Podobno
dzieci i młodzież w szkole podstawowej, gimnazjum oraz później, w
szkołach ponadgimnazjalnych, mają bardzo ograniczoną edukację
historyczną. Sytuacji nie znam jeszcze z autopsji, bo mój syn jest
w drugiej klasie szkoły podstawowej, gdzie przedmiotu "historia"
nigdy nie było. Na pewno nauczyciel wprowadza elementy wiedzy o
historii i kulturze kraju, zgodnie z programem nauczania klas 1-3, bo
syn niejednokrotnie wspominał o klasowych rozmowach choćby o
Józefie Piłsudskim. A jak w atrakcyjny i kompetentny sposób
zaprezentować dzieciom historię Polski poza szkołą?
Przede
wszystkim, jeśli rodzice (lub dziadkowie) nie potrafią w naturalny,
niewymuszony sposób myśleć i mówić o wydarzeniach czy postaciach
z przeszłości, to i potomek uzna historię za nudy. Już w opisach
wydawniczych książek dla dzieci kilkakrotnie uderzyły mnie hasła
typu: "patriotyzm nie musi być starodawny", "historia
przestanie być nudna". Gdybyśmy nie sugerowali dzieciom, że
historia i patriotyzm są nieatrakcyjne, nie trzeba by było
"odczarowywać" i "przemycać" tych tematów.
W
naszej domowej biblioteczce jest dużo książek dla dzieci o
tematyce historycznej (co wynika z moich zainteresowań), ale też
nie brakuje takich, które trudno nazwać publikacjami historycznymi,
a jednak mówią one wiele o dziejach Polski. Mamy więc wiersze, na
przykład "Ptaki mówią po polsku" (Czesław Janczarski,
Tadeusz Kubiak, wyd. Biuro Wydawnicze Ruch), książki obrazkowe, jak
"Jestem miasto. Warszawa" (ilustracje Marianna Oklejak,
wyd. Czuły Barbarzyńca), twórcze – "Krótka historia
Polski. Kreatywna książeczka dla dzieci" (wyd. Zuzu Toys),
komiksy, tu wyróżnić muszę "Bartnika Ignata i skarb puszczy
(Tomasz Samojlik, wyd. Centrala), album "Tytus, Romek i A'Tomek
jako rycerze Bolesława Krzywoustego" (Henryk Jerzy Chmielewski,
wyd. Prószyński i S-ka) czy niektóre księgi "podstawowej"
serii o uczłowieczanym szympansie. Lubimy również sięgnąć od
czasu do czasu po "Legendy polskie" (Andrzej Pągowski, Jan
Domaniewski, wyd. Ringier Axel Springer Polska Sp. z o.o.),
"Tajemnice zamków polskich" (Marta Berowska, wyd. SBM) i
inne podobne zbiory, a także czytujemy po fragmencie książek
traktujących wprost o historii Polski, jak "Mazurek
Dąbrowskiego. Nasz hymn narodowy" (Małgorzata Strzałkowska,
wyd. Bajka), "Kocham Polskę. Elementarz dla dzieci" oraz
"Kocham Polskę. Historia Polski dla naszych dzieci"
(Joanna i Jarosław Szarkowie, wyd. Rafael), "Wojenna katastrofa
1939-1945" (Patryk Pleskot, wyd. Book House).
Rodzic
dbający o edukację lub choćby świadomość historyczną dziecka
może jednak pominąć wymienione pozycje (oraz im podobne) i przejść
od razu do sedna, podsuwając młodemu czytelnikowi opowieści o
władcach Polski "Jagiełło pod prysznicem". Na naszych
półkach stoi pięć powieści dla dzieci napisanych i
zilustrowanych przez Pawła Wakułę, a czytywanych przez mojego
syna, tym chętniej więc sięgnęliśmy po nową książkę tego
autora. Właściwie syn nie tyle sięgnął po "Jagiełłę",
co rzucił się do czytania.
Spodobała
nam się już okładka książki, wyróżniająca się ciekawymi
kolorami i nietypową ilustracją (zza "dziurawego" obrazu
/ makiety wygląda głowa chłopca, na tylnej okładce w podobnym
ułożeniu znajduje się fotografia autora), po której od razu
poznaliśmy ilustratora znanego nam z "Cierpień Sięciolatka"
– Mikołaja Kamlera. Lektura okazała się porywającą przygodą,
chwilami dramatyczną, kiedy indziej zabawną, zawsze jednak
trzymającą w napięciu. Syn przeczytał prawie pół książki,
liczącej 221 stron, "ciągiem", w dwa popołudnia.
Zadziwiona powodzeniem książki, która kojarzy się jednak z nauką
i szkołą, połknęłam rozdział pierwszy (wprowadzenie –
"Wywiadówka"), drugi ("Mieszko I – Narodziny"),
trzeci ("Bolesław I Chrobry – Chrobry znaczy dzielny"),
czwarty ("Mieszko II, Bezprym, Otto – gdzie trzech się
bije...")... i rozpoczęliśmy nasz tradycyjny wyścig
czytelniczy "na dwie zakładki", aż do mety na rozdziale
dwudziestym dziewiątym ("Stanisław August Poniatowski –
ciołek na tronie"), a właściwie trzydziestym ("Klasówka"),
w którym o królach nie ma już mowy.
"Jagiełło
pod prysznicem" zachwycił mnie zgrabną konstrukcją tekstu.
Mimo dużego stężenia (rzetelnych!) wiadomości historycznych,
przekazywanych normalnym (ani naukowym, ani infantylnym) językiem,
nie jest to podręcznik, poczet królów polskich czy inne
opracowanie szkolne. Książka jest lekka w lekturze, napisana
dynamicznie, bo oparta na modelu rodzinnej rozmowy i domowych scenek,
zgrabnie uzupełniających temat główny – dzieje panowania
kolejnych władców Polski. Rozdziały są odpowiedniej długości
dla samodzielnie czytających ośmio-, dziewięcio-, dziesięcio- czy
jedenastolatków, a także rodzin preferujących czytanie "na
głos" i wspólne gawędy o lekturach.
Młody
czytelnik łatwo przyswoi, a częściowo też zapamięta imiona,
przydomki oraz dokonania (lub winy) poszczególnych królów i
książąt. Mimowolna nauka dokonuje się dzięki czytelnym,
"mówiącym" tytułom poszczególnych rozdziałów,
przejrzystemu spisowi treści oraz wyraźnym, kolorowym i zabawnym
ilustracjom. Dobrym rozwiązaniem jest również linia czasu biegnąca
w stopce każdej strony. Tam oznaczone zostały najważniejsze
zdarzenia omawiane w danym rozdziale, jednak nie więcej niż jedno
wydarzenie na stronie (a przeważnie do dwóch w rozdziale).
Książka
nie jest przeładowana informacjami, choć autor traktuje czytelnika
poważnie, oczekując od niego zainteresowania historią oraz pewnego
poziomu dojrzałości czytelniczej. "Jagiełło pod prysznicem"
prawdopodobnie spodoba się starszym uczniom szkoły podstawowej oraz
młodzieży gimnazjalnej. Paweł Wakuła nie pomija wstydliwych
fragmentów historii Polski, które mogą być niezrozumiałe lub
mało ciekawe dla młodszych dzieci, ale fascynujące i nowe dla
młodzieży, a może nawet dla dorosłych, którzy nie zawsze
pamiętają / wiedzą na przykład, że:
"Niestety,
tego zwycięstwa [pod Grunwaldem – B.I.] nie udało się
wykorzystać do końca (...) I to głównie z powodu zachowania
Jagiełły. Przykro mi to mówić, ale zaraz po bitwie król robił
wszystko, żeby opóźnić marsz swoich wojsk na stolicę zakonu –
Malbork... (...) Jagiełło obawiał się, że ostateczna klęska
zakonu wzmocni przewagę Polski nad Litwą, a to nie było mu na
rękę"
W
książce pojawiają się również gwałty, krzywoprzysięstwa,
zdrady, wielożeństwo, obcinanie członków czy kronikarskie (oraz
krzyżackie) plotki. O tym też nie zawsze uczono nas w szkole.
"–
Winą za klęskę obarczono młodego i popędliwego króla, zwanego
odtąd Warneńczykiem – mówił dalej dziadek. – Jedni
twierdzili, że była to kara boża za krzywoprzysięstwo, inni
przyczyn gniewu Boga dopatrywali się w skłonności Władysława do
mężczyzn...
– Nasz
król był gejem? – spytała mama.
Dziadek
wzruszył ramionami.
– Tak
zdaje się sugerować kronikarz Jan Długosz, ale nie istnieją żadne
potwierdzające tę wersję dokumenty."
Paweł
Wakuła serwuje wiele podobnych ciekawostek historycznych czy
"smaczków" biograficznych, ale jasno oddziela pogłoski od
faktów. Może dzięki temu wiedza wchłaniania jest przez dziecko z
taką łatwością, podobnie jak przez bohatera książki – Kubę,
który wiele zyskał między "Wywiadówką" a "Klasówką".
Zapewniam,
że warto przeczytać tę książkę, wyrobić sobie zdanie na jej
temat, sprawdzić, czy i Was zainteresuje oraz wzbogaci. Nam po
lekturze opowieści o władcach Polski inaczej spaceruje się ulicą
Łokietka, przejeżdża Jagiellońską czy Mostem Poniatowskiego.
"Jagiełło pod prysznicem" nie zastąpi dziecku lekcji
historii, ale może ułatwić pracę zarówno nauczycielowi, jak i
uczniowi.
Bożena Itoya
Bożena Itoya
Paweł
Wakuła, Jagiełło pod... prysznicem. Opowieści o władcach Polski,
Wydawnictwo Literatura, Łódź 2015. Jagiełło
pod prysznicem
Od
wydawcy: To lektura dla
tych, którzy nie lubią wkuwania dat, ale chcą wiedzieć, dlaczego
Bolesław Chrobry kazał swoim poddanym wyrywać zęby, z jakiego
powodu Bolesław Krzywousty kazał oślepić brata...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz