cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

wtorek, 13 stycznia 2015

E.T.A. Hoffmann i tajemnicze dziatki (nie do orzechów)

Od wczesnego dzieciństwa znałam i uwielbiałam tylko jedną książkę Ernesta Hoffmanna, oczywiście był to "Dziadek do Orzechów". Ostatnio dowiedziałam się o nowym wydaniu (a także tłumaczeniu) innego utworu tego autora. Postanowiłam sprawdzić, czy również "Tajemnicze dziecko" będzie dla mnie bramą do zapachów, zagadek i mocy dzieciństwa. "Dziadek do Orzechów" zajmuje w mojej biblioteczce wyjątkowe miejsce – była to jedna z pierwszych samodzielnych lektur, która nie tyle przenosiła w świat magii, co sprawiała, że rzeczywistość stawała się magiczna. Czytając "Dziadka" naprawdę wierzyłam w czary, zresztą nadal potrafię sobie przypomnieć wiarę i odczucia towarzyszące lekturze. Dodatkowo baśń ta w moich wspomnieniach wiąże się z babcią, surową i tajemniczą niczym chrzestny u Hoffmanna. Przy tak silnych wrażeniach i dużych oczekiwaniach, "Tajemnicze dziecko" właściwie nie może dorównać najsłynniejszemu utworowi E.T.A. Hoffmanna, przynajmniej nie na mojej subiektywnej liście literackich przebojów wszech czasów.
Książka jest jednak przeznaczona dla dzieci, które oczywiście nie podejmują głębokich analiz porównawczych. Spróbuję więc krótko przedstawić wrażenia i reakcje syna wywołane przez (wspólną) lekturę "Tajemniczego dziecka". 
 
Dla ośmio- / dziewięciolatka książka ta będzie przede wszystkim opowieścią o dziecięcej beztrosce, zagrożonej nadejściem czasu nauki, dojrzewania i rozstań z najbliższymi osobami. Czytelnik może się też nauczyć dumy, siły, wiary i poszanowania swojej indywidualności. Nie pytałam jednak syna, czy z lektury wyniósł właśnie takie wnioski, podobne pytanie za wiele by sugerowało i byłoby zbyt dosłowne. Spotkanie z "Tajemniczym dzieckiem" powinno być raczej osobiste, magiczne i "niedopowiedziane" – jak sama książka i tytułowy bohater; należy więc zostawić małemu czytelnikowi / słuchaczowi dużo przestrzeni na własne przemyślenia.
Nadprzyrodzony przyjaciel pojawiający się w życiu dziecięcego bohatera (tu: Bogumiły i Feliksa) jest znanym motywem literackim (i filmowym). Ale czy był równie popularny w czasach autora – nie jestem pewna. Sądzę, że tajemnicze dziecko jest pierwowzorem wielu lubianych i kultowych już postaci (w "Posłowiu tłumaczki" wspomina o tym Eliza Pieciul-Karmińska), choćby Karlssona z Dachu. Może dlatego wydaje się bliskie także współczesnym młodym czytelnikom, na przykład mojemu synowi, wielbicielowi twórczości Astrid Lindgren.
Książkę czytaliśmy z dużą przyjemnością i ciekawością. Nie brakuje w niej pięknych kolorów i baśniowych przygód, ale jest też dużo mrocznych, wręcz koszmarnych wydarzeń i postaci. "Tajemnicze dziecko" zaskakuje przede wszystkim swoją srogością i "chropowatością", na pewno pozycję tę można uznać za niekonwencjonalną w zestawieniu z dzisiejszym rozumieniem baśni dla dzieci. Opowieść, a właściwie przypowieść Hoffmanna podobała się mojemu synowi dużo bardziej od znanych mu licznych "łagodnych" bajeczek. To kolejny dowód na to, że dzieci lubią lektury nieco niepokojące.
 
Jestem przekonana, że czytelnicy na długo zapamiętają ilustracje Aleksandry Kucharskiej-Cybuch. Wyobrażenie plastyczne złego magistra Inkausta było dla nas chyba bardziej poruszające od opisu literackiego tej postaci. Niezwykła, fantastyczna wizja autora i ilustratorki wprost mnie zachwyciła, choć spoglądałam nań lekko skrzywiona. Ilustracje znakomicie współgrają z tekstem Hoffmanna, pachną tajemnicą lasu i niepokojem związanym z wkraczaniem w świat konwenansów.
Bożena Itoya
E.T.A. Hoffmann, Tajemnicze dziecko, ilustrowała Aleksandra Kucharska-Cybuch, tłumaczyła Eliza Pieciul-Karmińska, Media Rodzina, Poznań 2014.
Od wydawcy: Kolejna klasyczna pozycja w nowej, odświeżonej oprawie i nowym znakomitym tłumaczeniu. Niedoceniona w Polsce baśń, w niektórych krajach jest tak popularna jak Dziadek do Orzechów. Uważa się, że tytułowe tajemnicze dziecko jest pierwowzorem takich postaci jak Pippi Langstrumpf czy E.T.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz