cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

poniedziałek, 4 czerwca 2018

Operacja Złoto (Biuro Detektywistyczne nr 2)


"Operacja Złoto" jest dziesiątą, a zatem jubileuszową częścią cyklu norweskich kryminałów dla dzieci. Niespodziewanie Biuro Detektywistyczne nr 2 objawiło się nam w zmienionej formule. Wcześniejsze odsłony serii Jørna Liera Horsta i Hansa Jørgena Sandnesa miały mniejszy format i bliżej im było do literatury pięknej. Dotychczas na końcu książki, po właściwym opowiadaniu, zamieszczonych było kilka poleceń wyszukania szczegółów na ilustracjach. Można było podjąć to wyzwanie lub pozostać przy samym czytaniu. Tym razem zawsze, gdy przewracamy kartkę, musimy wytężać wzrok, by odnaleźć przedmioty lub osoby, o które pytają autorzy. Akcja posuwa się wolniej, czytanie nie przebiega płynnie, publikacja okazuje się właściwie księgą zagadek, a nie beletrystyką. Zadania na spostrzegawczość są bardzo zbliżone do tych znanych nam z innych "Operacji", jednak jest ich wielokrotnie więcej.
Nie tylko tekst, ale i ilustracje wypadają odmiennie niż w dziewięciu wcześniejszych tomach. Po raz pierwszy kartkując "Biuro Detektywistyczne nr 2" nie mieliśmy skojarzenia z filmem animowanym. "Operacja Złoto" została zilustrowana jak zawsze przez Hansa Jørgena Sandnesa, obrazki są nawet większe niż w pozostałych tomach, ale powtórzeń, powiększeń poszukiwanych elementów jest tak dużo, że w sferze plastycznej po prostu mniej się dzieje, ilustracje wydają się jakby bardziej płaskie, mniej kolorowe, pozasłaniane planszami z tekstem i okienkami z fragmentami poprzednich rysunków. Tym razem nie mieliśmy wrażenia, że przeglądamy kolejne kadry z kreskówki, wciąż jednak zachowana jest ciągłość, łączność między następującymi po sobie obrazkami i ich dynamika, większa niż zazwyczaj zdarza się w ilustracji książkowej.
Śledztwo podjęte przez Tiril, jej kolegę Olivera i psa Otto dotyczy włamania do domu starszej pani, praprawnuczki sławnego kapitana piratów. Początkowo wydaje się, że staruszce nic nie zginęło, jednak w ramach wyszukiwania różnic na obrazkach odkrywamy brak szkatułki. Prywatni detektywi zbierają dowody, badają tropy w kolejnych lokalizacjach, między innymi w klimatycznym starym więzieniu przerobionym na muzeum, i okazuje się, że stawką w tej detektywistycznej rozgrywce jest prawdziwe pirackie złoto. Niełatwo będzie wyśledzić i złapać rabusia, a jeszcze trzeba mu udowodnić winę, ale ze wsparciem czytelników Biuro Detektywistyczne nr 2 oczywiście osiągnie sukces.
Mój syn uznał, że "Operacja Złoto" to książka dla dzieci młodszych niż czytelnicy pozostałych części serii. Ja nie podzielam jego zdania, według mnie adresatami nadal są siedmio-, ośmio- i dziewięciolatki, a więc dzieci, które niedawno nauczyły się czytać, robią to samodzielnie, potrafią zrozumieć i ułożyć w całość nie tylko intrygę, ale też na przykład szyfr, bo i takie zadanie pojawia się obok wyszukiwania szczegółów. Również powiększona czcionka i niewielka objętość opowiadania wskazują na poziom nauczania początkowego. Warto podkreślić, że mimo ogólnej prostoty tekst oraz zagadki wzrokowe wcale nie są banalne, rozwijają spostrzegawczość zupełnie jak profesjonalne ćwiczenia z podręczników szkolnych i magazynów edukacyjnych, przy czym są od nich przyjemniejsze w odbiorze. Seria "Biuro Detektywistyczne nr 2" uczy też kolekcjonowania, bo, jak już kiedyś wspominałam, poszczególne tomy są bardzo atrakcyjne wizualnie, a postawione obok siebie wyglądają jeszcze ładniej i koniecznie chce się mieć wszystkie. Mój syn ciągle uzupełnia zbiór, choć teoretycznie wyrósł już z przygód Tiril i Olivera. Czasem przeglądamy nawet najdawniejsze części cyklu i myślę, że z "Operacjami" jest trochę jak z resorakami – nie pozbywa się ich mimo dorastania właściciela, zawsze gdzieś się zmieszczą, miło się na nie patrzy, wspomina i czasem (po cichu) używa, a potem całą kolekcję, jak największy skarb, przekazuje się kolejnym dzieciom w rodzinie.
Bożena Itoya

Jørn Lier Horst, Hans Jørgen Sandnes, Operacja Złoto, tłumaczyła z norweskiego Katarzyna Tunkiel, Media Rodzina, Poznań 2017.

1 komentarz: