cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

wtorek, 23 marca 2021

Sufrażystki i sufrażetki. Walka o równość

 



Książka "Sufrażystki i sufrażetki" jest opowieścią o historii rewolucji snutą w tradycyjnej formie, autor przyjął bowiem klasyczny styl ilustracji i popularnonaukowego tekstu ułożonego w dwóch kolumnach. Taki wybór wydaje się słuszny, zwłaszcza zważywszy na niewielką znajomość tematu wśród polskich młodych czytelników, ponieważ gwarantuje przejrzystość, nie zakłóca przekazu, a właśnie wartość informacyjna jest tu najważniejsza. O konkretnym, nieco encyklopedycznym charakterze publikacji świadczy już przedmowa, której autorka (Lauren Laverne) nie ogląda się na ewentualnych czytelników spoza Anglii i nie pieści z ich dziecinnością, powołując się na całkiem dojrzałe pojęcia – i nie definiując ich – jak "postęp", tytułowe "sufrażetki", "wiktoriańskie społeczeństwo" czy "wyższe sfery" i "niższe warstwy". Po tym wstępie, skądinąd inspirującym i rzeczywiście zachęcającym "abyście mimo pozornej niemocy próbowali uczynić świat lepszym miejscem", zupełnie nie wiedziałam, do jakiej grupy wiekowej adresowana jest książka Davida Robertsa. Chociaż w przypadku serii Art Egmont z założenia najistotniejsza jest forma prezentacji treści, kolekcjonowanie źródeł wiedzy, a niekoniecznie jej wykuwanie z zachowaniem świętych polskich szkolnych ram programowych obowiązujących dziecko w danej klasie.


Wstęp autora ‒ Davida Robertsa ‒ doskonale wprowadza w klimat książki, opisuje jej kiełkowanie w ilustratorze i pisarzu, a także podnosi na duchu: on również, jako dziecko wychowywane w Anglii, nie uczył się w szkole o sufrażetkach. Sam zgłębił temat, jako nastolatek i dorosły. Krótka zajawka historii słynnych bojowniczek o prawo do "głosu" podpowiada podobieństwo do współczesnych polskich (i nie tylko) strajków kobiet, ożywia czytelnika, więc polecam nie pomijać wstępu, bo właśnie tutaj najłatwiej łyknąć haczyk historycznej opowieści.

Nie jestem ekspertem, raczej entuzjastą zainspirowanym działaniami różnych ludzi, odważnych, zdeterminowanych, nastawionych pokojowo i wojowniczych, a wszystkich skupionych na jednym: uzyskaniu prawa do głosowania.

Sto lat po tym, jak kobiety po raz pierwszy wywalczyły dla siebie prawo wyborcze, nadal stawiamy sobie wyzwania w kwestii równości płci oraz oczekiwań wobec kobiet i mężczyzn i ich ról. Powoli usuwamy ograniczenia i bariery stojące na przeszkodzie równości, na które napotykały poprzednie pokolenia, a także wielu ludzi do dziś. Kobiecość nie jest jednoznaczna ze słabością, a równouprawnienie płci przynosi korzyści wszystkim.

Pierwsze dwa rozdziały kontynuują formę wstępu, tym razem bardziej historyczno-społecznego, autor przybliża bowiem "Męski świat" oraz "Czym jest prawo wyborcze?". Dalsza część książki ma już układ chronologiczny (od 1832 do 1928 roku), w rozdziały nazwane datami wplecione są te poświęcone konkretnym osobom lub akcjom, aż do finału zatytułowanego "Walka o prawo wyborcze dla kobiet na świecie", złożonego z krótkich biogramów i wizerunków bohaterek sportretowanych na tle flag państwowych (świetny pomysł, wpływający na czytelność oraz zapamiętywanie przekazu graficznego). Mimo wszelkich starań autora, by książka była przystępna i nienużąca, jest to publikacja bardzo obszerna, pełna poważnych sformułowań i odniesień do rzeczywistości historycznej znanej naprawdę tylko ponadprzeciętnym młodym czytelnikom. W jednym krótkim, zaledwie dwuzdaniowym akapicie trafiają się na przykład "radykalne poglądy społeczno-polityczne", "życie kobiet z klasy robotniczej" i "entuzjastyczne wsparcie". Fragmenty naładowane fachowymi określeniami i faktami są jednak łagodzone przez lżejsze i krótsze rozdzialiki, na przykład taki poświęcony konkretnemu sloganowi czy określonej sytuacji. A punktem kulminacyjnym, najbardziej dla mnie fascynującym momentem opowieści, okazały się narodziny określenia "sufrażetki", opisane przez autora (i tłumaczkę) z językoznawczo-kulturoznawczym wyczuciem. To połączenie walki o równouprawnienie kobiet ze zmianami językowymi ponownie budzi skojarzenia z XXI wiekiem, z naszym polskim piekiełkiem dyskusji o feminatywach.

Pozornie ugrzecznione ilustracje z czasem nabierają dynamiki, a ich klasyczny charakter połączony z wiernością realiom epoki (jaka dbałość o szczegóły garderoby i fryzur!) jaskrawo kontrastują ze scenami zgiełku i bójek towarzyszących demonstracjom sufrażystek. To szalone zestawienie dobrze oddaje ducha protestów, atmosferę skandalu wiązaną w XIX i XX wieku z wystąpieniami bojowników o prawo wyborcze kobiet. Czytelnik szybko odczuwa też pokrewieństwo opisywanych tu wydarzeń i poglądów z tymi aktualnymi, dostaje po prostu mały leksykon "nieposłuszeństwa obywatelskiego", walki o postęp mimo zgorszenia wynikającego z zachowawczości dominującej grupy społeczeństwa.

"Sufrażystki i sufrażetki" przyjemnie mnie zaskoczyły brakiem nachalności, rzetelną historyczną relacją pozbawioną prób wpajania czegokolwiek. Publikacja ta ma same walory: jest po prostu mądra, niezwykle wartościowa pod względem wiedzy, której nie znajdzie się w każdym podręczniku czy encyklopedii, do tego znakomicie przetłumaczona przez Annę Klingofer-Szostakowską oraz opatrzona ładnymi, nieco starodawnymi, przyciągającymi uwagę ilustracjami autora. Chyba pierwszy raz spotkałam się z książką tak doskonale zrównoważoną na poziomie artystycznym oraz merytorycznym i pod oboma względami zapełniającą lukę w ofercie polskich księgarni.

Bożena Itoya

David Roberts, Sufrażystki i sufrażetki. Walka o równość, tłumaczenie: Anna Klingofer-Szostakowska, Wydawnictwo Egmont (Art Egmont), Warszawa 2019.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz