cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

środa, 21 października 2015

2. Festiwal Filmowy Kino Dzieci, Warszawa, 26 września – 4 października 2015


Kino Dzieci - Projekcja
Bardzo lubię obserwować rozwój cyklicznych wydarzeń kulturalnych dla dzieci spotkań z pisarzami (w księgarniach i bibliotekach dla dzieci), targów książki, festiwali literackich, teatralnych oraz filmowych. Uczestnik podobnych atrakcji rośnie, potrzebuje i oczekuje coraz więcej kultury podanej w ciekawej formie. Organizatorzy mogą mówić o wielkim sukcesie, jeśli zaspokojone zostaną te oczekiwania małego odbiorcy, jeżeli, pamiętając poprzednią edycję imprezy, kolejną jej odsłonę uzna za lepszą. Od zeszłego roku tak właśnie rozkwitło Kino Dzieci, wydarzenie organizowane dopiero drugi raz, a już mające wielką widownię i realny wpływ na to, co oglądają całe rodziny w polskich kinach, a w pewnym stopniu także na to, co czytają w domach.
W ramach festiwalu wyświetlonych zostało 70 filmów krótko- i pełnometrażowych dla młodych widzów w wieku od 4 do 12 lat. Projekcje odbywały się w kilkunastu polskich miastach, my gościliśmy przede wszystkim w warszawskim, studyjnym i kultowym, kinie Muranów, na jeden z filmów wybraliśmy się też do równie legendarnego kina Praha.
Program podzielony został na kilka sekcji, a kluczem klasyfikacji było między innymi pochodzenie filmów (sekcja niemiecka), ich pierwowzory literackie (filmy według książek Astrid Lindgren) czy też długość (sekcja filmów krótkometrażowych). Najważniejszym działem był na Kinie Dzieci, jak na każdym prawdziwym festiwalu, ko
nkurs filmów pełnometrażowych, w ramach którego pokazano dwie animacje ("Chłopiec i świat", Brazylia 2013, kategoria wiekowa 10+, nagroda jury dziennikarzy, oraz "Hokus-pokus, Albercie Albertsonie", Norwegia 2013, kategoria wiekowa 4+) oraz sześć filmów aktorskich: dwa w kategorii wiekowej 4+ ("Jill i Joy", Finlandia 2014; "Magiczne święta Kacpra i Emmy", Norwegia 2014), jeden w kategorii 6+ ("Biuro detektywistyczne Lassego i Mai. Sekret rodziny von Brom", Szwecja 2013, nagroda publiczności), również jeden dla dzieci 8+ ("Wojna na deski", Holandia 2014) oraz dwa adresowane do widzów powyżej dziesięciu lat ("Życie według Nino", Holandia 2014, wyróżnienie jury reżyserów; "Mamo, kocham cię", Łotwa 2013, nagroda jury reżyserów).
Nie udało nam się obejrzeć tylko dwóch filmów z sekcji konkursowej, na projekcjach pozostałych sale były pełne lub wolnych było tylko kilka do kilkunastu miejsc. Myślę, że to wielkie osiągnięcie dla tak młodego festiwalu filmowego, na którym wyświetlane są produkcje mało popularne lub zupełnie nieznane wśród dzieci i młodzieży. Po zakończeniu Kina Dzieci organizatorzy podali, że pokazy festiwalowe obejrzało ponad 18 tysięcy widzów, w tym w Warszawie ponad 8 tysięcy (w zeszłym roku podobna była suma widzów ze wszystkich polskich miast festiwalowych!).
Kino Dzieci odbieraliśmy w dużym stopniu jako festiwal ekranizacji. Obejrzeliśmy filmowe adaptacje literatury dla młodszych i starszych dzieci, książek poetyckich, czasem symbolicznych, oraz tych prostych, oczywistych i dosłownych. W programie festiwalu znalazły się więc między innymi krótkometrażowe animacje "Gruffalo", "Mały Gruffalo", (w Polsce książki wydało EneDueRabe, wcześniej Amberek) "Prezenty Astona" (wyd. EneDueRabe), filmy pełnometrażowe – aktorskie, na przykład "Dzieci z Bullerbyn" (także część druga), "Ronja", "Madika z Czerwcowego Wzgórza" (w Polsce książki Astrid Lindgren ukazują się nakładem wydawnictwa Nasza Księgarnia), "Kacper i Emma" (wyd. Czarna Owieczka), "Biuro detektywistyczne Lassego i Mai. Sekret rodziny von Brom" (wyd. Zakamarki), oraz animowane, jak "Jan z Księżyca" (wyd. Format) i "Hokus-pokus, Albercie Albertsonie" (wyd. Zakamarki). Po zamknięciu festiwalu pogrążyliśmy się w lekturze i przeglądaniu ulubionych książek, odnajdywaliśmy podobieństwa i różnice między oryginałem a filmową adaptacją. Był to nasz własny sposób na przedłużenie i wspólne przeżywanie tego przeglądu.


Na ekranach Kina Dzieci opowiedziano nam również samodzielne (niezwiązane z książkami, przynajmniej my takich nie znamy), duże historie filmowe, wśród których najbardziej poruszyły nas "Wojna na deski" i "Świat według Nino". Oba filmy osadzone są we współczesnych realiach i problemach prawie-nastolatków, czy też, korzystając z określenia Zuzanny Orlińskiej – sięciolatków. To obrazy mocne, może nie uniwersalne i trafiające raczej do chłopięcej części widowni, ale w tej kategorii wiekowej, tematycznej i gatunkowej nie wyobrażam sobie lepszych efektów. Te historie przeżywaliśmy naprawdę, wzdychając, śmiejąc się, zakrywając oczy, płacząc. Przekonali nas aktorzy, reżyserzy, scenarzyści, autorzy zdjęć, kostiumów, muzyki.
O dziwo, "zanurzyliśmy się" (zgodnie z hasłem festiwalu) również w kinie dla dzieci najmłodszych. Bardzo miło spędziliśmy czas z "Jill i Joy", filmem odbiegającym od wszystkiego, co dotąd widzieliśmy. Bohaterki przypominają nowoczesne Pippi Pończoszanki, choć są grzeczniejsze i zwyczajniejsze, ale równocześnie na co dzień spotykają się z magią (różnych rodzajów). A może same ją wymyślają i tworzą? Film nie jest oczywisty i jednoznaczny, co cieszy, bo na ekranach polskich kin zazwyczaj widujemy opowieści (dla dzieci) wyjaśniające wszystko od a do z.
Z przyjemnością obejrzeliśmy również kolejną odsłonę cyklu o norweskich przedszkolakach: "Magiczne święta Kacpra i Emmy". I nie tylko my – podczas seansu na (pełnej!) sali panował niezwykły spokój, dzieci w wieku od około trzech lat oglądały z uwagą, nie pytały "a kto to?", "o co chodzi?", "kiedy koniec?", nie dreptały, nie płakały. A wszystkie te sytuacje i komentarze zaobserwowałam podczas projekcji innych filmów dla młodszych widzów (w tym na "Lassem i Mai"). Seria o Kacprze i Emmie jest wspaniałym przykładem magii kina dziecięcego.
Nie zaskoczył mnie wynik plebiscytu publiczności. Z mojego punktu widzenia "Biuro detektywistyczne Lassego i Mai. Sekret rodziny von Brom" było w konkursie pewniakiem, ponieważ wiem, że serię książek, do której nawiązuje film, czytują namiętnie starsze przedszkolaki i młodsi uczniowie. Co drugie dziecko w klasie syna przeszło etap Lassego i Mai, książki są ciągle wypożyczane z naszych bibliotek, widuję je na szczytach list sprzedaży w księgarniach (przynajmniej tych kameralnych, dziecięcych). Było więc jasne, że dużo dzieci będzie chciało obejrzeć pierwszy w Polsce film o "swoich" bohaterach i na niego zagłosuje. Dla mnie było to ciekawe doświadczenie, ale film mnie nie zachwycił, podobnie zresztą jak książki. Natomiast mój syn w kinie bawił się znakomicie, chociaż literackie przygody Lassego i Mai już go nudzą. "Sekret rodziny von Brom" jest wesołą, prostą historią, w której występują kolorowe, mocno przerysowane, momentami wręcz groteskowe postacie. Wyrazista mimika aktorów czasem przywodziła skojarzenia z pantomimą, kiedy indziej z kabaretem. Akcja rozgrywa się w bajkowej scenerii: zdjęcia, kostiumy i dekoracje przypominają trochę film animowany, trochę dawne telewizyjne teatrzyki i filmy dla dzieci. Ekranizacja książek Martina Widmarka jest niewątpliwie udana, bo nie odbiega za bardzo od humorystycznej i umownej konwencji oryginału, a równocześnie stanowi jej nową interpretację.
W gęstwinie porywających obrazów pełnometrażowych nie straciliśmy z oczu form mniejszych, które wytrwale śledzimy na wszelkich kinowych przeglądach dla dzieci. Filmy krótkie, wyświetlane na Kinie Dzieci w zestawach (widzieliśmy "Wyobraźnię", "Filmowe światy" i "Filmowe podróże"), nie są "bajkami", "kreskówkami" czy "dobranockami". Każdy seans złożony z kilku takich obrazów okazał się prawdziwą ucztą małego kinomaniaka – serwowano "dania" o różnych smakach, od słodkich, przez słone od łez, po cierpkie i gorzkie. Moje dziecko po dwóch tygodniach nadal wspomina swoje ulubione "składniki": "Słonia i rower", "List", "Małego ptaszka i wiewiórkę", "Atlasa", "Śnieg", pamięta nie tylko tytuły, ale każdy szczegół akcji. Krótkie formy, ich wysokie stężenie treści, humoru, prostota formy i oszczędność wątków bardzo pasują do sposobu, w jaki dziecko postrzega świat. Podczas pokazów widownia często wyrażała na głos zaskoczenie (zwłaszcza w finale "Niespodzianki"), rozbawienie (na przykład podczas "Prezentów Astona") i inne emocje.
Obok krótkich filmów animowanych organizatorzy wprowadzili do programu te aktorskie, w tym roku miedzy innymi dwa obrazy dotyczące sytuacji uchodźców. Warunki prawne funkcjonowania obozów dla uchodźców w innych krajach europejskich były dla mojego syna niezrozumiałe, "Dom dla Lydii" trochę go irytował, a "Ravi i Jane" – zasmucili, ale oba filmy wywołały i silne odczucia, i refleksje, a właśnie o to w nich chodziło. W nasze gusta trafiły dwa inne krótkie filmy aktorskie – mniej dokumentalizowane, a bardziej przygodowe (choć z morałem): "Tommy the Kid" oraz "Wstyd i okulary". Te obrazy dotyczą świata dzieci, takiego, do którego dorośli nie mają wstępu, bo mogliby tylko nabroić. Podobne historie młodzi widzowie doceniają chyba najbardziej i zapamiętują najlepiej. Filmy krótkometrażowe są jedną z mocniejszych stron Kina Dzieci, mamy nadzieję, że będzie ich coraz więcej.
Festiwal obfitował w wydarzenia towarzyszące: konferencje branżowe (o kinie i kulturze), warsztaty plastyczne, wystawy, spotkania z autorami i ilustratorami książek, twórcami filmów, a nawet piłkarzami. Nas szczególnie zauroczyło spotkanie z opowiadaczką (Aneta Cruz-Kąciak, Trzy Pomarańcze), w niezwykły sposób wprowadzającą w historie zaczerpnięte z filmów, które dopiero powstaną. Prezentacje te, przebiegające w namiocie rozstawionym obok kina Muranów i nazwanym "jurta opowiadaczy", łączyły literaturę (scenariusz Rafała Kosika!), teatr, film i żywe słowo ja czułam się, jakbym zawitała na stronach "Akt sprawy H." Ismaila Kadare. Dla małych słuchaczy była to nowa, ale naturalna forma uczestniczenia w opowieści i ćwiczenia wyobraźni.
Program Kina Dzieci można traktować jako jeden z ważniejszych drogowskazów dla rodziców i opiekunów dbających o kontakt dziecka z dobrą kulturą oraz prawdziwymi wartościami. Każdy z filmów zakwalifikowanych do poszczególnych sekcji wart jest tego, by go obejrzeć i ustosunkować się do formy, treści oraz przekazu, jakie reprezentuje. Te obrazy i słowa nie pozostają bez echa, dzieci rozmawiają o nich chętnie i długo.
Bożena Itoya

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz