cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

piątek, 5 lutego 2016

Swoje znacie, swoje chwalicie


Zanim retrospekcja historyczna zaczęła rozkwitać w najnowszej polskiej literaturze dla dzieci, Igor D. Górewicz napisał bardzo szczegółową opowieść o wierzeniach Słowian w czasach tuż przed przyjęciem chrztu przez Mieszka I. Książka "Borek i bogowie Słowian" w 2014 roku doczekała się już drugiego wydania, przygotowanego przez wydawnictwo "Triglav", które, jak dowiadujemy się z noty redakcyjnej, "jest marką firmy Trzygłów – Pokazy Historyczne Igor D. Górewicz". Warto sięgnąć po tę publikację, nie tylko z okazji jubileuszu 1050-lecia chrztu Polski, ale i dla porównania z seriami historycznych powieści, opowiadań i "komiksowanych" książek, jakich dostarczają nam aktualnie choćby wydawnictwa Literatura i Nasza Księgarnia.
Publikacja na pierwszy rzut oka sprawia dobre wrażenie. Została wydana w dużym formacie (A4), ma miękką okładkę ze skrzydełkami, sprzyjający początkującym czytelnikom duży druk i odpowiednią interlinię, ładne graficzne motywy na każdej stronie (obramowanie tekstu). Na okładce widnieje realistyczna podobizna bohatera opowieści, a wewnątrz, pomiędzy "zwykłymi" stronami z "ekologicznego" papieru, wklejone zostały barwne karty z całostronicowymi portretami słowiańskich bóstw i istot mitologicznych. Całość prezentuje się tak, jak powinna: oto starosłowiańska przygoda, stylizowany efekt rekonstrukcji słowiańskiego panteonu.
Czytelnik na początku lektury "Borka i bogów Słowian" może być trochę zdezorientowany – skoro bohater nosi tak starodawne imię (Czcibor), a jego rodzice najwyraźniej kultywują starosłowiańskie wierzenia, to właściwie w jakich czasach rozpoczyna się opowieść?

Takie amulety noszą tajemniczy słowiańscy wojowie. Ja też mam taki, a ten tutaj należy do ciebie od chwili, kiedy przyszedłeś na świat. Wisiał nad łóżkiem mamy, gdy się rodziłeś, by was oboje chronić, a potem przez pierwszy rok nad twoim łóżeczkiem. On jest częścią ciebie, a teraz nadszedł czas, żebyś go nałożył.

Podobne elementy świata przedstawionego goszczą jednak na kartach książek Ricka Riordana i nikt się nie dziwi boskim akcesoriom czy mitologicznym imionom (Percy to przecież Perseusz) wplecionym w amerykańską współczesność. Możemy więc przyzwyczajać polską młodzież do analogicznych literackich fantazji na temat rodzimej mitologii. Póki co, większość polskich nastolatków uznałaby zapewne, że w poniższym fragmencie opisany jest Thor, a nie Perun ("A kto to?").

Gdy pierwsze krople deszczu spadły na głowy naszego bohatera i starego pieśniarza, zobaczyli pośrodku nawałnicy jasny punkt, który wydawał się szybko poruszać. Rósł coraz bardziej i szybciej, aż ujrzeli mknący po niebie okuty złotem i srebrem rydwan zaprzężony w cztery białe konie. Stał w nim w rozkroku potężnie umięśniony mężczyzna z rozwianymi jasnymi, prawie srebrnymi włosami. Twarz miał bardzo groźną, ale i szlachetną zarazem, ozdobioną gęstym, rudym, niemal złotym wąsem. Ubrany był tylko w spodnie naturalnego koloru lnu, których nogawki poniżej kolan obwiązał ozdobną czerwoną krajką. Nie miał za to koszuli, dlatego widać było szeroką klatkę piersiową i wspaniałe mięśnie barków i rąk. Jedną dłonią trzymał lejce, a drugą wielki topór. Raz po raz uderzał nim w niebo. Rozlegał się wtedy straszny grzmot, a z topora wystrzeliwał piorun i uderzał w ziemię z jeszcze większym hukiem.

W książce Igora Górewicza mały Czcibor, czyli tytułowy Borek, za sprawą magii dawnych bogów słowiańskich odbywa podróż w przeszłość, trafiając do świata przodków, gdzie rzeczywistość przesycona jest działaniem sił nadprzyrodzonych.

Wszystko zawirowało, zakręciło się, nadęło jakby było balonem,nagle ugięło się do środka, zapadło w sobie, i... cisza.

Słowiańscy bogowie są z natury groźni, ale też otaczają opieką swoich poddanych, choć zazwyczaj się im nie ukazują. Wyjątkiem jest Borek, prowadzony do kolejnych miejsc kultu przez samego Triglava i inne bóstwa. Chłopiec poszukuje też skarbu, o którym opowiadał mu ojciec, choć ten wątek pozostaje w cieniu wycieczki religio- i kulturoznawczej. Poza zwyczajami związanymi z kultem, opisywane są na przykład instrumenty muzyczne, broń, wyposażenie świątyń i domostw, elementy stroju, postura i fryzury mieszkańców danych grodów, towarzyszące im w codziennym życiu rośliny i zwierzęta. Wzmianki doczekały się nawet nazwy miejscowe, co świadczy o wszechstronnym zgłębieniu tematu przez autora, o podjęciu przez niego kwerendy nie tylko etnograficznej czy antropologicznej, ale i językoznawczej.

Przelatujemy właśnie nad krajem, który stanie się Polską. Tam w dole są wsie, w których czci się Swarożyca i jego ojca Swaroga. Miejscowości te dotrwają nawet do Twoich czasów. O, tam w dole, Swarożyn; a tam, widzisz? Swarzędz! U innych Słowian też są takie wsie i grody. Na wschodzie na Rusi jest Swaryż, a na południe stąd, u Czechów, Svaren.

"Borek i bogowie Słowian" jest w dużym stopniu przewodnikiem po kulturze dawnych Słowian. Narracja waha się między formą legendy, opowiadania przygodowego a "fabularyzowaną" pozycją popularnonaukową. Na końcu publikacji znajdziemy nawet słowniczek ważniejszych pojęć, których w tekście występuje (jak na możliwości młodego czytelnika) naprawdę dużo. Tak bywa w publikacjach popularnonaukowych, jednak autor nie odwołuje się do żadnych opracowań i badań, nie zamieszcza bibliografii ani wstępu wyjaśniającego, z czego korzystał kreując Krainę Bogów Słowian. Trudno więc ocenić, na ile opis słowiańskiego panteonu oparty został na źródłach naukowych, a w jakim stopniu na fikcji literackiej. W każdym razie świat słowiańskich bogów w tym ujęciu jest spójny i w miarę zrozumiały dla starszego dziecka, co niełatwo osiągnąć (To kraina Bogów, tu nie wszystko da się dokładnie zrozumieć), ponieważ niektóre bóstwa występują w kilku osobach, a ich hierarchia wydaje się niejednoznaczna.

Widzisz, Czciborze, Bogów jest wielu, jedni są starsi, inni młodsi, a wszyscy są potrzebni. Każdy z nich miłuje wszystkich Słowian, ale podzielili między sobą słowiańskie krainy, żeby każdy szczególną uwagą darzył jakieś plemię albo ziemię. Tamtejsi mieszkańcy zaś w podzięce za tę szczególną opiekę najbardziej czczą tego Boga, który im przypadł.

W książce Igora Górewicza widoczna jest bliska relacja człowieka z przyrodą. Tak właśnie musieli odczuwać ją dawni mieszkańcy naszego kraju, w ten sposób zapewne personifikowali siły natury. Oprócz bóstw poznajemy legendarne stworzenia z mitologii słowiańskiej Borek spotyka między innymi wilkołaki, gigantycznego odyńca, skrzata, mówiącego i latającego rumaka. Niektóre opisy układają się w moich myślach w obrazy, a niejeden z polskich komiksiarzy potrafiłby wykorzystać je jako punkt wyjścia do oryginalnych kadrowanych historii.

Poza tym ja jestem Bojan. By śpiewać o tajemnicach Słowiańszczyzny, muszę wsłuchać się w jej głos, w szept jej lasów, w szum jej wiatru, w szelest trawy, w rozmowy zwierząt, ludzi i Bogów. Gdy komuś pieśń zamierzam śpiewać, jako łasica rozpływam się po drzewach, po ziemi ganiam jako wilk szary, szybuję jako orzeł siwy po niebie. Ja widzę, słyszę i wiem wiele, bo jestem wnukiem Welesa.

Książka jest długa, niczym dawne eposy, starczy na wiele wieczorów. To dobrze, snujmy tę słowiańską pieśń jak najdłużej, odświeżajmy jak najczęściej, bo nasze mity i legendy nie ustępują w niczym tym o skandynawskiej, zachodnio- czy południowoeuropejskiej proweniencji. Musimy tylko przekonać dzieci, że tak właśnie jest.
Bożena Itoya

Igor D. Górewicz, Borek i bogowie Słowian, wydanie II poprawione, Wydawnictwo Triglav, Szczecin 2014.Od wydawcy: Wraz z Borkiem przenieś się w czasie i przemierzaj mityczne krainy, święte gaje, uroczyska i mroczne podziemia. Mknij po niebie na grzbiecie czarnego rumaka, strzeż się wielkiego odyńca i wilkołaków. Spotkaj wojowników, wróżów, strażników ognia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz