollka, zostajemy poinformowani, że w Polsce jest około 120
psów przewodników osób ociemniałych i niewidomych, ale „tylko
czterdzieści z nich pracuje, czyli codziennie pomaga swoim
właścicielom w pokonywaniu różnych tras, zarówno znanych, jak i
nieznanych”. To niewielka liczba, tym bardziej więc Rollek zyskuje
w naszych oczach i staje się prawdziwym superbohaterem. Prawdziwym i
rzeczywistym, bo miałam okazję zobaczyć obu panów ‒ Sebastiana
i Rollka ‒ na żywo, podobnie jak przytrafiło się to wielu
dzieciom, które uczestniczyły w spotkaniach z nimi.
Opowiadanie
o psie asystującym staje się okazją do poznania nowej rasy:
chesapeake bay retrevier. Charakterystyka Rollka obejmuje i typowe
cechy rasy, i wyjątkowość jej przedstawiciela. Podobnie bywało i
w innych tomach serii, ale tym razem życie dziecięcych bohaterów
książki nie jest zagrożone, choć wisi nad nimi niebezpieczeństwo
zanudzenia się upalnymi wakacjami w mieście. Chłopcy w
poszukiwaniu chłodu i wrażeń wybierają się na wystawę w
Komnacie Zmysłów, której celem jest przybliżenie osobom widzącym
świata niewidomych (na końcu książki znajduje się krótka lista
i opis analogicznych wystaw, naprawdę istniejących w Polsce). Pan
Sebastian, na co dzień sam korzystający z pomocy przewodnika, staje
się przewodnikiem chłopców po wystawie, a oni po zwiedzaniu
upewniają się, czy rzeczywiście potrzebuje asysty Rollka. Ba,
sprawdzają to na własnej skórze. Znajomość z psem przewodnikiem
i jego panem nie kończy się ‒ we wrześniu odwiedzą oni chłopców
w szkole, na lekcji poświęconej między innymi sprzętom
ułatwiającym codzienne funkcjonowanie osobom z niepełnosprawnością
wzroku. Będzie i nauka o niegłaskaniu i nieprzytulaniu psów
pracujących, która, moim zdaniem, może utrwalić w młodych
ludziach ostrzeżenie przed traktowaniem obcych zwierząt jak
maskotki.
Obie
książki mają tę samą formę edytorską, co wcześniejsze odsłony
serii: miękką oprawę ze skrzydełkami, sprawdzającymi się w
charakterze zakładek, dużą czcionkę, wyraźne, barwne ilustracje
w tle tekstu lub, na innych kartach, obok niego. Nieco inny wygląd
nadano kolejnej, siódmej już części serii „Pies na medal”.
„Apa. Pies zaprzęgowy” występuje bowiem w większym formacie i
twardej oprawie, po raz pierwszy też bohaterem nie jest zwierzę
pracujące w Polsce. Historia wypada więc bardziej egzotycznie,
jednak czytelnicy znajdą w niej te same elementy, które podobały
im się w „Czarcie”, „Juniorze”, „Morusie”, „Falco”,
„Basterze” i „Rollku”.
Miło
czytało się tę zimową opowieść o Finlandii w gorącym, polskim
lipcu, i to nie tylko ze względu na różnicę temperatur. Najpierw
moją uwagę zwróciło imię chłopięcego bohatera. Milan nieczęsto
występuje w polskich książkach dla dzieci, o ile w ogóle w nich
dotąd gościł. Odetchnęłam z ulgą: nie wszyscy uważają, że
aby postać literacka przemówiła do czytelnika, musi mieć typowe
imię, jedno z najczęściej nadawanych w Polsce w ostatnich latach.
Po drugie, doceniłam zachowanie realiów w zakresie znajomości
angielskiego wśród dzieci. Sześcioletni Milan nieźle radzi sobie
z angielskim, i tak właściwie powinno być w przypadku każdego
jego rówieśnika, skoro ma już za sobą trzy lata nauki tego
języka. Następnie spodobała mi się szczegółowość opisu
lapońskiej wycieczki, przybliżanie jej poszczególnych etapów może
bowiem pomóc dzieciom obawiającym się podobnych podróży lub nie
przejawiającym zainteresowania propozycjami rodziców (w końcu
wielu młodych ludzi woli teraz zostawać w domu ze smartfonem lub
komputerem). Turystyczny przejazd psimi zaprzęgami pokazany jest
jako fascynująca przygoda i tę plastyczność tekstu uznaję za
kolejną wielką zaletę książki Barbary Gawryluk.
„Apa”
góruje nad innymi częściami „Psa na medal” długością i
rozbudowaną warstwą fabularną. Znalazło się w niej nawet miejsce
na krótki opis tradycji i współczesności Saamów, za co autorce
należy się szczególna pochwała, szczególnie że uczniowie
początkowych klas szkoły podstawowej nadal czytują lektury pełne
archaizmów i wymysłów na temat „zimnych krajów”. Również
Agata Kopff znakomicie narysowała saamskie stroje i krajobrazy. Te
ilustracje nie ustępują najpiękniejszym pocztówkom i albumowym
fotografiom. Czekam na następne owoce współpracy twórczyń „Psa
na medal”, niezależnie, czy będą w obszerniejszym, czy
skromniejszym wariancie wydawniczym ‒ obie formy sprawdziły się
doskonale.
Bożena
Itoya
Barbara
Gawryluk, Baster. Pies ratowniczy, seria Pies na medal, ilustracje
Agata Kopff, wydawnictwo Zielona Sowa, Warszawa 2019.
Barbara
Gawryluk,
Rollek. Pies przewodnik, seria Pies na medal, ilustracje
Agata Kopff, wydawnictwo Zielona Sowa, Warszawa 2019.
Barbara
Gawryluk, Apa. Pies zaprzęgowy, seria Pies na medal, ilustracje
Agata Kopff, wydawnictwo Zielona Sowa, Warszawa 2019.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz