cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

piątek, 9 grudnia 2016

Niezłe ziółko


Wśród polskich twórców książki dla dzieci stale lub okazjonalnie działa kilka zgranych tandemów ilustrator-pisarz (lub rysownik-scenarzysta), jednak im starszy odbiorca, tym mniej takich duetów doświadcza. Mój dziesięcioletni syn spotyka się często z utworami napisanymi przez Barbarę Kosmowską, a zilustrowanymi przez Emilię Dziubak. Książki będące efektem współpracy tych artystek nie stanowią serii, mają różnych bohaterów, dotykają innych tematów, ale łączy je niezwykła atmosfera oraz dyskretny, lekki sposób mówienia o ciężkich, indywidualnych lub społecznych, doświadczeniach młodego człowieka. Tak odebraliśmy "Dziewczynkę z parku" i "Tru". Tej jesieni poznaliśmy kolejny z dziecięcych mikrokosmosów w interpretacji Barbary Kosmowskiej i Emilii Dziubak, całkiem realny świat małego Eryka, bohatera "Niezłego ziółka".

Babcia Malutka pojawiała się bez zapowiedzi. I gdy tylko przekraczała próg, dom stawał na głowie. Nie na dachu, a właśnie na głowie!
Babcia wyciągała ze starej walizki dziwne prezenty. Jakieś muszle, aromatyczne przyprawy, śmieszne okulary przeciwsłoneczne albo kolorowe kamyki, które potem były ozdobą mamy klombu. Każdy wybierał z tych skarbów coś dla siebie. Tato śmieszne okulary, mama przyprawy indyjskie, Eryk ozdobne muszelki. A potem siadało się przy pachnącej herbacie i Babcia Malutka rozwiązywała języki. Naprawdę potrafiła to zrobić! Nie tak, jak się rozwiązuje sznurowadła. Właściwie nie wiadomo, jak tego dokonywała. Po prostu wszyscy zaczynali jednocześnie mówić i głośno się śmiać. A babcia słuchała tych rodzinnych opowieści z błyszczącymi oczami.

Eryk jest niskim, pozbawionym pewności siebie, ale wyposażonym w dobre serce trzecioklasistą. Mieszka z rodzicami, pomaga jako wolontariusz w schronisku dla zwierząt Hau-Miau i ma dwie babcie: jedną surową, uporządkowaną i chłodną (tę "od strony" taty), drugą cieplutką, milutką Malutką (babka macierzysta), podróżniczkę, gawędziarkę wprowadzającą w życie rodziny taki potrzebny każdemu gniazdu rozgardiasz. Babcia funkcjonuje tu też jako alternatywa dla świata proponowanego przez rodziców, świata, do którego nie pasuje za bardzo ani Eryk, ani dzieciństwo w ogóle.

Śniadanie w domu Eryka jest maratonem, który wygrywa ten, kto najmniej mówi i najszybciej wkłada swój talerz do zmywarki. Eryk nigdy nie wygrywa, ponieważ nie znosi maratonów. Udaje tylko, że bierze w nich udział, aby zrobić rodzicom przyjemność.

W toku dalszych wydarzeń rodzice nie są już tacy źli, ale jednak nie ze wszystkiego można się im zwierzyć. Bohaterowi wydaje się, że babcia Malutka jest jego jedynym przyjacielem, bo też chłopiec nie radzi sobie z nawiązywaniem relacji z kolegami i koleżankami ze szkoły oraz podwórka. Z pomocą seniorki rodu powoli pokonuje własne wewnętrzne bariery, uczy się wykorzystywać swoje atuty i trzeźwo rozglądać wokół, dzięki czemu dostrzega, że jego życie nie jest tak ponure jak sądził.
Sytuacja jednak wciąż się zmienia, bo większe wsparcie babci, ta stała i intensywna obecność wynika z jej przeprowadzki do domu Eryka, spowodowanej pogorszeniem stanu zdrowia staruszki. Nie ma tu mowy o jakiejś konkretnej chorobie, syndromy są ledwie napomykane, bo widziane oczami dziecka. Książka po prostu oswaja czytelników (w wieku od około 7 lat) ze zmianami, jakie do życia rodziny wprowadza starość, pomaga radzić sobie ze stopniowym odchodzeniem ukochanych dziadków, choć ostatecznie to zniknięcie zawsze okazuje się nagłe i przedwczesne.
Mimo poważnego tematu, historia opowiedziana przez Barbarę Kosmowską jest pogodna, pełna nadziei i optymizmu, zdarzają się też fragmenty humorystyczne. Eryk posiada bowiem wspaniałą umiejętność przekręcania i dosłownego rozumienia niektórych powiedzeń i sformułowań, a humor językowy dzieci zawsze rozchmurzy czytelnika w każdym wieku. Poza tym chłopiec jest właścicielem zabawnej świnki morskiej, której zachowania (choć może częściej to, jak odnoszą się do niej ludzie) i komiczne portrety wprowadzają do książki wesołe, lekkie akcenty.
W przeżywaniu smutków i uniesień bohatera "Niezłego ziółka" pomagają ilustracje Emilii Dziubak, znakomicie współtworzące ciepłą, pełną woni atmosferę zielnego ogródka, przydomowego ogrodu, polany, domku na drzewie, babcinego pokoju i jej opowieści o podróżach po świecie. Warto przeczytać i obejrzeć każdą stronę tej książki nawet, jeśli nasze dzieci nie mają podobnych problemów (nie przeżywają straty babci lub dziadka) i jeśli sami nie jesteśmy już dziećmi. "Niezłe ziółko" jest wartością samą w sobie.
Bożena Itoya

Barbara Kosmowska, Niezłe ziółko, ilustracje Emilia Dziubak, Wydawnictwo Literatura, Łódź 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz