cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

poniedziałek, 27 stycznia 2020

Marona – psia opowieść


Kategoria "Konkurs filmowych odkryć" Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Kino Dzieci właściwie mogłaby nazywać się "Konkurs filmowych objawień", zwłaszcza za sprawą animacji "Marona – psia opowieść". Ta cudowna, poetycka i zarazem ozięble przyziemna historia otwiera oczy szeroko i szerzej z każdą minutą filmu, aż do granic możliwości. Może się bardzo podobać albo spłynąć po widzu jak teledysk, jeżeli dziecku (lub dorosłemu) brak pewnych typów wrażliwości artystycznej i takiej rozumianej jako empatia. Podczas Kina Dzieci spotkałam się z obiema skrajnymi reakcjami odbiorców "Marony": jeden chłopiec skomentował właśnie zakończony seans mruknięciem i słowem "nudne", a inny, dzień po projekcji, zachwycał się, opowiadając koledze czy koleżance, że to najlepszy film festiwalu. Jak ja lubię podsłuchiwać takie rozmowy na wyciemnionej sali kinowej! Często zastanawiam się, jacy są na co dzień młodzi krytycy, co lubią robić i oglądać. W tym przypadku można też rozważać, czy na odbiór filmu wpływa stosunek do zwierząt, ich posiadania lub bycia przez nie posiadanymi.
Dla mnie "Marona" jest historią miłosną, przy czym mowa tu o kilku rodzajach uczucia: kochania za bardzo, na pokaz, za mało, na zabój, z brakiem wiary we wzajemność i opcją uwolnienia od siebie ukochanej osoby, dalej cierpliwie, ale bez ognia, lub też całym sobą, choć bez wylewności. Na ten ostatni sposób miłuje tytułowego pieska jego pierwszy "właściciel", trochę pijak i bardzo artysta cyrkowy. Jego uczucie przeplata się przez cały film jak nitka spaghetti, w którą czasem zmienia się w oczach Any (późniejszej Marony) podczas gimnastycznych wygibasów. Uważny widz dostrzeże, że w gąszczu późniejszych scen, związanych już z kolejnymi psimi "panami", przez chwilę miga plakat, miejskie ogłoszenie o poszukiwaniach zaginionego czarno-białego szczeniaka. Bo psia dziewczynka opuszcza swojego ukochanego pana, by nie był związany opieką nad nią, mógł podróżować z cyrkiem, który jest dla niego szansą na sukces. Ale porzucony pan, jak widać, nie chciał takiej okazji i nie wyjechał, skoro po zniknięciu Any rozwieszał na ulicach jej zdjęcia z danymi kontaktowymi. Równie refleksyjny jest wątek miłości, jaką żywi do Marony jej ostatnia pani, najpierw jako dziewczynka, potem nastolatka. Dorastanie człowieka łączy się tu z dojrzewaniem miłości i odpowiedzialności, niestety bardziej odczuwanej przez psa niż przez człowieka.
"Marona" jest obrazem pełnym artystycznych bodźców, gry konwencjami malarskimi i filmowymi, a także emocji, rozbudzanych wszelkimi środkami: fabułą, kolorystyką i ruchem animacji oraz dźwiękiem. Mnie mocno angażowały już same głosy postaci, ale przede wszystkim niezwykła muzyka, sygnalizowana już przez zwiastun, na sali kinowej okazała się przeszywająca. Kto doświadczy tego filmu i go polubi, ten pewnie pokocha kino na całe życie. Zwłaszcza, że animacja po prostu płynie, czasem powoli i lekko, w łagodnych barwach, a kiedy indziej rwie nami, atakuje ostrymi kontrastami, tańczącymi liniami przypominającymi neony rozświetlające wyjątkowo ciemną noc.
Odnośnie fabularnej gry z widzem, dostrzegam tu wiele płaszczyzn i stylów, przez co film jest niejednoznaczny i dla niektórych może się okazać trudny. Śliczna, młoda, bardzo uczuciowa suczka podróżuje od człowieka do człowieka, jej szczęście jest względne i chwilowe, a pamięć wszystkich minionych smutków i porzuceń – niezawodna. Człowiek nie pamięta tak intensywnie swoich miłosnych zawodów. Ludzkie pobudki i zachowania pokazywane są w filmie czasem dosłownie (bo poprzez słowa), czasem prześmiewczo, ale zawsze bardzo doskwierają. Obfita dawka łez i gorzkich, choć ujętych w animowany cudzysłów kadrów z "cywilizowanego", nieczułego świata sprawia, że chyba nikt nie uzna "Marony" za kino familijne. To raczej dramat, film obyczajowy, a równocześnie kino artystyczne, przekonane o inteligencji odbiorców i braterstwie dusz łączącym ich z twórcami. Trzymajcie się kategorii wiekowej (7+), nie obawiajcie zabrać do kina znacznie starszych dzieci albo nawet wybrać się tam w tylko dorosłym towarzystwie. Naprawdę warto!
Polska premiera filmu "Marona – psia opowieść" miała miejsce właśnie na 6. MFF Kino Dzieci, we wrześniu 2019 roku, to jest ponad trzy miesiące przed wprowadzeniem francusko-rumuńsko-belgijskiej animacji do repertuaru polskich kin (10 stycznia 2020 r.). I choć nie jest to obraz dla każdego, to został entuzjastycznie odebrany z różnych stron polskiej sceny krytyków filmowych. Jak podaje strona internetowa Kina Dzieci, światowa "premiera filmu miała miejsce na najważniejszym festiwalu animacji, francuskim Annecy". I właśnie tam zobaczył "Maronę" Maciek Kur, polski scenarzysta komiksowy i filmowy, który swoimi bardzo pozytywnymi wrażeniami dzielił się na naszej stronie na Facebooku. Głównie ze względu na tę rekomendację wybrałam się na film Anki Damian, dostrzegany i nagradzany na świecie (nominacja do Europejskich Nagród Filmowych, nagroda na Bucheon IAFF, Strasbourg European Fantastic FF, lista – 32 – pełnometrażowych filmów animowanych zgłoszonych do oscarowej rywalizacji przez Akademię Sztuki i Wiedzy Filmowej) oraz w Polsce. Jury Odkryć 6. MFF Kino Dzieci przyznało "Maronie" Kwiat Paproci za "przełamujący konwencje, spektakularny i różnorodny język wizualny, który pozwala wejść w skórę psa. Poczucie humoru dodaje lekkości tej wzruszającej historii". A młodych widzów do wybrania się na seans zachęcić może recenzja z kanału YouTube "Brody z Kosmosu", w której obserwowany i lubiany przez mojego syna krytyk popkultury wypowiada się o "Psiej opowieści" niemal w samych superlatywach. Zdanie to popiera najwyraźniej Kulon, goszczący na miniaturze filmu (i w wielu innych recenzjach) pies "Bród z Kosmosu", mój faworyt z recenzenckiego światka.

Bożena Itoya

Marona – psia opowieść, reżyseria: Anca Damian, rok produkcji: 2019, kraj: Francja/Rumunia/Belgia, czas: 92 min, kategoria wiekowa: 7+, 6. MFF Kino Dzieci (21-29.09.2019 r.), sekcja: Konkurs filmowych odkryć. Polska premiera: 10 stycznia 2020 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz