cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

piątek, 5 lutego 2016

Dobre powieści dla nastolatek od Agnieszki Tyszki

Książki Agnieszki Tyszki spodobają się czytelnikom będącym na każdym etapie dorastania – od maluchów ("O czym pada śnieg", wyd. Akapit Press) i starszych dzieci (seria "Koniki z Szumińskich Łąk", wyd. Literacki Egmont), przez młodsze nastolatki (seria "Zosia z ulicy Kociej", wyd. Nasza Księgarnia), po gimnazjalistów i licealistów. Właśnie do młodzieży adresowane są powieści Agnieszki Tyszki wydawane przez Akapit Press, między innymi "Czego uszy nie widzą...", "Wyciskacz do łez" i "Smażone tablety". Jestem jednak przekonana, że bywają podkradane z półek nastolatek zarówno przez mamy, jak i młodsze rodzeństwo. Chociaż grupę docelową stanowią "małe kobietki" (książki te określam czasem właśnie współczesnymi "Małymi kobietkami"), mogą wzbudzić także sympatię chłopców.
Powieści Agnieszki Tyszki ukazujące się nakładem wydawnictwa Akapit Press nie tworzą serii. Odrębne książki mają jednak wiele wspólnych cech, jak skomplikowane relacje łączące bohaterów – w pierwszoplanowej roli nastolatka, w tle jej rodzina, przyjaciółka, chłopak – czy zwięzłość fabuły, sygnalizowanie pewnych problemów i wydarzeń, bez rozwlekłych opisów. Czytelnik musi trochę sobie dopowiedzieć, wyobrazić, dzięki czemu każdy może odczytywać te książki nieco inaczej. Ale chyba wszyscy jednakowo dadzą się wciągnąć w zabawy językowe autorki i ulegną jej lekkiemu humorowi.

Dziadek dotrzymał słowa. Następnego ranka na korkowej tablicy, obok ogłoszenia o Baltazarze, kartek z numerami telefonów oraz dwóch planów lekcji i jednego niezbyt udanego rysunku, przedstawiającego budynek przedszkolny z tarczą zegara (to jak się łatwo domyślić był "plan lekcji" Zuzi) – zawisło pierwsze z przysłów.
Poznać po słowie, co kto ma w głowie – przeczytała głośno Karolina.
(...) Misia tymczasem realizowała swój plan. Niech sobie dziadek nie myśli, że nie ma w tym domu godnego sobie przeciwnika. Już ona mu pokaże. To będzie pojedynek. Jak w dawnych czasach bywało. Tyle że na słowa.
Dziewczyna przejrzała szybko kilka stron i uśmiechając się pod nosem, sięgnęła po kartkę i czerwony flamaster.
Nie każda głowa siwa mądrą bywa – napisała i klasnęła w dłonie. To było to!
("Czego uszy nie widzą...")

Bohaterki Agnieszki Tyszki i ich problemy najlepiej opisuje zwrot "z życia wzięte". Ale i postacie męskie są prawdziwe, ważne, daleko im do schematycznych literackich ojców, braci, dziadków, sympatii. Wśród najważniejszych wątków omawianych powieści dostrzegam właśnie dziewczęce relacje z mężczyznami: przyjaźń z nestorem rodu, byłym przyszywanym bratem, nieobecność "segregującego sobie życie" taty, nieśmiałość wobec pierwszej miłości. Te dobrze opisane historie warte są zainteresowania każdej ze stron konfliktów. Kim według Was okażą się bohaterki Agnieszki Tyszki – niegrzecznymi dziewczętami czy przedwcześnie przejmującymi obowiązki rodziców dorastającymi dziećmi? Uznacie je za smutne i naburmuszone nastolatki (czasem nawet przeklinające!), a może zagubione poszukiwaczki wzorców i... wykrywaczki fałszu dorosłości?Autorka znakomicie rozumie i przyjmuje różne punkty widzenia, choć najważniejsze zawsze pozostaje to, co widzi i odczuwa młoda kobieta, uczennica gimnazjum lub liceum.

Może powinnam pójść za nią do kuchni i powiedzieć: "Mamo, my wcale ze sobą nie rozmawiałyśmy. Zróbmy to naprawdę" – pomyślała Marianna. A może lepiej byłoby posadzić panią Reaktor przed telewizorem i włączyć jakiś film na DVD? I wtedy pokazać jej palcem scenę, w której dwoje ludzi ze sobą rozmawia?
(...) Te komunikaty, które Marianna i matka wymieniały między sobą, szumnie nazywane rozmowami, były zupełnie martwe. Tworzyły je przerażone słowa, z których uszło życie. Przerażone słowa, ukrywające za plecami równie przerażone uczucia. Tak właśnie czuła to Marianna.

("Wyciskacz do łez")
Wśród poważnych problemów i doświadczeń toczą się zwyczajne dni, dochodzi do zabawnych sytuacji, prób przyjaźni. Bohaterki mają jednak więcej obowiązków niż przyjemności – szkoła, dorywcza praca, opieka nad rodzeństwem... Wszystko to sprawia dość przygnębiające wrażenie, ale przecież i rzeczywistości daleko jest do bajki, po co łudzić czytelniczki różowymi okularami, skoro każda z nich może usłyszeć to, co Marianna: Jak już pewnie zauważyłaś, życie składa się z mniejszych i większych trudności. Na szczęście układają się one naprzemiennie... Może wkroczymy razem w jakąś łagodniejszą fazę trudności ("Wyciskacz do łez").
Autorka zachowuje równowagę między powieścią obyczajową o nastoletniości a humorystyczną prozą, zabawną dla czytelników w każdym wieku. Poza humorem sytuacyjnym, warto wspomnieć zabawy słowem, zwłaszcza przysłowiami i przezwiskami. Językowymi ćwiczeniami z wyobraźni są już zresztą same tytuły omawianych tu powieści. Agnieszka Tyszka rozciąga znaczenia słów aż do szpagatu.
Powieści czytaliśmy w kolejności, która odpowiada ich kategoriom wiekowym: od "Czego uszy nie widzą...", przeznaczonej dla absolwentek szkoły podstawowej i początkujących gimnazjalistek, przez nieco poważniejszy "Wyciskacz do łez", do niemal dorosłych "Smażonych tabletów", których bohaterką jest uczennica klasy maturalnej. Karolina czasem nie przebiera w słowach (czy raczej w myślach), a jej problemy mogłyby stać się materiałem na wiele psychoterapii. Książka jest ciekawa, zaskakująca i dobrze napisana, ale też cięższa i bardziej ironiczna od przygód Michaliny ("Czego uszy nie widzą...") czy Marianny ("Wyciskacz do łez"), wszystko to zrozumie i doceni dopiero starszy czytelnik. Mam na myśli również dorosłych, bo powieści te nie tylko zainteresują rodziców, ale i powinny być przez nich czytane – niejeden odkryje na tych stronach swoje zachowania i słabości oraz ich konsekwencje.

Pewnych rzeczy nie da się nadrobić. Spadają gdzieś na dno czasu i leżą tam nietknięte, połyskując z daleka, jak zagubione skarby na dnie morza. Żaden nurek nie odważy się ich wydobyć. Nigdy.

("Smażone tablety")
Agnieszka Tyszka bardzo często wspomina w swoich książkach o... książkach. W "Wyciskaczu do łez" Marianna znajduje na księgarnianej półce "Przygody Astrid – zanim została Astrid Lindgren –" Christiny Björk i rozmyśla nad "Miłością szczęśliwą" Wisławy Szymborskiej, Karolina ze "Smażonych tabletów" już na pierwszej stronie swoich przygód wspomina "Karolcię" Marii Krüger, z kolei Michalina z "Czego uszy nie widzą..." przeżywa fascynację twórczością Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, nawet słucha "Piosenki" w wykonaniu Grzegorza Turnaua. Utwory literackie i muzyczne są wdzięcznymi bohaterami książek dla dzieci i młodzieży, młody czytelnik zawsze reaguje entuzjastycznie na wzmiankę o jego własnych lekturach – tak było, gdy mój syn odnajdywał w "Zosi z ulicy Kociej" i "Konikach z Szumińskich Łąk" choćby książki Astrid Lindgren i Martina Widmarka ("Biuro detektywistyczne Lassego i Mai"). A jeśli nie zna się wspomnianych przez Agnieszkę Tyszkę wierszy czy piosenek, zawsze można ich poszukać w bibliotece, internecie, pamięci rodziców. Każde z tych rozwiązań będzie dobre, wzbogaci lekturę i uczyni ją nieco interaktywną.
Ponieważ podobno w Polsce więcej jest teraz autorów książek niż czytelników ("Smażone tablety"), warto wybierać dla naszych dzieci, również tych starszych, utwory pisane przez prawdziwych pisarzy, do których niewątpliwie zalicza się Agnieszka Tyszka (w odróżnieniu od takich "autorów" jak mama Wiśni ze "Smażonych tabletów"). Od poważnych tematów ważniejsze wydaje się poważne podejście do czytelnika i samego tekstu, a powieści Agnieszki Tyszki zachwycają pod każdym z tych względów.
Bożena Itoya
Agnieszka Tyszka, Czego uszy nie widzą ..., Akapit Press, Łódź 2014.
Agnieszka Tyszka, Wyciskacz do łez, Akapit Press, Łódź 2015.
Agnieszka Tyszka, Smażone tablety, Akapit Press, Łódź 2015.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz