Wydawnictwo
Nasza Księgarnia opublikowało w ostatnich latach liczne
wielkoformatowe książki obrazkowe, z dużym udziałem tych
popularnonaukowych. Zalicza się do nich "Atlas mitów. Potwory,
bestie i bogowie oraz mapy dwunastu mitologicznych krain"
angielskiego ilustratora, a także autora tekstu, Thiago de Moraesa.
Na stronie internetowej artysty zamieszczono informację, że
"Atlas", wydany w Londynie w 2016 roku, został już
przełożony na 16 języków. Czy warto bezwarunkowo zaufać
międzynarodowej popularności podobnego dzieła, czy lepiej
przyjrzeć się bliżej jego formie i treści? Choćby ze względu na
wysoką cenę, moim zdaniem warto rozważyć zakup bardzo dokładnie,
by stwierdzić, czy właśnie takiej książki szukamy dla rozrywki
lub w celach edukacyjnych.
Przygodę
z mitologią zaczynamy klasycznie, od Olimpu, i, jak z samym
panteonem, tak i z jego autorską oraz edytorską prezentacją,
należy się przygotować na podobieństwa czy powtórzenia w całym
atlasie. Moja ocena pierwszego rozdziału w dużym stopniu dotyczy
więc również innych. Mity greckie wciągają efektowną "mapą
krain, przedmiotów i istot zamieszkujących", po której
poruszamy się zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Przeszkadzają tu
tylko zbyt mała czcionka i niewyraźne, tycie liczby odnoszące
opisy postaci do ich graficznych przedstawień (w świecie azteckim
dwie liczby-odnośniki, jako szare na szarym tle, okazały się
właściwie niewidoczne). Pozostając przy stronie
praktyczno-technicznej publikacji, pionowe rozkładówki są bardzo
trudne w obsłudze, zwłaszcza gdy podpisy znajdują się na dole
jednej wielkoformatowej karty, a rysunki na drugiej. Nawet dorosłemu
niewygodnie operuje się ogromną książką z malutkimi literkami.
W
"Atlasie mitów" od razu odnaleźliśmy powszechne we
współczesnej książce dla dzieci niezdecydowanie autorów: piszemy
(i ilustrujemy) dla najmłodszych dzieci, czy dla nastolatków,
upraszczamy, czy podajemy wyciąg z całkiem poważnej działki
wiedzy? A może dwa w jednym? Wszak mamy tu dużo imion i faktów
podanych w bardzo lekkiej formie, trochę dla zaawansowanych, trochę
dla początkujących miłośników mitologii. To rozchwianie jest
silnie odczuwalne, wręcz daje czytelnikowi w kość, irytuje,
przynajmniej mojego syna. Podobnie zareagował na "luzackie"
notatki, dowcipne komentarze, takie, jak ten dotyczący wyroczni w
Delfach. Na dalszych etapach lektury te sucharki już nie bawiły,
jedynie męczyły, a dodatkowo nie wnosiły żadnej wiedzy.
Ludzie
wybierali się do Delf, kiedy chcieli zapytać Apollina o przyszłość.
Zadawali apollińskiej kapłance pytanie. Kapłanka wpadała w trans,
robiła dziwaczne rzeczy i odpowiadała im w kompletnie niezrozumiały
sposób. Znajdujący się w świątyni wielki kamień zwany Omfalos
stanowił ponoć pępek świata.
W
opisie wierzeń egipskich naszą uwagę zwróciło unikanie słowa
"zmarły" przy równoczesnym nadużywaniu określenia
"mumia". Mieliśmy wrażenie, że autor chce coś
załagodzić, uatrakcyjnić zwyczaje pogrzebowe, zbliżyć mitologię
egipską do jej uproszczonego przez popkulturę obrazu, znanego na
przykład z kreskówek o Scooby-Doo. To nie jedyny zabieg formalny,
który zwolnił w naszym domu proces czytania "Atlasu".
Zniechęcająco podziałały również szablony językowe: wspomniane
żarciki i dygresje oraz, również humorystyczne, powtarzane
sformułowania, na przykład dotyczące kazirodztwa bogów. Znudzenie
i rozdrażnienie dopadną nie tylko starsze dziecko, ale też po
prostu czytelnika wyczulonego językowo, zwłaszcza jeśli czyta
książkę jako całość, od deski do deski, a nie na wyrywki,
dzieląc na hasła jak w przypadku encyklopedii. Analogiczne znużenie
wywołują pod koniec lektury refleksyjne, pocztówkowe ujęcia bogów
i przykurzona kolorystyka, kojarząca się z zaśniedziałymi
pomnikami.
Ogólnie
jednak treść książki jest ciekawa, czasem fascynująca, na pewno
żywo pobudza wrażliwą wyobraźnię. To także ładny przedmiot, a
ilustracje przedstawiające niesamowite mutanty mogą śmiało
konkurować z komiksami bohaterskimi. Wśród bohaterów dojrzycie
groźnych, zwierzęco okrutnych bogów, piękne, żeńskie i męskie
duchy przyrody, spajające żywioły i ludzkość w baśni ludowej.
Ludzie bywają obecni, ale jako małe ludziki-cienie, zwiewane z
krawędzi świata boskim podmuchem, pożerane przez jaguary, palone i
topione. Całość składa się w upiornie uroczą opowieść o
wierzeniach, doprawioną pijanymi królikami czy gigantycznym
afrykańskim kurakiem tworzącym Ziemię. Obok powtórzeń
spotkaliśmy tu zaskakujące, zupełnie niedziecinne przedstawienia
mitologii azteckiej i innych, egzotycznych lub niemal rodzimych
(geograficznie albo popkulturowo) opowieści.
Wartość
etnograficzna książki może być bardzo wysoka, o ile trafi się
uważny czytelnik. Ten może wyłowić dużo szczegółów,
dotyczących na przykład przyrody – typów lasu, roślinności i
zwierząt towarzyszących ludziom na co dzień, odkrywać analogie
między mitologiami z przeciwnych stron globu, a czasem też chyba
niezamierzone zbieżności w strojach ludowych, jakie przywdziewają
bóstwa (co zresztą bywa niezgodne z wzornictwem danej krainy
etnograficznej). W świecie Indian Ameryki Północnej intryguje
wielość ludów i opowieści, dla naszych dzieci kryjących się
zazwyczaj w ogólnym określeniu "Indianie", zlewających w
abstrakcyjną całość rodem z westernu. Tu znajdą małe
oświecenie. Podobnie wzbogacające oddziaływanie dotyczy
niepozornego aneksu z wymową egzotycznych imion. Niby to szczegół,
ale wprowadza dzieci w świat profesjonalnych wydawnictw
popularnonaukowych, uczy korzystania z nich, oswaja z obcymi
językami, a już samo to poszerza horyzonty.
Lektura
"Atlasu mitów" otwiera niezliczone możliwości dalszej
zabawy. Można sobie wybrać ulubioną postać, rysować jej
przygody, najlepiej w formie komiksu, bo do niej nawiązują
rozkładówki z mitycznymi "mapami". Kusi organizacja
rodzinnego quizu, w którym pytania nawiązywać będą do specyfiki
danych mitologii lub przeciwnie – ich wspólnych mianowników,
powtarzających się fantastycznych stworzeń lub zwierząt, boskich
i bohaterskich fachów, związków z żywiołami lub ukształtowaniem
terenu. Od tego, kto, gdzie i dlaczego wymyślał takie a nie inne
opowieści łatwo przejść do mechanizmów tworzenia współczesnych
mitów, choćby miejskich legend. Podobne rozważania bardzo
przydadzą się starszym dzieciom i młodzieży, wzmocnią ich
umiejętności interpretacyjne i "metamyślenie", tak
istotne dla ludzi, którzy z biernych uczestników kultury właśnie
awansują na jej aktywnych współtwórców.
Bożena
Itoya
Thiago
de Moraes, Atlas mitów. Potwory, bestie i bogowie oraz mapy dwunastu
mitologicznych krain, przełożyła Anna Nowak, Wydawnictwo "Nasza
Księgarnia", Warszawa 2018.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz