Wśród
polskich twórców książki dla dzieci stale lub okazjonalnie działa
kilka zgranych tandemów ilustrator-pisarz (lub
rysownik-scenarzysta), jednak im starszy odbiorca, tym mniej takich
duetów doświadcza. Mój dziesięcioletni syn spotyka się często z
utworami napisanymi przez Barbarę Kosmowską, a zilustrowanymi przez
Emilię Dziubak. Książki będące efektem współpracy tych
artystek nie stanowią serii, mają różnych bohaterów, dotykają
innych tematów, ale łączy je niezwykła atmosfera oraz dyskretny,
lekki sposób mówienia o ciężkich, indywidualnych lub społecznych,
doświadczeniach młodego człowieka. Tak odebraliśmy "Dziewczynkę
z parku" i "Tru". Tej jesieni poznaliśmy kolejny z
dziecięcych mikrokosmosów w interpretacji Barbary Kosmowskiej i
Emilii Dziubak, całkiem realny świat małego Eryka, bohatera
"Niezłego ziółka".
Babcia
Malutka pojawiała się bez zapowiedzi. I gdy tylko przekraczała
próg, dom stawał na głowie. Nie na dachu, a właśnie na głowie!
Babcia
wyciągała ze starej walizki dziwne prezenty. Jakieś muszle,
aromatyczne przyprawy, śmieszne okulary przeciwsłoneczne albo
kolorowe kamyki, które potem były ozdobą mamy klombu. Każdy
wybierał z tych skarbów coś dla siebie. Tato śmieszne okulary,
mama przyprawy indyjskie, Eryk ozdobne muszelki. A potem siadało się
przy pachnącej herbacie i Babcia Malutka rozwiązywała języki.
Naprawdę potrafiła to zrobić! Nie tak, jak się rozwiązuje
sznurowadła. Właściwie nie wiadomo, jak tego dokonywała. Po
prostu wszyscy zaczynali jednocześnie mówić i głośno się śmiać.
A babcia słuchała tych rodzinnych opowieści z błyszczącymi
oczami.
Eryk
jest niskim, pozbawionym pewności siebie, ale wyposażonym w dobre
serce trzecioklasistą. Mieszka z rodzicami, pomaga jako wolontariusz
w schronisku dla zwierząt Hau-Miau i ma dwie babcie: jedną surową,
uporządkowaną i chłodną (tę "od strony" taty), drugą
cieplutką, milutką Malutką (babka macierzysta), podróżniczkę,
gawędziarkę wprowadzającą w życie rodziny taki potrzebny każdemu
gniazdu rozgardiasz. Babcia funkcjonuje tu też jako alternatywa dla
świata proponowanego przez rodziców, świata, do którego nie
pasuje za bardzo ani Eryk, ani dzieciństwo w ogóle.
Śniadanie
w domu Eryka jest maratonem, który wygrywa ten, kto najmniej mówi i
najszybciej wkłada swój talerz do zmywarki. Eryk nigdy nie wygrywa,
ponieważ nie znosi maratonów. Udaje tylko, że bierze w nich
udział, aby zrobić rodzicom przyjemność.
W
toku dalszych wydarzeń rodzice nie są już tacy źli, ale jednak
nie ze wszystkiego można się im zwierzyć. Bohaterowi wydaje się,
że babcia Malutka jest jego jedynym przyjacielem, bo też chłopiec
nie radzi sobie z nawiązywaniem relacji z kolegami i koleżankami ze
szkoły oraz podwórka. Z pomocą seniorki rodu powoli pokonuje
własne wewnętrzne bariery, uczy się wykorzystywać swoje atuty i
trzeźwo rozglądać wokół, dzięki czemu dostrzega, że jego życie
nie jest tak ponure jak sądził.
Sytuacja
jednak wciąż się zmienia, bo większe wsparcie babci, ta stała i
intensywna obecność wynika z jej przeprowadzki do domu Eryka,
spowodowanej pogorszeniem stanu zdrowia staruszki. Nie ma tu mowy o
jakiejś konkretnej chorobie, syndromy są ledwie napomykane, bo
widziane oczami dziecka. Książka po prostu oswaja czytelników (w
wieku od około 7 lat) ze zmianami, jakie do życia rodziny wprowadza
starość, pomaga radzić sobie ze stopniowym odchodzeniem ukochanych
dziadków, choć ostatecznie to zniknięcie zawsze okazuje się nagłe
i przedwczesne.
Mimo
poważnego tematu, historia opowiedziana przez Barbarę Kosmowską
jest pogodna, pełna nadziei i optymizmu, zdarzają się też
fragmenty humorystyczne. Eryk posiada bowiem wspaniałą umiejętność
przekręcania i dosłownego rozumienia niektórych powiedzeń i
sformułowań, a humor językowy dzieci zawsze rozchmurzy czytelnika
w każdym wieku. Poza tym chłopiec jest właścicielem zabawnej
świnki morskiej, której zachowania (choć może częściej to, jak
odnoszą się do niej ludzie) i komiczne portrety wprowadzają do
książki wesołe, lekkie akcenty.
W
przeżywaniu smutków i uniesień bohatera "Niezłego ziółka"
pomagają ilustracje Emilii Dziubak, znakomicie współtworzące
ciepłą, pełną woni atmosferę zielnego ogródka, przydomowego
ogrodu, polany, domku na drzewie, babcinego pokoju i jej opowieści o
podróżach po świecie. Warto przeczytać i obejrzeć każdą stronę
tej książki nawet, jeśli nasze dzieci nie mają podobnych
problemów (nie przeżywają straty babci lub dziadka) i jeśli sami
nie jesteśmy już dziećmi. "Niezłe ziółko" jest
wartością samą w sobie.
Bożena
Itoya
Barbara
Kosmowska, Niezłe ziółko, ilustracje Emilia Dziubak, Wydawnictwo
Literatura, Łódź 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz