cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

poniedziałek, 2 grudnia 2019

Bajczary i czarbaje


Ta książka oczarowała nas bajkami. Dzięki niej wróciliśmy do początków wspólnego czytania w naszym domu, do dawnych form literackich i tamtej atmosfery sprzed ponad dziesięciu lat, ale też dotknęliśmy źródeł literatury dziecięcej w ogóle. Nasza lektura "Bajczarów i czarbai" (wyd. Literatura) zbiegła się w czasie z premierą książki "Powstawanie tożsamości narodowych. Europa w wiekach XVIII-XIX" (wyd. Volumen), w którym to opracowaniu autorka (Anne-Marie Thiesse) poświęca wiele uwagi początkom zbierania baśni w Europie. Pięknie współgrają ze sobą te dwie publikacje, bo, jak pisze we wstępie do "Bajczarów" ich autorka, Joanna Papuzińska: "Jeśli ktoś uważa, że na świecie nie ma już bajarek ani bajarzy, nie do końca ma rację. Otóż istnieją, tylko są trochę inni niż ci dawniejsi i trzeba umieć ich szukać. Potrafi to robić mój syn, Antoni". Zwięzła, rzeczowa, ale też nieco poetycka przedmowa informuje o projekcie, polegającym na zapisie audio i publikacji w internecie opowieści współczesnych bajarzy polskich, a także o zupełnie osobnym pomyśle literackiego opracowania nagrań i ich wydrukowania. Inicjatywa Joanny Papuzińskiej okazała się według mnie ideą genialną, bo nie dość, że upowszechnia badania, o których mało kto wie, to jeszcze zaowocowała świetnymi, świeżymi i tradycyjnymi zarazem bajkami dla współczesnych dzieci. Są to krótkie, proste utwory literackie na wysokim poziomie, kolorowo i nastrojowo zilustrowane przez młodą artystkę, Annę Łazowską, znakomicie partnerującą królowej polskiej książki dla dzieci. Treść, forma i zespół twórców tej publikacji łączą pokolenia, na pewno taki sam scalający efekt odniesie ona w czytających rodzinach.
Anna Łazowska przygotowała na potrzeby "Bajczarów i czarbai" jedną z najładniejszych okładek, jakie widziałam w mijającym roku. Jest to kompilacja postaci i wątków występujących we wszystkich dwunastu bajkach, pokazująca i wiry, i spokojniejsze fragmenty akcji. Silna reprezentacja ciemniejszych barw oddaje atmosferę wieczornych czy zimowych opowieści przy ognisku, bo przecież właśnie w takich okolicznościach powstawały i trwały ludowe bajki. Artystka wczuwa się w klimat książki już od pierwszych stron, czego dowodzą dyskretne, śliczne akcenty graficzne towarzyszące wprowadzeniu i wstępnemu wierszykowi. Te drobiazgi należą do moich ulubionych ilustracji w "Bajczarach". Później dominują całostronicowe obrazy, po jednym przy każdej bajce, portretujące głównego bohatera i kluczowy moment jego przygód – mamy tu pełne sceny z tłem, często całym pejzażem. Oprócz tych bajkowych pocztówek, utworom towarzyszy więcej grafik, mniejszych, wplatanych w tekst. Zbiorek Joanny Papuzińskiej okazał się książką ilustrowaną tak bogato, jak mało która współczesna pozycja literacka dla młodych.
Konstrukcja publikacji jest dobrze pomyślana i spójna, przy czy nawiązuje do ulubionych książek z dzieciństwa dzisiejszych rodziców, dziadków, a nawet pradziadków. Bajki zawsze rozpoczynają się tytułem, jednozdaniowym, powiększonym tekstem wprowadzającym i wspomnianą pocztówkową ilustracją. Autorzy wybrali dla nas historię kobiety, która zyskując skarb straciła większe bogactwo – syna, dalej bajki: o dziewczynie, która niedoceniana przez macochę, idzie na służbę do surowego pana mieszkającego w bogatej komnacie ukrytej w studni; o fragmencie Księżyca, który spadł na Ziemię, stał się jajem, pisklęciem i podopiecznym pani Heli; o figurze świętego Jana, radzącego w sprawach urody. Znalazła się w "Bajczarach" również opowieść o matce, która leczyła padaczkę ukochanej córki według rady "dziwnej jakiejś kobiety, jakby Cyganki czy wróżki": popiołem uzyskanym po spaleniu fragmentu obrusa z ołtarza miejscowego kościoła. Są i zabawne perypetie chłopca rozumiejącego śpiew ptaków, wzruszająco-bohaterska bajka "O niedźwiedziu królewiczu", budująca opowieść o wdzięczności drzew, ciekawe historie o wędrującym między ludźmi Jezusie i o kościelnym dzwonie, a nawet o pozyskiwaniu ognia od smoka w zimną, niewdzięczną dla pasterza noc. Zwyczajowe bajania o mitycznych istotach mieszają się tu zatem z ludową religijnością, dając mieszkankę jak najbardziej naturalną dla polskiej (czy ogólnie słowiańskiej) bajki. Książkę czyta się bardzo dobrze, ba, najlepiej! Po jej skończeniu żałowaliśmy, że nie ma żadnej kontynuacji, drugiego, trzeciego, czwartego tomu. Choć właściwie "Bajczary" nie całkiem się skończyły, bo wpłynęły na nas długotrwale: przełamały pewien zastój w naszym rodzinnym czytaniu na głos, teraz znowu połykamy książki jedna za drugą.
Książka Joanny Papuzińskiej, Antoniego Beksiaka i Anny Łazowskiej sprawi przyjemność miłośnikom starannego języka, sztuki opowiadania, etnografii, nowej polskiej ilustracji, ciekawych rozwiązań kolorystycznych i po prostu ładnych publikacji. Moją uwagę zwróciła też praktyczna strona użytkowania tego tomiku. Wyraźna, duża czcionka i "światło" między wierszami zachęcą do samodzielnego czytania najmłodszych uczniów, sprawią też radość starszym osobom, które chcą poczytać wnukom – wszak sami seniorzy chętnie korzystają z serii "Duże litery", prowadzonych przez niektóre wydawnictwa dla dorosłych. "Bajczary" sprawdzą się jako piękna pierwsza książka lub nagroda za cokolwiek, niekoniecznie w oficjalnej, szkolnej dziedzinie, ale choćby za umiejętność ładnego opowiadania młodszemu rodzeństwu albo dorosłym. Bo te bajki łatwo się zapamiętuje, a mimo to chce się do nich wracać, dzielić nimi i trochę dodawać od siebie, jak to na bajarza przystało.
Bożena Itoya

Joanna Papuzińska, Antoni Beksiak, Bajczary i czarbaje, ilustracje Anna Łazowska, Wydawnictwo Literatura, Łódź 2019.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz