cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

sobota, 29 lutego 2020

Malutki Lisek i Wielki Dzik. Huk


"Huk" jest już piątym komiksem Bereniki Kołomyckiej o Malutkim Lisku i Wielkim Dziku. Pierwszy, jak głosi strona internetowa wydawcy (Egmont Polska), powstał jako rozwinięcie krótkiej historii nagrodzonej w drugiej edycji „Konkursu imienia Janusza Christy na komiks dla dzieci”, natomiast ten najnowszy ukazał się z logo "100 lat polskiego komiksu". Jubileuszowy rok 2019 przyniósł przynajmniej kilka bardzo wartościowych pozycji dla dzieci, świadczących o wysokim poziomie i szybkim rozwoju polskiego komiksu adresowanego do kilku- i nastolatków. "Huk" zdecydowanie do nich należy. Wszystko w tym albumie jest w sam raz: sposób prowadzenia historii, udział obrazu w stosunku do słowa, przytulność bohaterów zestawiona z dzikością przyrody, kolory przeplatające się z mdłą suszą, rozłożenie ciężaru między bezpośrednią akcję a relacje łączące postacie i ich dylematy moralne. Do tego dochodzi czytelność na każdym poziomie: plastycznym, literackim i edytorskim, oraz nastrój, którego nie potrafiłby powtórzyć żaden inny artysta.
Ta komiksowa opowieść została podzielona na trzy segmenty, zatytułowane "Cisza", "Pomruk" i "Huk". Pierwsza dominuje nad pozostałymi barwnością i spokojem, bo wraz z rozwojem akcji kolory ulegają wypaleniu, a zagrożenie tli się coraz intensywniej. Początkowe kadry wprowadzają nas w atmosferę upalnego, pozornie leniwego lata, ukazując na przemian Liska i Dzika oraz ich okolicę, trochę jak w filmie przyrodniczym. Tu akcją jest, na równi z biegiem i rozmową zwierząt, rośnięcie polnych ziół czy odblask światła, niczym w "Mikrokosmosie". Bardzo spodobało mi się, że bohaterowie Bereniki Kołomyckiej nie pozują do obrazków, czasem pokazywani są od tyłu, tylko we fragmencie, malutcy, ledwie widoczni, zatopieni w morzu traw. To też przypomina dokument o życiu zwierząt.
Związków z rzeczywistością jest tu więcej. Mimo malarskości albumu, antropomorfizacji zwierzątek i ich przyjacielskich stosunków, o które trudno w ekosystemie, "Huk" pokazuje prawdziwy krajobraz oraz wiele realnych problemów. Jedno małe szkiełko rzucone na suche trawy może doprowadzić do olbrzymiej katastrofy, i to właśnie ten mały przedmiot okazuje się villainem, który przecież musi zagościć w każdym porządnym komiksie bohaterskim. Superdzik natomiast ocali nawet głupiutką srokę, przez większość historii starającą się o rolę głównego złoczyńcy, ale ostatecznie pozostającą tylko zwyczajnym drugoplanowym zwierzątkiem z małym rozumkiem i dużymi przyzwyczajeniami. Prawda jest taka, że szkiełko pochodzi od wielkiego nieobecnego – człowieka, którego należy uznać za właściwego sprawcę kłopotów jabłonkowej doliny: pożaru traw i lasu.
Ekologiczna wymowa komiksu nie przytłacza przygody, wrażeń artystycznych, czy całego zaangażowania młodego czytelnika w opowieść. Epoka natrętnego dydaktyzmu dawno minęła, przynajmniej w topowych publikacjach dziecięcych, do których zalicza się seria "Malutki Lisek i Wielki Dzik". W naszych czasach nie da się jednak pominąć tematu zagrożeń środowiska, czy to spowodowanych bezpośrednim, doraźnym, czy długofalowym działaniem człowieka, trzeba tylko mówić o nim w wyważony, nienatrętny sposób, a nie na dawną, czarno-białą i łopatologiczną modłę. Berenika Kołomycka wciąga ekologiczny dyskurs na wyższy poziom artystyczny, zachowując jednocześnie prostotę potrzebną w wychowaniu świadomych, empatycznych użytkowników świata, niekoniecznie od razu "zielonych" aktywistów. Na razie wystarczy, że dzieci popatrzą na te małe, śliczne zwierzątka jak na mieszkańców własnej okolicy, na których życie sami mamy wpływ, a nie jak na jakiś wyimaginowany psi patrol czy inną kreskówkową gromadkę dokazującą (bez związku z rzeczywistością) za szybką ekranu.

Bożena Itoya

Berenika Kołomycka, Malutki Lisek i Wielki Dzik. Huk, Egmont Polska, Warszawa 2019.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz