"Tuwimowo" według pomysłu Kaliny Jerzykowskiej
Wydawnictwo Literatura
W Łodzi na
Piotrkowskiej siedzi na ławeczce pan Tuwim i zamyślony patrzy gdzieś w
przestrzeń. A do spiżowego poety przysiadają się jeden po drugim pisarze współcześni:
Wanda Chotomska, Joanna Papuzińska, Agnieszka Frączek, Kazimierz Szymeczko...
Uśmiechają się nieśmiało do aparatu fotograficznego, może odrobinę speszeni tak
zacnym towarzystwem. Niewielu jest bowiem poetów, którzy wywarliby tak ogromny
wpływ na kolejne pokolenia czytelników jak Julian Tuwim. Czy potrafimy
wyobrazić sobie dzieciństwo swoje i naszych dzieci bez "Lokomotywy",
Słonia Trąbalskiego", "Pana Hilarego" czy "Pana
Maluśkiewicza i wieloryba"? Tuwim bawi czytelników bez względu na wiek czy
pokolenie, odwołując się do ogólnoludzkich przywar i słabości. Robi to jednak w
sposób lekki i zabawny, unikając nachalnego moralizatorstwa. Jest nie do
skopiowania.
Na szczęście autorzy "Tuwimowa" nie próbują naśladować
wielkiego poety. Wiersze zebrane w tym zbiorku są raczej wariacją, której temat
stanowią najbardziej znane utwory Tuwima. Znajdziemy tu echa wersów, które
wybrzmiewają w naszej powszechnej świadomości - przekręcone, uwspółcześnione,
pokazane z innej strony, a jednocześnie stanowiące po prostu dobrą poezję.
Lokomotywa Tuwima przejeżdża przez kilka stacji-rozdziałów. W części
„Tuwimowo” poznamy jednego ze słynnych grubasów, który w wierszu Pawła
Beręsewicza rezygnuje z kiełbas na rzecz diety złożonej z kiełków i sałaty, a
poza tym jest święcie przekonany, że wiersz był przede wszystkim o nim. Dalej
spotkamy lokomotywę z zamiłowaniem do piwa, pociąg wiozący nuty - oraz rower,
który wprawdzie nie dyszy i nie dmucha, ale:
Ach – jak się rusza!
Bach – jak się rusza!
Ciach – jak się rusza!
Trach – jak się rusza!
(Marcin
Brykczyński, "Rower")
Następnie trafiamy do „Zwierzyńca głównego”. Trudno się nie
uśmiechnąć, czytając „Figielek zoologiczny” Joanny Papuzińskiej, którego
autorka odważnie daje Tuwimowi prztyczka w nos:
Gdy w zoo usłyszano o panu Tuwimie,
zaraz się zamieszanie zrobiło olbrzymie.
Wołano, że poeta kpi sobie ze zwierząt,
którym się takie kpiny wcale nie należą.
A jeśli wziąć na przykład taki wiersz Figielek,
to w nim autor pozwala sobie na zbyt wiele:
bo jeśli ktoś napisze, że „kurczę się kurczy”,
czy to ma być naprawdę jakiś sukces twórczy?
Bawią współczesne akcenty – jak budka telefoniczna w lesie (Wielkie halo! - parsknęły wiewiórki. - My od
dawna mamy już komórki). W „Kolacji” Natalii Usenko Słowik dostaje szansę,
by zrehabilitować się przed panią Słowikową, a słoń Trąbalski w interpretacji
Andrzeja Strąka okazuje się jeszcze bardziej zapominalski niż w oryginalnym
wierszu.
Na stacji „Ludków Mały” z tematu zwierząt przechodzimy na ludzi.
Spotkamy tu następczynię pana Hilarego (Dziś
krzyk słychać pani Ewki: - Zapodziałam gdzieś soczewki!), dorosłego Grzesia
kłamczucha oraz głupiego Gabrysia, w którego obronie staje Agnieszka Frączek.
W „Nietylkowie” Kazimierz Szymeczko w zabawnej grze słów wysyła pana
Maluśkiewicza na poszukiwanie nietylków, a w „Szkółkach Dolnych” do szpitala
zgłasza się zmaltretowane przez Tuwima abecadło, które jednak wraca do niego
bez wahania, bo przecież: Bez nas na nic
jego wiersze!.
Na koniec - zainspirowana wierszem "Nad Cezarem" - Kalina
Jerzykowska przypomina:
Bo jeśli raz na jakiś czas
w pamięci zaplątana
któraś ze szkolnych fraz
nagle zadźwięczy mi w uszach,
to raczej ta z JULIANA.
Nie z JULIUSZA.
I tak to już chyba z tym Tuwimem jest. Jego utwory stały się
przekazywanym z pokolenia na pokolenie elementem kanonu polskiej kultury i
raczej nieprędko utracą ten status. A "Tuwimowo"? Mimo początkowej
nieufności ("Naśladowcy Tuwima? Zgroza!") ostatecznie bawiłam się
przy nim świetnie. Wiersze trzymają poziom, pomysłowo nawiązują do oryginałów,
a zarazem są od nich na tyle odległe, że nie wywołują wrażenia naśladownictwa.
Przy autorach tego kalibru nie mogło być inaczej. Tomik uzupełniają barwne,
pełne ekspresji ilustracje Magdaleny Kozieł-Nowak, wykwitające tu i ówdzie na
marginesach stron: zwariowane, absurdalne - jak same wiersze. Gorąco polecam
"Tuwimowo" - także jako odskocznię od klasyki, może punkt wyjścia do
zapoznania się z twórczością autorów tomiku, rozszerzenia domowego repertuaru,
zdominowanego często właśnie przez Tuwima na spółkę z Brzechwą. Bo z całym
szacunkiem dla tej dwójki - na nich świat poezji dziecięcej się nie kończy.
Czego "Tuwimowo" jest dobrym, wbrew pozorom, przykładem.
Joanna Pietrulewicz
Joanna Pietrulewicz
Tuwimowo Zbiór wierszy najlepszych polskich poetów i poetek dla dzieci. Każdy
utwór, inspirowany wierszem Juliana Tuwima, odkrywa tego poetę na nowo.
Ów zbiorek nie jest próbą zmierzenia się z genialnymi wierszami
Tuwima...
O, nam też się podobało :-)
OdpowiedzUsuń