cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

środa, 6 marca 2019

Przyjaciel z szafy


"Przyjaciel z szafy" A.F. Harolda ma w sobie ducha anglojęzycznej klasyki literatury dla dzieci i młodzieży. Czytając tę powieść przypominaliśmy sobie i rozmawialiśmy o "Tajemniczym ogrodzie", "Pięciorgu dzieciach i czymś", "Królewnie i goblinie", "Opowieściach z Narnii", ale nasze skojarzenia wędrowały także ku nowszym docenianym na świecie książkom, choćby "Koralinie". Przypuszczam, że właśnie te utwory były inspiracją autora, angielskiego poety i performera (jak podaje na swojej stronie Wydawnictwo Literackie). Dołączenie do grona najpoczytniejszych anglojęzycznych pisarzy dziecięcych (zwłaszcza tych posługujących się motywami fantastyczno-symbolicznymi) zdaje się być jednym z nadrzędnych celów napisania "Przyjaciela z szafy", ponieważ książka jest podręcznikowym przykładem tekstu niby przeznaczonego dla dzieci, ale pogłębionego o znaczenia i konteksty czytelne tylko dla starszej młodzieży oraz dorosłych – badaczy i rodziców, właśnie im dedykowane. Ta książka służy bardziej "przerabianiu" dzieciństwa niż jego przeżywaniu.
Wiek czytelników został bardzo dokładnie określony na okładce "Przyjaciela z szafy" i jest to 10-12 lat. Rzeczywiście, młodsze dzieci mogą przestraszyć się sceny otwierającej opowieść (i przynajmniej kilku późniejszych), a starsze będą znudzone perypetiami niewidzialnego, wyobrażonego kompana zabaw. Trzynastolatki żyją już w innym świecie, nawet współczesnym dwunasto- i jedenastolatkom myślenie i zachowywanie się Amandy, jej sposoby na spędzanie wolnego czasu, mogą wydać się nierzeczywiste, odległe od codziennych spraw młodzieży, a nawet przytłaczające. Zadowolenie z tej lektury zależy od umiejętności i chęci wczucia się w jej atmosferę, dość mroczną i senną. Tak jak filmy i książki z naszego dzieciństwa nie zawsze bywają przyjmowane przez kolejne pokolenia z należytym (według nas) entuzjazmem, podobnie "Przyjaciel z szafy" może popaść w niełaskę dzieci, a zachwycić rodziców czy dziadków z nostalgią oglądających się na własne szczenięce lata.
Oto poznajemy Amandę, rówieśniczkę czytelników, która spędza dzieciństwo na fantazjowaniu, wychowywana tylko przez mamę, w swoim rodzicielstwie wyjątkowo elastyczną i tolerancyjną. Dziewczynka nie ma bliskich przyjaciół poza Rudgerem, z którym rozmawia nawet w szerszym, nic niewidzącym towarzystwie. Trudno się dziwić, że koledzy z klasy uważają ją za dziwną.

Siedzieli we troje przy kuchennym stole. W środku było ciepło, a tylne drzwi były otwarte. Choć padał ulewny deszcz, jeszcze nie zrobiło się zimno. Powietrze pachniało czysto, wyraźnie, niemalże elektryzująco. Burza przegnała parną popołudniową atmosferę, a choć ciężkie, ciemne chmury wciąż wisiały nisko nad horyzontem i co jakiś czas słychać było przetaczający się grzmot, deszcz był całkiem przyjemny, a wieczorne powietrze – świeże i orzeźwiające.

Dramatyczny początek książki każe nam wierzyć, że szybko pożegnamy się z główną bohaterką, bo niebawem zginie ona w wypadku. Autor zaplanował dla nas jednak szereg niespodzianek, wycieczki do innych rzeczywistości i spotkania z zagadkowymi postaciami dowodzące, że wyobraźnia Amandy jest częścią większego uniwersum, a nie zwyczajnym zmyślaniem powodowanym samotnością. Amanda i Rudger (zwłaszcza on) wezmą udział w wielu złowrogich przygodach, odbywających się pod dyktat wcale nie wymyślonego, choć legendarnego arcyłotra oraz w myśl zasad rządzących światem wyobraźni i zapomnienia. Prócz gęstego mroku jest w "Przyjacielu z szafy" także wiele światła płynącego z dzieci i z... biblioteki.

Jakiś czas później Rudger siedział przy kominku na środku biblioteki. Na początku trochę się tym zaniepokoił – w końcu ogień i książki to nie najlepsze połączenie, ale po chwili zauważył, że to taki ogień, który z powodzeniem mogłaby wyśnić Amanda. Był wymyślony. Bibliotece nie groził pożar. Książki nie mogły spłonąć. Mimo to wymyślonym przyjaciołom skupionym dokoła kominka było przyjemnie ciepło. Rudger spojrzał w wesoło tańczące płomienie.
To coś w sam raz na wieczór – odezwała się Emilka. – Tak się spędza czas, jak zapada zmrok. Pieczemy pianki na ogniu, opowiadamy historie o duchach.
Pianki też były wymyślone, ale przez to wcale nie mniej pyszne – lepkie i ciągnące, dokładnie takie jak trzeba. Biblioteka była przytulnym miejscem i dobrym domem – jej wyobraźnia zapewniała im wszystko, czego potrzebowali.
Tego jednego nie możemy robić, Rudge – wyjaśniła mu Emilka. – Nie możemy sobie sami nic wyobrażać. Od tego są prawdziwi ludzie. To oni mogą coś wymyślić, wyśnić, wymarzyć. Założę się, że twoja Amanda często tak robiła.
Jasne, każdego dnia.
Nasze zadanie polega na tym, że bierzemy w tym udział, cieszymy się tym. Możemy podpowiadać, sugerować albo nawet o coś poprosić, ale to czyjaś wyobraźnia wykonuje pracę. Pamiętaj o tym.

Przenikanie wyobrażonych przyjaciół do powszechnie znanej rzeczywistości i ich znikanie, wysysanie lub wymazywanie zostało dobrze opisane przez autora, ale najcelniej wyraziła je ilustratorka Emily Gravett. Wobec dominacji obrazków czarno-, czy raczej szaro-białych, żywsze barwy wydają się szczególnie intensywne, bajkowe, soczysto-owocowe. Co ciekawe, nie zawsze towarzyszą wesołym chwilom bohaterów, przeciwnie, często kolory pojawiają się właśnie w momentach najbardziej dramatycznych. To jeden z niewątpliwych smaczków "Przyjaciela z szafy", do których zaliczam także całą słodko-gorzką, wymieszaną z dymem czy mgłą i nieco odurzającą atmosferę książki oraz drobiazgi takie jak sandały pana Trznadla zakładane na białe skarpety czy wyklejki tożsame z wzorem jego koszuli, niejako zapowiadające, jak znacząca dla całej historii będzie ta postać. Wrażenie nieprzeciętności publikacji zostaje dopełnione przez jej wysoki poziom edytorski, jakość papieru oraz twardej oprawy, przypominającej jakiś elegancki materiał i wyposażonej w tytuł "z innego świata" – zapisany innymi literami, barwami, tworzywem niż te zastosowane w pozostałych elementach okładki.

Bożena Itoya

A.F. Harrold, Przyjaciel z szafy, ilustracje Emily Gravett, przełożyła Maria Jaszczurowska, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2018.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz