cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

sobota, 6 lutego 2016

Senne projekcje przedmieść

  "Opowieści z najdalszych przedmieść" zaskoczyły mnie, bo była to pierwsza znana mi książka Shauna Tana, w której znalazło się tak dużo słów. Jest ich nawet więcej niż obrazów. A jednak autor utrzymał atmosferę swojej twórczości plastycznej także w tekście, podczas lektury "Opowieści" chwilami zapominałam, co czytam, a co oglądam. Niemal nie odczułam różnicy między tą a innymi, wyłącznie lub przede wszystkim graficznymi publikacjami Tana: "Przybyszem" i "Regulaminem na lato" (jeszcze nie miałam przyjemności obcowania ze "Zgubione, znalezione"). Przeżywanie kolejnych opowiadań było bardzo osobistym i ulotnym przeżyciem. Jeśli komuś pisane jest polubić tę książkę, przypuszczalnie od razu ją pokocha. Dziwnie byłoby o niej rozmawiać ze znajomymi, to przypominałoby relacjonowanie cudzych snów, ale wyobrażam sobie jej zastosowanie jako eksperymentalnego testu przyjaźni – wręczana potencjalnemu przyjacielowi mogłaby decydować o braterstwie dusz lub je przekreślać.
Każda opowieść z najdalszych przedmieść oparta jest na jakimś fantastycznym motywie, może to być postać, wydarzenie, konstrukcja lub miejsce. Charakteryzowanie ich wydaje się bezcelowe, ponieważ w ten sposób przyszli czytelnicy zostaliby pozbawieni całego zaskoczenia. A utwory Tana są właśnie niespodziankami – w zwyczajnej, spokojnej narracji przedmieścia, w szarej sąsiedzkiej codzienności kryją się niesamowici goście: malutcy, milczący, targani wiatrem, wędrujący ku skrajowi mapy albo wypełniający zagadkową przedmałżeńską misję. Ile pamięci można odnaleźć lub zgubić na przedmieściach, ilu zapodzianych przyjaciół ponownie spotkać? Jakie kolory, zakątki i stwory kryją się pośród mijanych na co dzień uliczek? Shaun Tan uchyla rąbka tajemnicy na te i inne tematy, także tak abstrakcyjne, jak: "co się dzieje z nieczytanymi nikomu, pochowanymi w szufladach wierszami?".
W obrębie gatunku literackiego, czy typu, jakim jest opowiadanie fantastyczne, utwory Tana są tylko jednymi z wielu. Czytywałam podobne, choć nie tak poetyckie, zwięzłe i pozbawione dialogów. Powodzenie prozy Shauna Tana polega na jej esencjonalności i komplementarności względem ilustracji. Obrazy dopowiadają tekst, niekiedy go budują albo nawet zastępują – tak dzieje się w przypadku poetycko-typograficznej fantazji "Deszcz w oddali". Czytelnik zatraca się w tych różnych środkach literackiej i plastycznej ekspresji, przeskakuje od prasowych anonsów, artykułów i innych wycinków do starodawnych, wyblakłych fresków, z uśmiechem pochyla się nad szczegółami: spisem treści w formie znaczków pocztowych, podziękowaniami wystukanymi na maszynie do pisania w rubrykach dawnej karty bibliotecznej.
"Opowieści z najdalszych przedmieść" przypominają zestaw krótkich animacji. Lektura wywołała we mnie podobne wrażenia, jak seanse złożone z takich właśnie form filmowych, i tu i tam panuje różnorodność, umowność oraz zaskakujący koncept. Tylko że Shaun Tan nawet nie potrzebuje kina, by wywołać i utrwalić swoje opowieści w wyobraźni czytelnika. Obrazy połączone ze słowami i tak ożywają i pozostają w nas na stałe, oskarowe realizacje wydają się zbędne. Te opowiadania są po trosze scenopisami i scenorysami, ale można je rozpatrywać również w kategoriach czysto literackich. Dla mnie stanowią kontynuację mojej dawnej literackiej fascynacji – może dziedzictwo, a może sąsiedztwo Schulza, tamtego dusznego, letniego, spalonego słońcem ogrodu "na pustej, nigdy niekoszonej działce, na samym końcu naszej ulicy..." (Shaun Tan, "Bawół wodny").Bożena Itoya
 
Shaun Tan,  Opowieści z najdalszych przedmieść, Kultura Gniewu, wydanie drugie, Warszawa 2015.Piętnaście historii, z których każda opowiada o dziwnej sytuacji lub zdarzeniu, mających miejsce w na co dzień całkiem normalnej, podmiejskiej okolicy. U kogoś w ramach studenckiej wymiany zamieszka osobnik malutki jak orzeszek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz