cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

piątek, 9 grudnia 2016

Jak się przekręca i (nie) przeklina


Tomik "Jak przekręcać i przeklinać" zawiera humorystyczne wierszyki Michała Rusinka i równie niepoważne obrazki Joanny Rusinek. Obok króciutkiego utworu zawsze znajduje się duża, całostronicowa ilustracja, formatem i wymownością przypominająca pocztówkę lub ilustrację prasową.
Przewrotny tytuł wywrócony jest mniej więcej do góry rogami (książki), bo autor tak naprawdę pokazuje, jak przekręcają małoletni (podaje przykłady, zaś nie uczy wprost) oraz radzi, jak sobie radzić, by przekleństw nie używać. Na początku wydało mi się, że nieco podstępne są również podtytuły obu części (które zwą się "Jak robić przekręty" i "Jak przeklinać"): "Poradnik dla dzieci". Pomyślałam sobie: przecież językowe szaleństwa i słowotwórcza innowacyjność najmłodszych bawią głównie dorosłych, a nie samych przekręcających i "przeklinających". Dodatkowo wesołe zamiast-przekleństwa Michała Rusinka czasem odwołują się do rzeczywistości nieznanej małemu czytelnikowi i użytkownikowi języka ("niech to synekdocha", "cięcielina pała", "o Hellada"). Teksty zgromadzone w zbiorze "Jak przekręcać i przeklinać" nawiązują do najlepszych tradycji polskiej sceny kabaretowej i innych radiowych oraz telewizyjnych audycji rozrywkowych (również współczesnych, tych z przedszkolakami interpretującymi dorosły świat). Owszem, dzieci także "podsłuchują" i oglądają te satyryczne arcydziełka, jednak nie one były zakładanym odbiorcą. W przypadku wierszyków Michała Rusinka, mimo wątpliwości rodzicielki, mój syn bawił się bardzo dobrze i musiał osobiście wypróbować, czy każde "przekleństwo" brzmi dostatecznie siarczyście.
Jako książka dla dzieci "Jak przekręcać i przeklinać" sprawdza się zwłaszcza, gdy czytana jest z rodzicem, dziadkiem, wujkiem, ciocią czy starszym rodzeństwem, którzy wczuwają się w językową zabawę i podejmują miniinscenizację. W domowym teatrzyku przekrętów znajdzie się miejsce zwłaszcza dla wierszyków "Skoro ja jestem...", "Gdy mówię, że leje jak zebra...", "Gdy się zakocha gęś w gołębiu...", "Kiedy jest się w gorączce...", "Autusy są to autobusy..." – zabawa w odgrywanie opisanych przez autora "zjawisk" lub nawet ich rysowanie może odkryć w rodzinie nieznane dotąd pokłady śmiechu. Powodzenie tych miniatur poetyckich polega na ich bliskości względem prawdziwych przeżyć rówieśników mojego syna. Sami zbadajcie reakcje dziesięciolatka (albo trochę młodszego ucznia) na "Ty, pilny uczeń..."", "Cieszy i chłopca, i dziewczynkę...", "Nauki orły (i sokoły)..." lub wreszcie nasz ulubiony wierszyk: "Na ścianie w kuchni jest kalendarz...".

Na ścianie w kuchni jest kalendarz,
a ty się wokół niego szwendasz
z miną jak jakaś Pytia grecka.
Czy pamiętają, że Dzień Dziecka
jest jutro?! Wówczas się zabiera
dziecko na lody, hamburgera,
pozwala się pić sprajt ze szklanki
i spełnia się wszystkie zachcianki,
i wręcza się – związane wstążką –
coś... Gdy się okazuje książką,
tak jak przed rokiem i przed dwoma,
to klniesz bezwiednie: O OSKOMA!

Ilustracje Joanny Rusinek rozbawią czytelników w każdym wieku, ale uwaga, mogą wywołać nałogowe oglądactwo książkowe, przy czym trudno będzie później znaleźć pozycje z równie wyrazistymi, gęsto rozmieszczonymi, celnie dopasowanymi, a równocześnie niemal plakatowo niezależnymi obrazkami. Podobnych wrażeń ze świecą szukać.

Bożena Itoya

Michał Rusinek, Jak przekręcać i przeklinać, ilustracje Joanna Rusinek, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, Kraków 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz