Nowa
książka biograficzna Anny Czerwińskiej-Rydel ukazała się w
związku z obchodami Roku Ireny Sendlerowej. Choć adresowana do
dzieci, jest to pozycja bardzo dojrzała, zbudowana z trzech części,
osiemnastu rozdziałów, pod którymi dość często pojawiają się
przypisy historyczne, epilogu, kalendarium życia i czasów Ireny
Sendlerowej. Książka opatrzona została również obszernym wstępem
Rzecznika Praw Dziecka Marka Michalaka, fotografiami, na których
widnieje Irena Sendlerowa odbierająca Order Uśmiechu, oraz
ilustracjami Macieja Szymanowicza. Obrazy te podtrzymują artystyczny
charakter "Listów w butelce", poza sferą plastyczną mamy
jednak do czynienia z publikacją popularnonaukową. Znane mi
wcześniej utwory biograficzne tej autorki były raczej krótkimi
powieściami, jednak zakres i sposób prezentacji wiadomości o życiu
Ireny Sendlerowej oddala "Listy w butelce" od literatury
pięknej, a zbliża do ładnego, rozpisanego na scenki podręcznika
historii.
Na
początku książki czytelnik zostaje przeniesiony do sierocińca
prowadzonego przez Janusza Korczaka, by uczestniczyć w
przedstawieniu teatralnym żydowskich dzieci. Postać i działalność
"Panadoktora" pojawiała się już w "wojennej"
literaturze dziecięcej wielokrotnie, jednak tu jej obecność ma
raczej charakter symboliczny, służy prezentacji ideałów i
motywacji, jakimi kierowała się Irena Sendlerowa. To ostatnie
chwile wychowanków Henryka Goldszmita, jego bezwzględny szacunek i
poświecenie dla dzieci ukształtowały bohaterkę, o której
opowiada Anna Czerwińska-Rydel. A ilustracja-plakat Macieja
Szymanowicza obrazująca odjazd Korczaka z Umschlagplatz to chyba
najmocniejszy fragment książki, doskonale dosadny, zapadający w
pamięć i artystycznie doskwierający. Mówi więcej niż niejeden
film poświęcony zagładzie.
Właściwa
historia ratowania żydowskich dzieci poprzez przemycanie ich za mur
warszawskiego getta rozpoczyna się w drugiej części książki,
zatytułowanej "Jak ukryć listy". Co ciekawe, i cytat
otwierający ten segment utworu, i tytuł książki, i jej okładka
sugerują, że "Listy w butelce" to jakieś wiadomości
przekazywane przez małych ludzi uciekających z getta, ich wołanie
o pomoc, może adresowane do dzisiejszych dzieci, może do całej
ludzkości. Tak my zinterpretowaliśmy tropy zostawiane przez autorkę
i ilustratora, tymczasem okazało się, że "listy" to
wykazy, indeksy, spisy dzieci – podopiecznych Ireny Sendlerowej,
którymi zajmowała się co prawda tylko chwilę, ale taką
decydującą o ich losie.
Zanim
została uśmiechniętą starszą panią, pijącą sok z cytryny by
przypieczętować prawo do noszenia Orderu Uśmiechu, Irena
Sendlerowa była piękną, energiczną, serdeczną młodą kobietą,
przekradającą się do warszawskiego getta jako siostra Jolanta.
Zakres pomocy, jaką tam wnosiła, powiększał się, by wreszcie
sprowadzać się do transportu nie rzeczy, ale ludzi, i nie ze strony
polskiej na żydowską, ale w kierunku przeciwnym. W niezwykły
projekt zaangażowanych było wiele osób i jedna organizacja
(Żegota), jego przebieg z szerokiej, wieloletniej perspektywy (którą
przyjęła autorka "Listów w butelce") okazał się
wielkim sukcesem, ale wtedy, w 1942 roku, zdawał się szaleństwem.
O niebezpieczeństwie przedsięwzięcia świadczy historia
aresztowania, więzienia i przesłuchiwania Ireny Sendlerowej, bo i
te ciężkie, ponure, zdawałoby się beznadziejne chwile zostały
opisane w książce. Właściwa akcja "Listów w butelce"
sięga tylko roku 1943, ale załączona korespondencja (część 3.
książki) i szczegółowe kalendarium z życia Ireny Sendlerowej
prowadzą opowieść znacznie dalej, do chwili, gdy przed dziesięciu
laty zmarła "matka dzieci Holokaustu".
Według
mnie publikacja jest przydatna i przyjazna dla starszych uczniów
szkoły podstawowej, czyli od trzeciej / czwartej klasy wzwyż.
Ośmio- czy dziewięciolatki nauczą się z "Listów w butelce"
historii okupowanej Polski. Jednak czytająca (bo to nie książka
dla początkujących!) młodzież w wieku powyżej 10 lat już to
wszystko wie, czy więc jest sens "przerabiać" z nią
utwór Anny Czerwińskiej-Rydel? Tak, bo w przypadku starszych dzieci
książka porządkuje wcześniej zdobytą wiedzę i pozwala poznać
miejsce Ireny Sendlerowej w "małej" historii drugiej wojny
światowej, zrozumieć zależności między wielkimi decyzjami
politycznymi a życiem zwyczajnych ludzi. Mój syn wysłuchał tej
opowieści z zainteresowaniem, nie chciał przerywać lektury, mimo
że oceny w szkole były już wystawione i nie planował zabłysnąć
przed nauczycielami znajomością historii siostry Jolanty. Na pewno
jednak jeszcze nie raz ten skarbiec wartości przyda mu się i w
szkole, i po prostu w życiu, gdy przyjdzie mu podejmować własne
trudne decyzje.
Bożena
Itoya
Anna
Czerwińska-Rydel, Listy w butelce. Opowieść o Irenie Sendlerowej,
ilustracje Maciej Szymanowicz, Wydawnictwo Literatura, Łódź 2018.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz