Pisałam już przy okazji "Opowiem ci, mamo, co robią auta", że moja córka jest
fanką motoryzacji. Jakiś czas temu przechodziła fazę tramwajową - w jej
szczytowym momencie nawet jeden przystanek dzielący nas od żłobka musiałyśmy
pokonywać tramwajem. Jeśli się nad tym zastanowić, są to jednak intrygujące
pojazdy: zaczynając od charakterystycznego brzęczenia szyn zapowiadającego
zbliżanie się składu poprzez najróżniejsze odgłosy wydawane przez sam pojazd -
zgrzytanie, dzwonienie - aż po lampkę nad drzwiami, która zapala się w czasie
jazdy. Na co dzień najbardziej lubimy tramwaje niskopodłogowe, nowoczesne,
wygodne, klimatyzowane. Ale najwięcej charakteru mają bez wątpienia te starsze,
do których musimy się wdrapywać z pomocą współpasażerów (wózek...) i których
harmonijkowe drzwi zamykają się za nami z ogłuszającym trzaskiem. Które
hałasują, trzęsą się na zakrętach i w ogóle zdają się żyć własnym życiem. Mania
tramwajowa dodatkowo zbiegła się w czasie z etapem "A czemu?". A
więc:
- Jedzie nasz tramwaj.
- A czemu?
- Bo czekają na niego pasażerowie.
- A czemu?
- Bo chcą przejechać z jednego miejsca do drugiego.
- A czemu? A czemu? A czemu?
Fajnie jest móc podążyć za aktualną
fascynacją dziecka i podrzucać mu lektury o powiązanej tematyce. Dlatego
ucieszyłam się, kiedy zobaczyłam książeczkę "Prawda o tramwajach" wydawnictwa Muchomor. Wreszcie miałam odpowiedź na to, CZEMU tramwaje tak jeżdżą. Przy okazji
okazało się, że wcale nie o pasażerów tu chodzi - wręcz przeciwnie, pasażer
jest zbędnym balastem, bo figlarnym maszynom zależy tylko na tym, żeby się
pobawić w berka.
Swawolne tramwaje mkną przez
pełną życia Warszawę namalowaną ręką Macieja
Łazowskiego. Jako że autor Światopełk
Karpiński zmarł jeszcze w czasie II wojny światowej (jego niezwykle barwny
życiorys streszcza notka biograficzna na końcu książeczki), siłą rzeczy
widziałam w jego wierszu Warszawę przedwojenną i dawniejsze,
"charakterne" tramwaje. Tymczasem Łazowski przedstawił na
ilustracjach miasto współczesne, mieszankę starego i nowego: Most Poniatowskiego, Hala Mirowska, Pałac
Kultury i Nauki, wejście do metra Centrum... Uśmiechnęłam się, czytając
ostatnie wersy wiersza, w których autor zaleca, by nie przeszkadzać tramwajom w
zabawie i jeździć samochodem. Pod spodem na ilustracji długi sznur samochodów
przy wiecznie zakorkowanym Rondzie Dmowskiego. Ale tego Karpiński raczej nie
mógł przewidzieć.
Zalecenie "dla dzieci od 3 roku
życia" w moim przekonaniu jest zawyżone - frajdę z lektury może mieć
równie dobrze dwulatka. Szkoda tylko, że wierszyk wydano samotnie - książeczka
jest bardzo cieniutka, i o ile to zaleta, jeśli chcemy zabrać ją ze sobą do
tramwaju, to dla rodzica stojącego przed półką w księgarni 24 złote za jeden
wiersz mogą być ceną nieco odstraszającą. Jeśli jednak mamy w domu małego
pasjonata lub pasjonatkę pojazdów szynowych, będzie to z pewnością udany
prezent.
Joanna Pietrulewicz
Prawda o tramwajach
Zabawny wiersz o tramwajach ścigających się po Warszawie przedwojennego poety Światopełka Karpińskiego, nowocześnie zilustrowany przez Macieja Łazowskiego, autora Co się dzieje, kiedy śpisz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz