Utwory
Mårtena Melina nie były dotychczas tłumaczone na język polski,
"Chłopak z lasu" wydany przez Zakamarki w 2016 roku to
debiut tego pisarza na naszym rynku książki. Zupełnie nie
wiedziałam czego się spodziewać, gdy sięgaliśmy po ten zielony
tomik. Spośród rysunkowych liści na okładce wyłania się zdjęcie
jeziora, odległych drzew, a na pierwszym planie pomost, zajęty
przez parę nastolatków w letniskowej stylizacji. Młodych widzimy
od tyłu, jako ilustrację "wstawioną" w fotografię. I
tak jest z całą książką – autor utrwala prawdziwy świat, ale
wrysowuje w niego skandynawską baśń. Kolaż ten wypada bardzo
efektownie.
Mona
spędza wakacje w domku letniskowym, w lesie, nad jeziorem,
teoretycznie z ojcem, ten jednak jest ciągle zajęty pracą.
Dwunastolatka (wkrótce trzynastolatka) najwięcej czasu spędza z
samą sobą, rozmyśla, odczuwa i odnotowuje zmiany zachodzące
wewnątrz niej oraz w tym, jak jest postrzegana na zewnątrz.
"Chłopak z lasu" to opowieść o przejściowym wieku, o
granicy między dzieciństwem a nastoletniością, przenikaniu się
różnych światów, podejmowaniu wyborów związanych z dorastaniem
i szaloną, duszącą miłością. Dokąd te przejścia doprowadzą
Monę, jakie granice zdoła pokonać, musicie przekonać się sami,
bo mówiąc o książce Mårtena Melina bardzo łatwo zdradzić zbyt
wiele. A największa przyjemność z tej lektury związana jest z
zaskoczeniem. I z lasem, niby będącym tylko tłem historii, ale tak
bliskim, że jego zapachy, dźwięki i dotyk są niemal wyczuwalne.
Tytułowy
chłopak ma na imię Mikael i na początku pomyśleliśmy z synem, że
to jakiś biedny miejscowy przystojniak z patologicznej (bieda plus
przemoc) rodziny. Intryguje Monę od pierwszego spotkania na
pomoście, przeciwnie niż młodociany wiejski macho na motorynce,
Lukas, który wyraźnie smali do niej cholewki. Mikael i Lukas
reprezentują zupełnie odmienne typy osobowości, zachowania,
inaczej odnoszą się do dziewcząt, a te różnie na nich reagują.
Chłopak z lasu w niezrozumiały sposób odurza nie tylko główną
bohaterkę, ale i jej przyjaciółkę, która na chwilę wpada nad
jezioro. Jak widać opowieść ta jest bardzo dziewczęca, stąd też
mój syn stracił zainteresowanie po kilkudziesięciu stronach (był
też drugi powód, o którym wspominam pod koniec recenzji), ale ja
czytałam dalej. Coraz szybciej.
Konstrukcja
książki odpowiada jej fabule, najpierw rozdziały snują się jak
samotny wakacyjny dzień, a później dochodzi do przełomu,
wydarzenia gnają tak szybko, że chcielibyśmy je zatrzymać, by
przeżywać w nieskończoność, niczym pierwszy pocałunek albo inną
chwilę, gdy świat ograniczał się do dwojga zakochanych. W
"Chłopaku z lasu" te momenty bliskości są mocno związane
z przyrodą, dziewczęce zauroczenie niby dotyczy chłopca, ale
przesycone jest intymnością lasu. Historia staje się z czasem tak
porywająca, że czytałam ją i w autobusie, i wysiadłszy z niego,
idąc chodnikiem, co zresztą prawie skończyło się zderzeniem z
lusterkiem samochodu zaparkowanego na krawężniku (pozdrowienia dla
obserwującego to "zajście", zaśmiewającego się pana).
Jedyne potknięcia w lekturze, zazwyczaj bardzo płynnej, wynikają z
pseudomłodzieżowego języka. Mój syn był bardzo rozdrażniony
podszywaniem się tłumaczki (a może i autora) pod sformułowania
używane przez dwunasto- czy trzynastolatków – miało być
"luzacko", a wyszło drętwo. Krótkie, mocne dialogi też
niekiedy wypadają nienaturalnie, zdecydowanie lepiej czyta się
fragmenty, w których autor zapomina o imperatywie bycia
najaktualniejszym i najnowocześniejszym z pisarzy. Pomijając te
naleciałości językowe, już w chwili premiery przesuwające
książkę w stronę lamusa, "Chłopak z lasu" powinien
przekonać i współczesne, i przyszłe nastolatki, szwedzkie,
polskie, każde inne. Bunt Mony, jej zaślepienie, wiara w wieczność
swoich uczuć i przekonań są autentyczne, właśnie tak myśli się
i kocha w tym wieku. Ta wiarygodność na pewno spodoba się
rówieśniczkom i bratnim duszom bohaterki. Natomiast rodzice mogą
mieć do autora sporo pretensji za tę szczerość, niesztampowość,
brak dydaktyzmu, a przede wszystkim za zakończenie historii. Tak to
już z nami, polskimi rodzicami, bywa – lubimy wieczorami czytać
mocne książki, oglądać dobre seriale, na przykład szwedzki
"Jordskott – Las zaginionych" (odniesienie
nieprzypadkowe), ale literatura i kino dla naszych dzieci, nawet
nastoletnich, powinny zawierać nutkę edukacji oraz kręgosłup
zgodny z naszą polską obyczajowością i wyobrażeniem o kulturze
dla młodych. "Chłopak z lasu" jest na bakier z
konwencjami, pogrążony w gniewie, żalu, niezależności, egoizmie
i dzikiej radości dorastania. Dorosłym trudno to zrozumieć.
Bożena
Itoya
Mårten
Melin, Chłopak z lasu, przełożyła ze szwedzkiego Agnieszka
Stróżyk, Wydawnictwo Zakamarki, Poznań 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz